poprzednia strona okładka następna strona
- 14 -

nauka

teoria Olka Woźniaka


Olek Woźniak, słynny wizjoner ze Szczecinka, który nauki pobierał u psa szamana z Meksyku, a lata wczesnego dzieciństwa przeżył w kolejkach za pomarańczami, papierem toaletowym, pastą do zębów, kawą i tak dalej, twierdzi, że za komuny był tylko ocet. Nie myślmy, że nie zauważa paradoksu w zestawieniu faktu o wyżej wymienionych produktach i ich wręcz kupowaniu z tezą o occie. Bo zauważa i to jak na dłoni. Twierdzi przy tym, że to paradoks tylko pozorny, czym oczywiście rozwiewa wszelkie wątpliwości niedowiarków. A jeśli nawet jakiś oszołom dalej prawi swoje, to Wożniak pokazuje mu zachowane z tamtych czasów (zachowane bo nie wykorzystane) kartki na mięso i inne produkty, których nie było. Całość oczywiście pasuje do dalszego ciągu mojej o nim opowieści, jak pieść do oka, ale to nic. Nie dajmy się zwariować. A może nawet jakieś dopasowanie uda nam się wymyślić w trakcie. Otóż chodzi o to, że na ostatniej konferencji poświęconej figurom geometrycznym, Woźniak przedstawił jakże zaskakującą, a jednak logiczną, teorię o tym, że wszechświat zbudowany jest z maleńkich trójkątów. Oczywiście, jeśli patrzeć na przekrój wszechświata, to te trójkąty były płaskie, jak to w geometrii płaskiej, jednak tu chodzi o wszechświat co najmniej trójwymiarowy (a jak wiadomo wszechświat ma X wymiarów i Y aspektów, co i tak jest pewnym uproszczeniem modelowym), więc i te trójkąciki są bardziej przestrzenne. Dokładnie nie wiadomo czy chodzi Woźniakowi o ostrosłupy, czy o co. Będzie trzeba zapytać. Choć sama teoria naprawdę jest bardzo interesująca, a zarazem ciekawa (różnice między wyrazami ciekawa i interesująca proszę sprawdzić sobie w słowniku i przyjąć ich sumę, a nie tylko częśc wspólną, mimo użytego wyrazu i, który sugerowałby iloczyn, gdybym używał języka matematycznego, ale ja używam języka potocznego, więc polemik nie przyjmuję w tej kwestii). Z twierdzenia Pitagorasa wiemy, że trójkąt świetną figurą, którą jak się odpowiednio przedzieli, to można do niej zastosować twierdzenie Talesa. Do czego natomiast może doprowadzić użycie trójkątów sferycznych lub innych o skomplikowanych przestrzeniach funkcyjnych, to już mało kto wie. Woźniak przypuszcza, że właśnie do stworzenia świata.
Na czymże to Woźniak opiera swoje rewelacje? Otóż na poszlakach, które olślniły go drugiego dnia głodówki leczniczej, gdy trzymał głowę w piramidzie, żeby się automatycznie ogolić (stwierdził, że po co ostrzyć żyletki, skoro, można od razu ogolić twarz). Skutkiem ubocznym tago było wyostrzenie zmysłów na przepływające w kosmosie strumienie danych. W jednej chwili na jego gładkiej, jak pupa niemowlęcia, twarzy wymalowało się zdumienie, a w drugiej błogostan. I wyskoczył Woźniak, jak oparzony Alchimedes, z łazienki kierując swe susy ku pracowni, w której stała tablica szkolna. Na niej wszystko obliczył i wyszło mu niezbicie, że świat rzeczywiście zbudowany może być z malutkich trójkątów. A poszlaki, które Woźniakowi przyświecały to między innymi - tu cytuję jego własne słowa - przypuszczenia profesora Kołakowskiego na temat istnienia królestwa bytów matematycznych, a także słynna myśl Pála Erdősa: "Pan Bóg ma pozaskończoną księgę, w której zapisane są wszystkie dowody i gdy jest dla nas szczególnie łaskawy, pokazuje nam jej mały fragment. Myślę, że nawet nie trzeba wierzyć w istnienie Boga, a tylko w istnienie tej Księgi."
Polemizował z Woźniakiem tomista z zakonu dominikanów, a jednocześnie naukowiec ścisły z zakresu nieco innego, o. Jan Gutenberg. Stwierdził on, że w sumie nie jest w tym momencie ważne czy to, co mówi Woźniak, jest prawdą, czy może i nie, ale są to tylko czyste zgadywanki, nie popatre w dalszym ciągu żadnymi dowodami i jako takie są nic nie warte. Bo nie przystoi oceniać jakiejś teorii za słuszną, jeśli nie potrafi się jej poprzeć czymś więcej niż tylko poszlaka. I - tu zacytował jakoś Tomasza z Akwinu, ale nie pamiętam jak - faktu nie zmienia nawet ewentualna sytuacja późniejsza, w której okazuje się, że nasze przypuszczenia były słuszne, bośmy je teraz już sobie na spokojnie udowodnili. Albo dowód jest, albo go nie ma. I tylko wtedy, gdy jest, można mówić o teorii jako pewniaku.
Kilku obecnych sceptyków też odniosło się do gadki Woźniaka scepycznie, ale jeszcze bardziej do wywodów o. Gutenberga zarzucając mu, że polemizuje, a nawet nie wie z czym i czy w ogóle to coś - znane lub nie - miało miejsce w przeszłości, jeśli ta w ogóle istnieje sama w sobie.
Woźniak tymczasem uważa, że jest pewny swego i on to jeszcze udowodni. Poza tym wizja jest dla niego wystarczającym dowodem i co to go obchodzi, że dominikanie mają taki ścisły umysł. Poza tym - tu zwrócił się do sceptyków, z których jeden był antyklerykałem z serwisu racjonalista.pl podającym się tylko dla niepoznaki i z niedouczenia za tak zwanego racjonalistę - przeszlość też składa się malutkich trójkącików, o czym wiedzieli już starożytni Majowie. którzy, gdyby o tym nie mieli pojęcia, to nie skonstruowaliby tak dokładnych kalendarzy ściennych niezwykle perfidnie opartych na teorii malutkich trójkątów. A Egipcjanie to niby jak zbudowaliby piramidy? Tu niestety jeden z racjonalistów wydał okrzyk o treści "piramidy wybudowali ufole" i wszyscy zaczęli się okładać tłuczkami.
Tak więc konferencja awanturą się skończyła, a kto ma rację czas pokaże, choć rzeba pamiętać o słowach Gutenberga, że w tym momencie być może akurat nie ważne kto ma rację, jeśli tylko sobie strzela na chybił trafił.

Szaman z Plemienia






poprzednia strona okładka następna strona