Strona naszego Pisma
nr 9 (czerwiec 2001)Podziemne Pismo Cyniczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona

ABSURDALNIE ALTERNATYWNA TELENOWELA KANAŁU #PL+8

(w skrócie 2ATKPL8 - prawdziwa nazwa kanału została zmodyfikowana po prośbie)
odcinek drugi pt.
"Biedronka o imieniu Roland archetypem współczesnego ircownika czyli antydemokracja i totalitaryzm jako cechy charakterystyczne"

Większość rozmów wykorzystana do napisania tego odcinka miała czas: dnia siedemnastego miesiąca kwietniowego roku wciąż tego samego, około sześćdziesięciu minut po południu, a także dwie doby później w godzinach podobnych ale zupełnie innych nastrojach. Mniejszość dzieli się na dwie grupy - pierwsza z nich to słowa przez bohaterów niewypowiedziane, a jedynie zmyślone przez autorkę ale niezacytowane z powodów oczywistych. Druga grupa to rozmowy wymyślone przez czytelników, którzy nie zgadzają się z tym co mówią bohaterowie, negują te farsowe zachowania i tępią szopki, które na ich oczach są odstawiane przez niezidentyfikowane w urzędzie stanu cywilnego osobniki. Ponadto, od biednej (ale jush nie w sensie materialnym - biedna ponieważ zaniemogła na nikomu nie znaną chorobę, a lekarz przepisał jej antybiotyk Apo-amoxi, który kosztuje 5,90) autorki w sposób bardzo kulturalny zażądano wątku sensacyjnego. Ze źródeł wiemy, że w telenowelach takowych nie ma, ale kto powiedział, że nasza telenowela ma być zwyczajna? Skoro jush nie trzyma się zasad i ram (vide odcinek pierwszy) to równie dobrze może mieć popędy prekursorskie na tle wydarzeń i wątków. W związku z tym od teraźniejszego odcinka rozpoczynamy wymagany przez szefa rozwój akcji czyli wątek sensacyjno - kryminalny.
Tellico spóźnił się do pracy. O wszystko mógł obwiniać zarówno szefa TVP1 (który poprzedniej nocy wyemitował film określony przez Falarka bardzo zbereźnym, dla dziadków i o chorym przesłaniu) jak i siebie samego za to, że oparł się pokusie i ten film obejrzał. Jednak fakt ten zaistniał i Tellicowi nie pozostawało do zrobienia nic więcej jak tylko przeczytać raport leżący na jego biurku. Otwarł więc to niezwykle opasłe tomisko na pierwszej stronie i na głos odczytał tytuł "Przez nieznośnego Tellica policja straciła helikopter". No nie! Tego jush było za wiele jak na raport! To przecież był donos! Spojrzał szybko na ostatnia stronę, odczytał nazwisko autora i ciężko westchnął. To co zrobił następnie było jednym z większych błędów jakie popełnił tego dnia - ale ten był drugi i to przez niego zaczął się przedziwny ciąg przyczynowo-skutkowy. "Ty nie umrzesz śmiercią naturalną, żyrafko. To jedno jest pewne..." - rzucił w przestrzeń Tellico i nagle spostrzegł, że nie jest jedyną osobą przebywającą w przyciasnym gabinecie. Na desce, która prawdopodobnie kiedyś była oparciem krzesła spostrzegł Szamana Falarka - słyszał o nim już wcześniej. Nawet nie słyszał ale wiedział o nim bardzo dużo ze względu na swoją pracę. Obaj osobnicy zajmowali się rozrywką, kulturą i sztuką. Tellico pracował bowiem na policji w dziale biura rzeczy znalezionych i pakował tam zużyte pieluchy na eksport do Albanii. