Strona naszego Pisma
nr 9 (czerwiec 2001)Podziemne Pismo Cyniczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

trzy po trzy
poprzednia strona spis treści następna strona

Teczka Pierdoły, czyli o rzeczach wokół rzeczy

Tak tak - panie i panowie - wiele rzeczy dzieje się wokół nas, a my nawet możemy o tym nie wiedzieć. Wydaje się to całkiem prostą sprawą, wszyscy chyba nawet się z tym pogodzili. A niedobrze, że tak się stało, bardzo niedobrze. Bo - panie i panowie - "złotym środkiem", a więc receptą na każdy ból i wszelkie strapienia są właśnie rzeczy, które dzieją się wokół nas. A dokładnie i najczęściej, te rzeczy, które dzieją się bez naszej wiedzy. No to nam, panie kolego, dużo nie pomogłeś! - rzeknie co bardziej sceptyczny czytelnik. Ale ja go zadziwię! Wpadłem na taki wspaniały pomysł, że wydaje mi się, iż zostanę odznaczony przynajmniej Orderem Za Wspaniałe Pomysły. Zanim jednak mnie odznaczą, ja Wam mój pomysł przedstawię. Jeśli wszyscy go poprzecie i wprowadzicie w życie, to nie pozostanie nam nic innego do roboty jak tylko cieszenie się, albo jeszcze cieszenie się z cieszenia się. Co bardziej ambitni będą mogli jeszcze cieszyć się z cieszenia się z cieszenia się itd. Zostawiam to jednak co bardziej ambitnym, bo ja sam pozostanę przy cieszeniu się. Wróćmy do mojego pomysłu. Otóż, jak przyjęliśmy, rzeczy, które dzieją się wokół nas są lekarstwem na każdą chorobę. Dam taki przykład. Mężczyzna w średnim wieku idzie ulicą i myśli skąd wziąć dwadzieścia złoty dajmy na to, aby pójść wieczorem na kilka piw do baru. Nie ma tych pieniędzy i zapewne do knajpy nie pójdzie. Niby nic takiego i przykład mało dramatyczny, ale jednak skończę go opisywać. Kiedy tak sobie idzie z naprzeciwko nadchodzi inny facet, w wieku niech będzie lat dwudziestu. Z kieszeni wystaje mu banknot dwudziestozłotowy, w końcu spada na ziemię nie zauważony. Mężczyzna odchodzi za róg i tyle go widzieli. Nasz bohater, jak wiadomo idzie tamtędy, swój smutny wzrok zatrzymuje na owym banknocie. Cóż za radość, jakie szczęście, pójdę do baru - myśli sobie. Oczywiście potem gnębi go kto jest właścicielem banknotu, ale że nie widzi nikogo, bo właściciel sobie już poszedł, bierze go i idzie wieczorem do baru. Nikt praktycznie nie został poszkodowany, bo mężczyźni, którym pieniądze wylatują z kieszeni, a nie są w tejże kieszeni głęboko schowane, muszą być bogaci. Takim strata dwudziestu złotych nie przejawia się jako tragedia. A teraz wyobraźcie sobie - panie i panowie - że ów banknot nie wypadł z kieszeni, że nasz bohater nie poszedł do baru. A muszę dodać, że jeśli jednak pójdzie to pozna tam swoją przyszłą żonę. Mam nadzieję, że już wierzycie w ważną rolę przypadku w naszym życiu, bo właśnie to chciałem Wam uświadomić. Skoro tak jest przejdę dalej. Jeśli uda nam się zapanować nad przypadkiem, zmusić go do bycia nam posłusznym - będziemy szczęśliwi. Jak to zrobić? Tu właśnie przedstawia się mały minus w moim pomyśle. No więc nie mam najmniejszego pomysłu. Może powinno się uchwalić odpowiednią ustawę i zamykać tych, którzy nie będą chcieli się podporządkować przypadkom, które będą miały nam pomóc. No nie za bardzo wiem, co z tym fantem zrobić. W każdym razie ja dałem pomysł, niech się teraz politycy trudzą jak go wprowadzić w życie. Oby tylko pewien piosenkarz nie musiał potem śpiewać "prezydencie jakiś tam oddaj mój szczęśliwy przypadek".

Olorin, lat 12



poprzednia strona spis treści następna strona