Strona naszego Pisma
wrzesień 2000
pismo alternatywne przy TAJNIAK.POLINOVA.PL
str. 10

TRZY PO TRZY
poprzednia strona spis treści nastepna strona
Totalitaryzm

Totalitaryzm - faszystowski system organizacji państwa polegający na ingerencji państwa we wszystkie dziedziny życia społecznego, kulturalnego i politycznego, sprawowaniu nad nimi ścisłej kontroli odgórnej przy jednoczesnym całkowitym zniesieniu kontroli społecznej; wyraża się w prześladowaniu elementów postępowych, w ograniczeniu większości praw obywatelskich i militaryzacji życia społecznego.
Powyższa definicja pochodzi ze "Słownika wyrazów obcych" wydanego przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe z siedzibą w Warszawie w 1978 roku. Definicja tego pojęcia zawarta w "Słowniku języka polskiego" jest bardzo podobna, nieco skrócona, dodano jednak do niej, że totalitaryzm charakteryzuje się też wywoływaniem wojen napastniczych.
Oba słowniki wydane zostały przez wydawnictwa państwowe, podległe systemowi komunistycznemu, który zwykło się uważać za totalitarny. W dzisiejszych czasach mawia się przecież - totalitaryzm to faszyzm albo komunizm. Gdzie w takim razie miejsce dla komunizmu w wyżej wymienionej definicji? Skoro mowa w niej o faszyzmie, dlaczego opuszczono komunizm? Pytanie proste, odpowiedź jeszcze prostsza. System totalitarny, sprawiający kontrolę nad wydawnictwem nie mógł sobie pozwolić na to, by wydawnictwo nazywało go totalitarnym. Dlatego właśnie w dzisiejszych czasach mówi się, że na miano totalitaryzmu zasługuje jedynie faszyzm i komunizm. Oficjalnie nie przyznaje się, że system polityczny, jaki nam się serwuje, jest również totalny.
Przy okazji nasuwa się wniosek: skoro definicja, którą tu rozpatrujemy, jest pozbawiona jakiegoś szczegółu, to znaczy, że jest felerna. Być może ma nawet więcej niedociągnięć. Jednak postarajmy się ją w miarę obiektywnie przestudiować, biorąc przy tym zauważoną felerność pod uwagę.
Totalitaryzm to, jak mówi definicja, system faszystowski. Skoro jednak także komunistyczny, to czemu nie jakikolwiek inny? Tutaj nie mamy pewności, a skoro tak, to pomińmy ten punkt, jako że wygląda on raczej na skrót myślowy - do czystej naukowej definicji dodanie politycznej otoczki zgodnej z aktualną słuszną linią propagandową.
Totalitaryzm więc, to system organizacji państwa polegający na ingerencji państwa we wszystkie dziedziny życia społecznego, kulturalnego i politycznego. Tu można by się zatrzymać. Tu definicja mogłaby się skończyć będąc kompletną. Reszta ponownie wydaje się być manipulacją, jednak nie wyprzedzajmy faktów, zajmijmy się tym, co zostało napisane do tej pory.
Państwo totalne sprawuje kontrolę nad życiem politycznym - to chyba oczywiste. W końcu każde państwo ją sprawuje wydając masę przepisów, nakazów, zakazów, dekretów oraz ustaw zawartych w tysiącach tonach papieru. A co z życiem kulturalnym i społecznym? Tak, państwo totalitarne nad nimi też ma kontrolę, ponieważ te wszystkie prawa przezeń wydane dotyczą także ich.
Tu przychodzi do głowy kolejny wniosek. Otóż każde państwo na świecie sprawuje taką kontrolę, bo przecież do tego służy, do tego zostało stworzone. Po to zbiera podatki od każdego obywatela, po to utrzymuje armię, po to ma swych przywódców, którym powierzona została jakaś władza.
Państwo sprawuje kontrolę nad instytucjami publicznymi - nad żłobkami, przedszkolami, szkołami, uczelniami wyższymi, w których kształtuje się światopogląd młodego obywatela, którego się uczy oraz mniej lub bardziej oficjalnie wychowuje, oczywiście według swoich zasad. Państwu jest podporządkowana gospodarka, która otrzymuje czasem mniej lub więcej swobody, ale zawsze jest ona ściśle określona przez kodeksy, które tworzy właśnie ono. Państwu podlega kultura - przede wszystkim głównie media, radio i telewizja, są w rękach państwowych. To państwo przydziela częstotliwości, ocenia działalność stacji telewizyjnych i rozgłośni, a jeżeli coś jest nie tak, odbiera koncesję i oddaje ją lepszym w swoim mniemaniu stacjom. Czasem oczywiście posiada własne media - na przykład cztery programy radiowe i cztery telewizyjne, z czego jeden regionalny, jeden satelitarny i dwa ogólnokrajowe emitowane z nadajników naziemnych. Państwo, jeśli tylko sobie tego życzy, może powołać urząd cenzury, który będzie oceniał słuszność zawartych tez, ukazywanych problemów, a także w ogóle ich poruszania. Dlatego sprawuje także kontrolę nad prasą.
Państwo ma władzę nad językiem. Naucza go w szkołach, w słownikach określa definicje wyrazów, a czasem zabrania urzędowo używania wybranych przez siebie słów.
