poprzednia strona spis treści następna strona

Calac

Zabójcza cisza lasów
czyli nie tylko o drzewach rzecz do namysłu

Wyobraźcie sobie las, w którym są jedynie drzewa. Całkowicie cichy las. Żadnego brzęczenia owadów, śpiewu ptaków, odgłosów zwierzyny. Brak nawet normalnej ściółki. Jak okiem sięgnąć zastępy drzew-morderców, które zabijają każdy grzyb pojawiający u ich korzeni, uśmiercają każdego owada, który usiądzie na ich korze lub liściach. Ich produkujące trucizny, zaprojektowane przez inżynierów geny zniszczyły prastary ekosystem - wyjałowiona brakiem grzybów mikoryzowych gleba nie jest w stanie utrzymać roślin stanowiących warunek przeżycia dla wielu owadów i roślinożerców, a zatem i drapieżników. Pozostałe owady padają od toksyn. Bez owadów praktycznie szans przeżycia nie mają ptaki... Mało?
No to wyobraźcie sobie, że niesione z wiatrem pyłki wprowadzają laboratoryjny genom w obręb pul genowych sąsiednich lasów. Rozprzestrzeniają się także nasiona. Stopniowo cichnie coraz większa liczba lasów... Jeszcze?
Sądy w krajach całego świata, zgodnie z kanadyjskim precedensem (marzec 2001, Monsanto Corporation vs Percy Schmeiser; http://www.percyschmeiser.com) wydają coraz więcej wyroków nakazujących płacenie należności patentowych korporacjom, do których należy rozprzestrzeniający się z wiatrem zestaw genów. Państwa i pozostali użytkownicy lasów stawiani przed zarzutem kradzieży pomysłu pozbywają się swoich "własności" wobec olbrzymich obciążeń finansowych. Do akcji zaczynają też wchodzić komornicy, którzy zajmują żywe lasy de facto na rzecz korporacji. W imię ochrony uświęconej przez kapitalizm idei wolnego rynku, strzeżonej przez Bank Światowy, policja i wojsko strzela do tych, którzy chcą bronić w sumie i tak straconej sprawy - raz uwolnione geny są praktycznie nie do zatrzymania...
To rzecz jasna the worst case scenario. Niemniej jednak równie możliwy, jak wszystkie inne. Frankentrees - laboratoryjnie zaprojektowane drzewa naprawdę istnieją i są coraz agresywniej promowane za pomocą wyrwanych z ekologicznego kontekstu, naiwnych, albo coraz częściej jawnie cynicznych argumentów . Nieraz są wprowadzane do użytku podstępem. A chodzi jak zwykle o pieniądze. Sprawa wydała mi się wyjątkowo poważna, a wysłuchana w jednej z zagranicznych radiostacji społecznych audycja (Przy okazji refleksja - nadawcy społeczni, którzy są przecież relatywnie niezależni od rządów państw i korporacji mogą być wspaniałym wsparciem pozytywnej przemiany "światopoglądowej" ludzi. Tym bardziej boli fakt, że największy nadawca społeczny w Polsce jest tej myśli zaprzeczeniem.) poruszyła mnie na tyle, żeby popełnić tekst z rodzaju, który dotąd był mi raczej obcy (żeby w ogóle cokolwiek napisać - co bardziej uważni czytelnicy Tajniaka zapewne wiedzą co mam na myśli).
Zdaję sobie sprawę, że piszę teraz w dość emocjonalny sposób, właściwie nawet tendencyjny, ale opowiadając się po jednej ze stron wcale nie chcę wskazywać, ani tym bardziej promować jakiejś konkretnej postawy czy formy działania - osąd pozostawiam Czytelnikowi. Chodzi mi o świadomość, zwrócenie uwagi. Człowieka świadomego zagrożenia dużo trudniej zaskoczyć, dużo trudniej oszukać. Bo nie wystarczy zamienić jednych stereotypów na inne, przeskoczyć z jednego bieguna ideologicznego na przeciwny - to na dobrą sprawę niewiele warte. Bezrefleksyjny antyglobalizm, takiż wegetarianizm wynikający z mody, New Age wśród stałych bywalców IKEA, czy każda inna zrytualizowana forma kontestacji "głównego nurtu" danej kultury (albo, jak kto woli, zagospodarowywania nadwyżek libido), to tylko doraźne wydarzenia. A poziom naiwności i podatność na manipulację pozostają ciągle te same.
Informacją zatem chciałem się podzielić. Uruchomić - mam nadzieję - za jej pośrednictwem ciąg refleksji, jak to miało miejsce w moim przypadku. Bo przypadek zmodyfikowanych genetycznie drzew, to tylko jedna z wielu spraw, które tak na dobrą sprawę powinny nam spędzać sen z powiek. Jednak, jako że ciągłe i jednoczesne utrzymywanie wszystkich tych rzeczy w polu świadomości jest niemożliwe, pozostaje nam okresowa refleksja. I nie tyle chodzi mi o uzupełnianie tego, co już wiemy o rzeczy nowe. Ważniejsze wydaje mi się ponowne rozpatrywanie i ciągła przebudowa naszego, lubiącego nadzwyczaj szybko kostnieć, światopoglądu. Warto czasem dopuścić do siebie niepokojącą myśl, że nasz bezpieczny, wygodny świat może nie być wcale taki niewinny. Zarówno ten jednostkowy, jak i ten społeczny.
Świadomie w tym tekście nie odwołuję się do dalszych konkretnych przykładów - to chciałbym pozostawić każdemu Czytelnikowi z osobna. Wolę jedynie zaapelować o nie powstrzymywanie obrazów stających przed oczami pod wpływem informacji docierających do nas z Afryki, Bliskiego Wschodu, Ameryki Łacińskiej, czy jak niniejszym widać także z naszego podwórka... Uruchommy nasze wyobraźnie i dajmy się od czasu do czasu poruszyć. Mimo wszystko.

Calac

W sprawie zmodyfikowanych genetycznie drzew odsyłam przede wszystkim do strony: http://www.stopgetrees.org, gdzie można znaleźć dalsze odnośniki, także do stron samych korporacji "produkujących" takie drzewa. Ponadto, w sprawie wszelkich pozostałych ciemnych stron naszego świata chciałbym zwrócić uwagę na stronę: http://www.globaljusticeecology.org.

Niniejszy tekst ma na celu jedynie zwrócenie uwagi na poruszany problem. W sprawie szczegółów odsyłam do artykułu:
http://www.stopgetrees.org/staticpages/index.php?page=20040818172848846
Zob. także polskojęzyczną wzmiankę w:
http://www.lesza.most.org.pl/lesza/1_2001/08.html.


poprzednia strona spis treści następna strona