Strona naszego Pisma
sierpień 2000
pismo alternatywne przy TAJNIAK.POLINOVA.PL
str 8

SPÓJRZ CZASAMI W ZWIERCIADEŁKO
poprzednia strona spis treści nastepna strona

"Szczerze przez "rz", bo szczerość;
wierzę przez "rz", bo wierność;
marzę przez "rz", bo marność;
stoi szczęście pod latarnią..."
Czyści Jak Łza

"Chciałbym być sobą" - a więc kim?


"Na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć...". No i początek mam już (szczęśliwie) za sobą. Parę myśli pląta mi się to tu, to tam, po głowie, może uda się je przerzucić na papier. "Chciałbym coś powiedzieć. Dobra kawa!" Jak na razie to wychodzi mi na to, że myśli, które chciałem Ci przekazać, są gdzieś dalej, a wraz z tuszem na papier trafiają jakieś muzyczno-komediowo-kabaretowe skojarzenia, bywa, że zupełniebez związku z zasadniczą treścią tegoż "felietonu" (? czy ja wiem co piszę?). Tak w ogóle myślałem, aby napisać o moim wyobrażeniu idealnego "ja". Dokładnie pali mnie kwestia poszanowania własnej osoby, osobowości, jej kształtowania, dążenia do osiągnięcia formy doskonalszej naszego "ja". Nieskazitelnej, do której nie da się przypiąć żadnej łatki, bo nie będzie takiej potrzeby. Jak to jest, gdy człowiek stara się być sobie wiernym. No bo jeśli nie jest wierny sobie, to komu może być wierny? Chyba nikomu. Jeśli zadaje się z nikim, nikt jest jego życiowym partnerem, na nikim mu zależy, to z pewnością jest człowiekiem wolnym (O! Homer mi się tu zaplątał!). Wolnym jak dzika świnia. Dzikiej świni łatwo jest osiągnąć poczucie błogiej szczęśliwości - wystarczy, że się nażre jakichś kłączy, nachłepce brudnej wody i wyląduje w ciepłym błocie racicami do góry. I może tak leżeć godzinami w pełnym słońcu sierpniowego popołudnia. Podobnie bywa z ludźmi - żyją w prosty, prostacki często sposób, celowo wybierając łatwy do przełknięcia schemat wydarzeń dnia. Schemat, który się powtarza jak drumloopy w techno. Nudny, aż do obrzydzenia. Czasem, w pewnym sensie, słodki, jak ten pączek przy kawie o 15.30. u falarka, szamana, czy jak go tam zwiesz. Ale spróbuj jadać pączka z kawą codziennie o 15.30. punkt (niekoniecznie u szamana) przez następny miesiąc. Gwarantuję trwałe uprzedzenie, upośledzenie, fobię co do pączków na następne pół roku. Chyba, że chorobliwie uwielbiasz pączki... A więc powinieneś się leczyć! To jest tak, jak w tym dowcipie:
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, strasznie lubię naleśniki.
- To nic zdrożnego, ja też chętnie je jadam.
- To zapraszam do mnie, mam ich pełną szafę.
Brak umiaru, dystansu, zastanowienia co do tego, co się wyczynia. To drugi z kilku powodów, dla których piszę te treści. Patrzę, obserwuję siebie, zauważam czasem dziwne rzeczy. Wyciągam wnioski - często pochopne - i tego chciałbym uniknąć. Ale często łapię się na tym, że przestaję być wierny sobie w tej kwestii. Mówię coś o czymś (o kimś), o czym (o kim) mam blade pojęcie. A sam nie cierpię, gdy ktoś prawi morały, poucza kogoś (także mnie) jak to jest z daną rzeczą, a wiem, że sam mało wie na ten temat. Powiedz mi, czy znasz sposób, żeby uniknąć takich sytuacji?
A pierwszy powód? Ano jest parę wersów wyżej. Jak to jest, że chcemy być lepsi, bardziej oczytani, inteligentni, "ą", "ę" i w ogóle - a jak przyjdzie koza do woza, tudzież co do czego, to siedzisz pięć godzin przed szklaną skrzynką i, jak wreszcie przestaniesz pracować kciukiem (nad przełączaniem kanałów), to... zatrzymasz się na teleturnieju albo operze mydlanej. Głupio przed samym sobą. Oj tak! Powiesz: "A, bo programy kulturalne, dobre filmy są bardzo późno, a ja chcę odpocząć, bo jutro muszę do szkoły, do pracy." I pewnie masz rację, bo tak to bywa. Ale na pewno zdrowszym byłoby przespać się zamiast tak gapić się w to pudło. Już nawet nie mówię o spacerze. Z psem. Z kotem. Czy z jakimkolwiek innym zwierzęciem ,jeśli posiadasz. Może posłuchaj radia, muzyki, w ogólnym tego słowa znaczeniu. Albo w szczególnym - ulubionego Kazika, The Police, czy nawet Pet Shop Boys z początków działalności. Tak sobie mówię. Nie chcę być oglądaczem. Ale nie zawsze to do mnie trafia.
I trzecia rzecz. Jak być sobie wiernym w stosunku do innych ludzi. Znasz pewną osobę, jest Twoim dobrym kumplem, ba, nawet przyjacielem! Zgadzacie się we wszystkim - tak Ci się przynajmniej wydaje.Wydaje, bo pewnego dnia, niekoniecznie pieknego dnia (lub nocy), koleś (-sianka) zaczyna wygadywać (Twoim zdaniem oczywiście) kompletne bzdury na jakiś temat. A Ty akurat nie jesteś w nastroju do przytakiwania, jak to zwykle bywa. Czujesz, że jesteś na przeciwnym biegunie w tej kwestii i masz całkowitą pewność, co do słuszności Twojego zdania, dokładnie przeciwnego zdaniu Twego przedmówcy. Twoje stanowisko jest idealnym zaprzeczeniem jego poglądu. I wiesz co? Bardzo zależy Ci na tym, żebyscie się nie kłócili, bo ci to nie pasuje, itp. Po prostu woliszpozytywne relacje między wami. I o teraz? Co robić? Stanąć na straży swojego honoru i dowodzić swoich racji? Czy może zostać oportunistą i zgadzać się z przedmówcą? Czy też potakiwać mu, a i tak myśleć po swojemu? A może milczeć? Nie mieć zdania? No, to ostatnie, to chyba najgorsze wyjście. Często stoję przed takim wyborem. I zachowuję się różnie. A potem, gdy rozważam sprawę na spokojnie, dochodzę do wniosku, że źle zrobiłem, błędnie wybrałem opcję. A Ty, drogi Czytelniku? Jak Ty sobie radzisz w tych kwestiach? Samokontrola? Jak do tego doszedłeś? Czy może w ogóle się nie przejmujesz tego typu bzdurami? Jak by nie było - gratuluję. Ja ciągle pracuję nad sobą, ale efekty tej pracy są cokolwiek niewystarczające, choć tu i ówdzie czasem sam siebie pozytywnie zaskoczę. Czego i Tobie życzę.

Tiroy
poprzednia strona spis treści nastepna strona