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że pieluchy te zużywa Falarek. Proces ten jest bardzo skomplikowany - żywi się on wiatrakami z piernika (wiatraki jak wiadomo napędzają wiatr) i popija sokiem z butli gazowej, który zawiera substancje wiatropędne, następnie zanieczyszcza pieluchy kulturalnie, w ten sposób, aby stawały się dziełem sztuki. Jak przed wiekami powiedział stary mędrzec Konfucjusz "Wybierz sobie pracę, którą lubisz, a przez całe życie nie będziesz musiał pracować" - kierując się tą zasadą Tellico uważa, że ma rozrywkę, kiedy tak pakuje te pieluchy. Mimo wszystko był on jednak dosyć zdziwiony pojawieniem się w jego osobistym gabinecie tak osobliwego człowieka jakim był Szaman Falarek, a co jeszcze bardziej go dziwiło, to przybycie jeszcze jednej osoby, której jush zupełnie nie rozpoznawał. Siedziała na brzegu jego biurka (!) i niby od niechcenia machała lewą nogą. Niby - wyraźnie widać było, że z uwagą lustruje całe pomieszczenie, a lewa noga od zawsze była symbolem zdecydowania w myślach i czynach (wtedy Tellico na pewno nie wiedział z jakim rozlazłym zwierzem miał do czynienia). "Cześć - Żyrafka jestem" powiedziała nagle bimbająca lewym kopytem istota. "Mamy Cię Tellico. Wpadłeś jak płetwonurek pod prysznic. Wykryliśmy Twoje machinacje i w imieniu Tajniaka aresztujemy Cię." Zaiste było to dziwne uczucie będąc policjantem spóźnić się rano do pracy, przeczytać na siebie donos, a zaraz potem zostać aresztowanym przez dwójkę podejrzanych ludzi. Zapewne Tellico zastanawiałby się nad tym dłużej, może nawet napisałby jakiś esej albo coś równie mało odzwierciedlającego ludzkie myśli i emocje ale akurat w tym momencie nie posiadał wolnego czasu - doszedł wręcz do wniosku, że natychmiast powinien coś zrobić, powinien sprzeciwić się tym niezrozumiałym, destrukcyjnym działaniom, stanowczo nie zgadzał się, aby w jego miejscu pracy mogło dojść do czegoś tak oburzającego. Przez całe życie kierował się różnymi zasadami i postępował według ściśle określonych reguł, stosował się także do cudzych zaleceń, i tym razem przypomniał sobie jedną z nich - jeżeli nie wiesz co masz robić, zrób sobie... "Kawy?" zapytał swoich przemiłych gości. Żyrafka rzuciła porozumiewawcze spojrzenie we wszystkie strony. "Tak, bardzo chętnie" odpowiedziała odpowiednio grzecznie "Poprosimy o capuccino, najlepiej magnezowe, przyrządzone po włosku czyli zaparzone prawdziwym mlekiem nie więcej niż 0,5% tłuszczu" wymieniała jednym tchem, "Z lekką nutką dekadencji" podpowiedział Falarek. "Do tego oczywiście żadnych śmietanek w proszku! Kawa powinna być podana w specjalnych filiżankach z angielskiej porcelany i, jeśli warunki są sprzyjające, to chętnie zjedlibyśmy sernik. Nie wymagamy wiele, prawda?" Tellico skończył notować "Ależ skąd, proszę poczekać, sprawdzę tylko czy jest takie w naszym automacie do napojów na korytarzu". "To my jednak poprosimy o wodę" widać było, że oboje niedoceniali zasobów policji. Tellico za wszelką cenę chciał poprawić jakoś swoją sytuację, ponieważ nie mogli mu nic zarzucić, a tym bardziej nie mieli dowodów. To niedopuszczalne, że nawet odważyli się posądzić go o jakieś przekręty. Nagle Szaman Falarek wyciągnął ze swojego specjalistycznego plecaka pudełko, otworzył je i wyciągnął jajko. Nie było to zwykłe, kurze jajko - tzn. było zanim ktoś go nie pomalował na zielono i