felerna opowieść
Głupie to
I ja czasem chodzę po Warszawie. Szwędam się zatłoczonymi chodnikami pod Domami Centrum, jest ciemne zimowe popołudnie, tak jakoś koło 19.00, samochody chlapią na ludzi, a ci pędzą gdzieś, przepychają, depczą swoje ciała wzajemnie jak szczury. Z głośników gra skoczna muzyka. Sklep się lansuje - w środku gra to samo. Obok teatr i kasyno - bingo, wejdź i przegraj swoje pieniądze, bingo, bingo. Rzygać się chce, jak się tak po ciemku i w zimnie tędy chodzi. Do tego męczy zgaga po coli, co to ją wczoraj piłem. Głupie, nie?
Bla bla bla bla bla. W Sylwestra piłem miód. Potem jeszcze przez tydzień go piłem. Myślicie, że w związku z tym chodziłem po ciele redaktora naczelnego z zaprzyjaźnionej gazetki? Nazwiska nie podam, bo zbyt publiczne. Jeśli tak, to grubo się mylicie.
Chyba jestem zmęczony. Spać mi się chce. Czyli nic nowego.
Warszawa, Plac Bankowy. Tablica z napisem, że od jakiegoś tam dnia ruch na ulicy takiej to a takiej wstrzymany, jak stała, tak stoi nadal, któryś miesiąc z rzędu. Głupie to. Tak jak głupie jest to, że skończyli się politycy. Kiedyś to się jeszcze można było zdziwić, jak ktoś mówił, że nie ma na kogo głosować. Dziś już nie.
Zdziwienie jest rzekomo główną cechą filozofa. Może to i prawda. Jestem za odebraniem politykom ich immunitetów, a artystom ich licencji. Niech wreszcie odpowiedzą za swe czyny. Szczególnie, gdy procedery przez nich uprawiane wykraczają poza dziedzinę zawodową.
Centrum wyglądało najlepiej w czasie szczytu gospodarczego. Gdyby nie nastrój stanu wojennego, Warszawa przeżywałaby najlepsze dni ostatnich dekad. Ulice puste, na chodnikach luz. Nikt z nikim się nie zderza, nie przepycha. Aż chce się postać przy skrzyżowaniu takiej Świętokrzyskiej z Marszałkowską i delektować się spokojem całkiem miłego miasteczka.
I w ogóle była do tego ładna pogoda, a ja w czwartek wyszedłem z pracy jak każdy porządny człowiek o godzinie piętnastej, pierwszy raz od trzech lat. Jakie to wspaniałe uczucie! I mogłem się spokojnie przespacerować ulicami jakże pięknej, wyludnionej stolicy. Chwilę posiedzieć na ławce. Pooddychać swieżym powietrzem.
Nie ma się z czego i kogo śmiać. Chciałem się trochę ponaigrywać z Doroty Masłowskiej, ale coś znikły jej felietony z tego Przekroju, co to i tak go już nie czytam...
A jak wam się podoba kolejny zespół po liftingu, tym razem Maanam?
Krzesło mi skrzypi, zimno jest, choć to nie zima. Nie zawsze piękne życie jest, ale czasem na prawdę nie ma co narzekać. W gruncie rzeczy przecież, we wszysktim jest jakiś sens. I to jest naprawdę dobra wiadomość.
W serwisie informacyjnym pewnego radia pan podający wiadomości powiedział właśnie, że najgorszy scenariusz to wybory w sierpniu, bo wtedy do władzy dojdzie Andrzej Lepper nie różniący się zbytnio od aparatczyków z SLD. Mówiłem już przecież, że politycy się skończyli, ale z drugiej strony kraj, w którym dziennikarze srzedają swoje poglądy jako wiadomości z kraju, daleko nie zajdzie. Jestem zdegustowany.
Szaman F.
|