Państwo, jeśli tylko chce, zabija. Czasem robi to częściej, czasem rzadziej, ale robi zawsze, kiedy chce. Od tego jest przecież kara śmierci, ale od tego jest także policja, nad którą pieczę trzyma oczywiście państwo, i która nie zawsze posuwa się do aż tak drastycznych metod, czasem tylko bije, czasem gazuje, czasem torturuje... To już zależy od jej inwencji i nie jest przedmiotem obecnych rozważań, co wymyśli, lecz że w ogóle ma prawo wymyślić wiele, a czasem ma całkowicie wolną rękę w tej materii.
Państwo zbiera podatki. Produkuje pieniądze przyznając sobie monopol w tej dziedzinie, rozdaje je obywatelom i, korzystając z pozycji monopolisty, sprawia, że społeczeństwo zaczyna przypisywać im jakąś wartość, a następnie je zabiera, żeby móc nadal rozdawać, budzić respekt i szacunek.
Państwo utrzymuje armię. Oczywiście z podatków, które są przeznaczane także na szkoły (wychowanie), media (kształtowanie gustów, opinii, informowanie) oraz na cokolwiek innego na co ma ochotę, włącznie z pensjami dla sprawujących władzę ludzi oraz różnego rodzaju zasiłkami (nadawanie pieniądzu wartości z jednej strony, a z drugiej - sprawianie dobrego wrażenia).
Wróćmy jednak do armii - państwo ustala przepisy i w tej materii. Przepisy czasami mówią o armii zawodowej, czasami o armii powszechnej, przy czym mówi się o zaszczytnych obowiązkach, o służbie na rzecz narodu...
Wszelkie przepisy państwo stara się respektować, przynajmniej teoretycznie. Tu zatrudnia policję, czasem wojsko, a często sądy, które sądzą zgodnie z zasadami wymyślonymi przez parlament (tak jest na przykład w demokracji, ale bywa też inaczej, na przykład w monarchii).
Państwo oczywiście kłamie, lecz tego nie czyni już tak oficjalnie, choć zwykle kłamie bezczelnie. Stopień bezczelności wynika ze stopnia ogłupienia i zniewolenia społeczeństwa, który natomiast wynika z wygody sprawujących władzę. Oni, jeśli chcą, ogłupiają bardziej, a jeśli nie - mniej. Zawsze oczywiście mogą zamknąć cały naród w domu wariatów, jeśli tylko przyjdzie im to do głów.
I, co najważniejsze, państwo zwykle nie daje wolnego i nieograniczonego wyboru. Czasem nie daje go wcale, ale to czy daje, czy nie, zależy tylko i wyłącznie od jego własnego widzimisię. Człowiek, rodząc się tu i teraz, musi być obywatelem danego państwa, a co za tym idzie, narzuca mu się siłą prawa i obowiązki, których musi przestrzegać.
Powyższymi cechami charakteryzuje się każde państwo na świecie. Jeśli nie, to znaczy, że nie jest państwem, bo, jako się już rzekło, państwo właśnie po to zostało stworzone, by się nimi charakteryzować. W związku z tym każde państwo na świecie jest totalitarne.
Za słusznością tego wniosku przemawia definicja, którą rozpatrujemy - totalitaryzm to system organizacji państwa polegający na ingerencji państwa we wszystkie dziedziny życia społecznego, kulturalnego i politycznego. Oczywiście jest to definicja skrócona, do której państwowe wydawnictwo, tworzące politycznie zgodną nowomowę, dodaje, że państwo sprawuje nad tymi dziedzinami ścisłą kontrolę (tu się można zgodzić, bo kontrola ta rzeczywiście jest zawsze ścisła, choć nie zawsze na taką wygląda, na przykład dzięki zastosowaniu tak zwanych wentyli bezpieczeństwa) przy jednoczesnym całkowitym zniesieniu kontroli społecznej (tu się godzić nie wypada, ponieważ taki Stalin czy Hitler też byli częścią społeczeństwa, więc, jako że mieli oni kontrolę, faszyzm i komunizm nie mogłyby być systemami totalnymi, co oczywiście także można by przyjąć za prawdę, wtedy jednak należałoby czekać na nadejście rządów robotów, żeby móc w ogóle rozważać zagadnienie; a jednocześnie i tu się można zgodzić, bo nawet w demokracji jest tak, że przedstawiciel społeczeństwa, któremu dano władzę, przestaje być przedstawicielem społeczeństwa, a staje się częścią aparatu rządzącego - społeczeństwo nadal nie ma wpływu, a jeśli ma, jest to tylko złudzenie). Wydawnictwo zaznacza także, że totalizm "wyraża się w prześladowaniu elementów postępowych, w ograniczeniu większości praw obywatelskich i militaryzacji życia społecznego", a "Słownik języka polskiego" mówi o wywoływaniu wojen napastniczych.
Są to oczywiście jak najbardziej zbędne dodatki, niebezpiecznie jednak zawężające, przynajmniej na pozór, znaczenie omawianego terminu. Bo czy państwo mordujące swych obywateli, a nie wywołujące wojny z innym państwem, albo tylko broniące zbrojnie swoich wewnętrznych spraw, nie jest już państwem totalitarnym?


szaman falarek


poprzednia strona spis treści nastepna strona