nie namalował na nim biedronek. Przyglądał mu się w skupieniu, zupełnie jakby liczył odnóża albo analizował kropki, i w końcu podniósł rękę w geście rzutu celując w zdziwionego Tellica. "Nieee tyyym!!!" wrzasnęła dotychczas bardzo opanowana żyrafka, po czym delikatnym ruchem odebrała Falarkowi pisankę i schowała do kieszeni. Nadal siedzący na desce, która prawdopodobnie kiedyś była oparciem krzesła, człowiek wyraźnie się nad czymś zastanawiał, chociaż czuło się, dezorientacja podstępnie przychodzi ze wszystkich stron. Poraz kolejny zaczął grzebać w swoim specjalistycznym plecaku i wydobył z niego farby. "Agencie Falarku, co robisz?" zapytała nic nie rozumiejąca współagentka. "No jak to, co. Ja się też pomaluję w biedronki, wtedy będę ładniejszy" odpowiedział z nutką oczywistości w głosie naczelny zabrudzacz pieluch eksportowanych do Albanii. Tellico, który z całego tego przedstawienia wystawianego na jego oczach (wyglądało ono raczej jak próba generalna) rozumiał mniej niż świstak zawijający czekoladę w sreberka, popatrzył na żyrafkę i Falarka i zrobił delikatny ruch w okolicach skroni. Nawet się nie spodziewał, że reakcja tych dziwnych osobników będzie tak natychmiastowa - zwierzę wysokie przyłożyło do twarzy zdjęcie top modelki i stwierdziło, że biedronka jest toposem, na co Szaman Falarek w odpowiedzi na głos zza ściany ("a czegóż to toposem jest biedronka?") odmruczał "Jak to czego? Wilka złego! Ale do czasu - ja będę właśnie tym, co wywoła wilka z lasu", potem odrzucił swoją deskę, która prawdopodobnie kiedyś była oparciem krzesła i rozpoczął krótki monolog "Jest toposem, a nawet toporem, jak ten Roland z...pieśni o roladzie, tak o roladzie! Tam była jakaś literówka". Tellico osunął się do szuflady z myślami, że nic nie rozumie, a jest to prawdopodobnie skutkiem tego, że za mało wypił. Głos zza ściany triumfalnie zaszepnął "Ona jest więcej niż toposem, ona jest archetypem!". Agenci żyrafka i Falarek byli naprawdę pod wrażeniem tych epokowych odkryć ale kiedy usłyszeli z głębin szuflady "Biedronka archetypem współczesnego ircownika" ledwo nie polegli z wrażenia. Szaman Falarek jeszcze tylko wdrapał się na sufit i odmruczał jedną frazę nie wiadomo skąd pochodzącą "chcę jeszcze dodać cokolwiek/ zapełnić jakimś symbolem/ położyć głowę na pieńku/ odrąbać rolandem toporem - to o tej biedronce musiało być". Biedronka o imieniu Roland...Tellico zaniepokojony galopem wydarzeń przewrócił się w szufladzie na drugi bok i doszedł do końcowego wniosku, że w jego osobistym gabinecie dzieją się jakieś dziwne rzeczy i broń Boże nie powinno się próbować czegoś zrozumieć. Na głos mógł wypowiedzieć już tylko jedno zdanie "Albo żyrafka oszalała, albo ja, a świat wywróci się na lewa stronę".
Po tym przejmującym stwierdzeniu agenci nie mogli jush aresztować Tellica, to byłoby niemoralne. Wyszli więc z jego osobistego gabinetu, rzucając w przestrzeń zaklęcie "jaspalama". Głośno trzasnęli drzwiami.

Co się mogło wydarzyć później, a co się nigdy nie zdarzy, niech każdy sam sobie dopowie. Jest to telenowela nieprzeciętna, która nie trzyma się zasad i ram, uczy szerokiego myślenia a zarazem bawi brakiem zakończenia.

Żyrafka, lat 6



poprzednia strona spis treści następna strona