Strona naszego Pisma
nr 9 (czerwiec 2001)Podziemne Pismo Cyniczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

grafika
poprzednia strona spis treści następna strona

galeria Seby



Przez zgaszone płomienie widać niewiele, przez zapalone jeszcze więcej - mówi stara księga znaleziona na strychu przez autora tego obrazu. Ta właśnie księga posłużyła jako natchnienie przy tworzeniu tego dzieła. Można to poznać po kresce, która bez wątpliwości jest dość specyficzna. Myślał o niej już profesor W. G. Tulipan, ale niewiele wymyslił, ponieważ przekazał sprawę doktorowi Griszy ze Związku Radzieckiego (aktualnie już nie ZSRR).



Podczas gdy dusza na ramieniu symbolizuje w poprzednim obrazie spotkanie w cieniu, które dopiero ma nastąpić, Indianie przedstawieni tutaj mają podkreślić, że do spotkania ma dojść lada chwila. Indianie stoją i czekają... Autor szukał natchnienia do narysowania tego dzieła w mediach elektronicznych, jednak go tam nie znalazł.



Indianie czekają nadal, ponieważ jest to trzecia część tej wysublimowanej opowieści, co autor zdradził dopiero jakiś czas temu. Czekają i czekają - niczym na Godota. Musieli sobie aż usiąść. Tym razem malarz znalazł natchnienie w mediach, ale dopiero na drugi dzień od zaplanowanej daty.



Kolejny raz okazało się... Dokładnie nie jest powiedziane co, ponieważ autor postanowił zastosować środek artytystyczny zwany potocznie niedomówieniem. Dlatego specjaliści po dziś dzień pierają się, czy do spotkania doszło, czy też nie. Profesor W. G. Tulipan twierdzi, że świeczka symbolizuje (pośrednio oczywiście) czas oczekiwania na gości, jednak autor już nie jeden raz dawał do zrozumienia, że nie chodzi tu o spotkanie czysto przyjacielskie. Więc nie wiadomo czy rzeczywiście chodzi tu o gości, którym zostawia się światło przed domem.



Słońce zachodzi, Indianie zmęczeni wydarzeniami, poszli odpocząć do swoich mieszkań. Jest to piękny obraz domowego ogniska, ciepła rodzinnego, co już niejednokrotnie podkreślał prowadzący audycję radiową Tomasz, którego nazwiska nie wymienimy. Nie podamy też nazwy audycji, ani nazwy stacji radiowej.



Oto wyraz protestu malarza przeciwko cywilizacji, która zniszczyła kulturę Indian. Właściwie nic dodać, nic ująć. Można by jednak przypomnieć przy okazji, że dawno temu w Ameryce naprawdę nie było ani Europejczyków, ani porwanych z Afryki Murzynów.



A to już zakończenie - wizja przyszłości... Autor wspominał już o niej wiele razy, przypominając o innych artystach przepowiadających to samo - na przykład o świętej pamięci Witkacym, który nie zgadzał się na taki rozwój wypadków.


poprzednia strona spis treści następna strona