Arogant
Kolejną planetę zajmował Arogant. Na planecie panował jakiś dziwnie niemiły nastrój, który pogłębiał impertynencki wygląd jej mieszkańca. Rosnące tam drzewa groźnie zaszumiały na widok Małego Księcia, dając mu do zrozumienia, jak nieproszonym jest gościem. Spojrzenie Aroganta było bojowe, a w jego sylwetce można było dostrzec postawę gotową do ataku. Mimo to Mały Książe spróbował rozpocząć rozmowę:
- Dzień dobry.
Książe, nie usłyszawszy odpowiedzi, pomyślał, że gospodarz planety nie usłyszał pozdrowienia. Powtórzył więc jeszcze raz bez namysłu, tym razem jednak trochę głośniej:
- Dzień dobry!
W tej chwili na chłopca spadł grubiański wzrok Aroganta, który stał się jeszcze bardziej bojowy. Arogant błyskawicznie splunął na ziemię i odezwał się niedbałym głosem:
- Czego chcesz?
- Szukam przyjaciela - odpowiedział trochę zdezorientowany chłopiec.
- Przeszkadzasz mi! Nie widzisz, że jestem zajęty!! - wykrzyknął rozjuszony gospodarz
planety.
- Ale... - nie dokończył Książe.
- Cicho! Zamknij się wreszcie jeśli nie chcesz mnie rozłościć! - wyrzucił z siebie czerwony
ze złości Arogant.
- Ale ty przecież nic nie robisz - dokończył zaskoczony nieprzychylnością Aroganta Mały
Książe.
- Co cię to obchodzi co ja robię? Wynoś się stąd mały włóczęgo! - krzyknął jeszcze bardziej czerwony Arogant i skrzywił twarz tak by Książe zrozumiał, że ma odejść. Złowrogie drzewa zawtórowały Arogantowi nieprzychylnie gestykulując gałęziami. Mały Książe nigdy w życiu jeszcze nie widział takich drzew. Były to bardzo złe drzewa. Swymi korzeniami wysysały z serca Aroganta resztki uprzejmości, a swymi suchymi liśćmi przysłaniały mu oczy tak, że nie widział on konsekwencji swoich słów.
- Do widzenia! - rzekł smutny chłopiec i nie doczekawszy się odpowiedzi powędrował ku kolejnej planecie.
Podczas wędrówki myślał o tym, jak dobrze że jego serce nie padło ofiarą straszliwych roślin. "Dobrze, że umiem odróżnić chwasty od róż i w porę wyrwać je z serca" - pomyślał i zapłakał nad losem Aroganta...
Imer, lat 8
|