Coś, co teoretycznie mogłoby być esejem
Podobno ciekawe wymyślam teorie. Szkoda, że ich nie zapisuję, a z pamiecią nie jest u mnie najlepiej. Myślę, że z teoriami też nie jest dobrze, tylko
wstydzą się mi o tym powiedzieć.
Jedna znajoma kogoś znajomego, kto znał pewną znajomą, wymyśliła, że gdy staje
na palcach, to dotyka ręką sufitu. Niebanalna prawda życiowa, prawda?
Ja też tak potrafię. Zwykle wieczorami w swoim pokoju, po powrocie z jakiegoś
bardziej miłego [lub nie] wieczoru spędzonego ze znajomymi [aż roi się od tych
znajomych, no nie?], wymyślam teorie najlepszego gatunku. Niestety, już na
drugi dzień rano nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć.
Wiem, że miałam jakąś teorię w związku z opisem moich teorii, i pamiętam
jeszcze, że chciałam tę teorię tu jasno przedstawić, jednak w tej chwili
teoria jest głodna i idzie na kolację w postaci pasztetu.
Opowiadam tu jakieś głodne kawałki, a tak naprawdę, to sama nie wiem, co chciałam
powiedzieć, a już po pierwszym zdaniu uleciał mi wątek. Z osnową. Albo i bez.
Kogo to obchodzi. Poza tym najlepsze teorie wymyślamy sami, dlatego nie będę
wam wciskać swojej własnej, której zresztą i tak, na wasze szczęście, nie
pamiętam. Jak zwykle wykręcę się sianem i poczekam na wasze, bardziej wylewne
i interesujace teorie, bo moja teoria przerosła praktykę, została zapomniana
w strumieniu wydarzeń i nie ma szans na jej przypomnienie. No chyba że wymyślę
jakąś nową, zasługującą na prezentację, a póki co.... czekam na wasze.
Teoretyczka-Sklerotyczka
|