Wstęp
Perły zostały rzucone
Nie spełniły się proroctwa tych mądrych, co przepowiadali, że po śmierci Jana Pawła II żałoba narodowa pobije wszelkie rekordy, a w polskim Kościele Rzymskokatolickim dojdzie do rozłamu, skutkiem którego będzie powstanie Kościoła Polskokatolickiego (taki Kościół zresztą istnieje od dawna; powstał w Stanach Zjednoczonych skąd przywędrował także do Polski). Przykro słuchać było tych rzewnych biadoleń jeszcze tak dwa, trzy lata temu, ale ostatecznie można się było jakoś przyzwyczaić.
Takiemu Kazikowi też tworzyć przyszło w niewdzięcznych czasach. Słusznie pewnego razu zaśpiewał "jestem tylko grajkiem, a nie papieżem", choć bardzo długo przedtem sprawiał wrażenie, jakby za pomocą swej jakże religijnej przecież twórczości, wstrząsnąć chciał wiarą świata, a może nawet jakiś swój jedyny i słuszny zbór założyć.
Był czas, że Kazikowe teksty traktowałem nad wyraz poważnie. Może by mnie nawet Kazik przekabacił religijnie, bo często zdawał się klarować do rzeczy i niezwykle efektownie, gdyby nie pewien dyskomfort, który czułem, gdy to Kazikowe przesłanie konfrontowałem ze świadectwem papieskim. Świadectwem, bo nawet zbytnio papieskich wypowiedzi nie znałem, więc trudno mówić o treściach. Pytanie jednak było żywe: jak to się dzieje, że tak święty człowiek, jakim jest Jan Paweł II, ciągle tkwi w tym obrzydliwym, grzesznym Kościele? Przecież to człowiek inteligentny, na manipulację niepodatny, więc chyba ma świadomość. Skoro ma świadomość, to chyba wie co robi. A zatem ja nic z tego nie rozumiem...
Być może to kwestia autorytetu. Nie zawsze trzeba rozumieć, czasem wystarczy zaufać. Szczególnie wtedy, gdy jest szansa zaufać komuś mądrzejszemu.
Mnich Naczelny
|