|
wrzesień 2000 | pismo alternatywne przy TAJNIAK.POLINOVA.PL | str. 18 |
OPOWIADANIA |
Bajka o Lebiodzie
Włączyli sobie radio, tłuką się młotkiem. Skończyli. Teraz się naradzają. Zaraz tu ktoś przyjdzie. Idzie.
- Dlaczego jesteś smutny?
Co mam odpowiedzieć...
- Wcale się nie smucę. Jestem wesoły.
Podobno się pali. W Ameryce, Grecji, Francji, Rosji... Koniec świata. W całej Polsce ładna, słoneczna pogoda. Podobno.
Czytam coś. Układ jest stabilny, jeżeli...
Śmierdzi. I tu przecież coś się pali.
Mówią o czymś. Aha, oczy ich szczypią od tego dymu.
Wstałem, zrobiłem kilka kroków.
Cóż mogę powiedzieć. Ostatnio często...
Słowa mają moc sprawczą. Wiem, przekonałem się o tym już bardzo dawno. Wtedy mnie akurat nie dziwiło, że znikały przedmioty, którym dawałem do zrozumienia, że ich nieobecność będzie teraz wskazana.
Trzeba pracować, to jasne. Ale nad tym, co tak naprawdę człowieka gryzie. Szukać takich rozwiązań, które dają satysfakcję. Czyli rozwiązań tego, co gnębi człowieka.
Patrzą na mnie. Budzą strach, dlatego nie potrafię skończyć tego, co zacząłem, i mieć z tym wreszcie spokój. A już kompletnie nie jestem w stanie zrobić czegoś, co dałoby mi odrobinę radości.
Śmieją się. Na pewno z czegoś ich zdaniem mało istotnego. Pewnie dlatego tak ich to śmieszy.
Od jakiegoś czasu...
Jestem słaby od tego ciągłego siedzenia. Który to już dzień? Raczej który miesiąc. Obrzydliwe. Przez ten cały czas myślę... Myślę o śmierci.
Ktoś wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Cisza.
Układ jest stabilny w sensie ogólnym, jeżeli jego reakcja... Jeżeli przy dostatecznie małych wartościach warunków początkowych... Wartość reakcji jest wystarczająco mała... Są dowolnie małe. Przy zerowym pobudzeniu zewnętrznym. Ograniczone... Układ jest ograniczony... Układ jest stabilny w sensie BIBO, jeżeli... Ograniczone reakcje przy ograniczonych pobudzeniach...
- Co robisz? Chcesz herbaty?
- Nie, dziękuję...
Kupili kiełbasę. Nad morzem podobno bardzo ciepło. Podobno lato się kończy. Mówią, że to już nie będzie to, choć też ma być ładnie.
Nie to, co w maju? A może śnieg spadnie, skoro ma być jeszcze zimniej... Ale nie, przecież mówią, że naprawdę było ciepło.
Jakiś baran znowu się tłucze. Od tygodnia wali młotkiem po ścianach.
Ostatnio często myślę o śmierci. Głupio mi, bo nie o mojej. Przynajmniej nie zawsze.
Słabo mi jest, kiedy wstaję. To ciągłe siedzenie jest nudne. Tym bardziej, że mogę tylko bezczynnie siedzieć. Wtedy i tylko wtedy raczej, gdy jest spełniona funkcja układu, że H od s jest równe ilorazowi L od s przez M od s. Tylko że nie wiem co to znaczy.
Sąsiad wierci. Zapada noc. Akurat teraz, kiedy tu tak siedzę, on wierci.
Myślę o śmierci. Bo co by było, gdybym osłabł już całkiem? Jak to co. Tragedia by była. Płacz. Myślę, że unikniętoby zgrzytania zębów.
- Zmarł Lebioda - ksiądz by rzekł. - A był młody. Mógł jeszcze pożyć. Całe życie było przed nim.
Nie. Księża tak nie mówią. Tak by powiedział sąsiad z wiertarką.
- Zmarł Lebioda. Mógł być perkusistą wspaniałym, a zmarł, bo tak siedział i siedział...
- Jedenaście miesięcy tak siedział. Wiedział pan? Przez ostatnie dwa miesiące siedział już bez przerwy.
Jakie tam bez przerwy. Czasem wstaję, chodzę sobie... Nogi się uginają, mięśnie są zwiotczałe...
- Taki fajny był ten Lebioda. Kiedyś by wreszcie gdzieś poszedł. Całe życie było przed nim... Mógł jeszcze długo żyć!
- Ciekawe po co. Żeby tak ślęczeć na stołku do późnej starości? Skoro nie wstał do tej pory, to znaczy, że już nigdy by tego nie zrobił. A skoro tak, to po co miał żyć?
Raczej nie potrafię wyobrazić sobie własnej śmierci. A z drugiej strony nigdy jeszcze nie zdarzyło się to, co udało mi się wyobrazić.
Co innego słowa. One mają moc sprawczą.
szaman falarek
|
|
|
|