Aparat systemu humorem tryska
Totalitarny i samozwańczy rząd pana Jerzego, będącego właściwie marianetką, postanowił złapać i zamknąć w koszarach naszego kolegę, Adasia. Koszary to takie miejsce odosobnienia. Nie ma sensu opowiadanie o demokracji, wolności i innych pierdołach, skoro aparat przymusu już moczy majtki z radości i wiadomym jest, że nikt nigdy przed nim się nie ukryje, jeśli tylko jakiś zniewolony urzędas nie zechce na to zezwolić.
Pewnego razu zniewolona pani z WKU powiedziała, że robi nam łaskę, bo przyznaje odroczenie, którego przyznanie swoją drogą jest jej obowiązkiem, skoro nakazują jej to przepisy wymyślone przez właściciela firmy i tej pani.
Ów właściciel nie płaci tej zniewolonej pani zbyt wiele, może 600 złotych. Ma bowiem świadomość, że średnio raz na miesiąc otrzymuje ona 2500 złotych od tchórzliwych lub zbuntowanych chłopców, którzy brzydzą się karabinów. To także ci chłopcy sprawiają, że interes ciągle się jeszcze jakoś kręci.
Każdy rząd, który zamyka sobie pierwszego z brzegu Adasia gdziekolwiek, na przykład w koszarach, jest rządem totalitarnym. Każdy człowiek, który na to się godzi lub daje się wciągać w rządowo korupcyjne rozgrywki, jest jego niewolnikiem.
Kradniecie na potęgę, wy skurwysyny
Siedzą na stołkach urzędasy i wpierdalają tłuste kiełbasy. Każdy z nich czeka na twoje pieniądze. Każdy z nich wie, że wszystko jest kwestią ceny. I ty też o tym wiesz. Prawo jazdy - szesnaście baniek. Uniknięcie wojska - dwadzieścia pięć. Pominięcie pewnego szczegółu w kontrolnym sprawozdaniu dajmy na to takiego Sanepidu - goły tyłek. Podpisanie kontraktu wydawniczego - goły tyłek co tydzień. Gdzie jest granica? Nie ma granicy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a perspektywy otwierają się coraz szersze. Tylko trzeba je kupić od jakiegoś skurwysyna. Oczywiście miło się do niego uśmiechając.
szaman falarek
|