Strona naszego Pisma
nr 8 (maj 2001)Podziemne Pismo Cyniczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

odczucia
poprzednia strona spis treści następna strona

Płyta z muzyką - Voo Voo

W pewnym sensie nieco mnie ta płyta zawiodła. Po pierwsze dlatego, że jej tytuł i piosenki, które akurat można było usłyszeć w radiu, sugerowały mi więcej melodii szybciej wpadających w ucho. Dlatego przepełnił mnie bólem brak pieśni "Wyluzuj czapę". Po drugie - odwrót od modnego ostatnio "folku" spowodował zwrócenie się w kierunku dość starych brzmień zespołu, które kojarzą mi się z klimatem płyty "Łobi jabi", gdzie moim zdaniem gitary są zbyt ładne i za małą rzężą. Zresztą co to za odwrót znowu - mam wrażenie, że od tego folku zespół już dawno odstąpił (przykładem choćby płyta "Oov Oov" z roku 1998).
No ale nie ma co narzekać. To wydawnictwo jest naprawdę na poziomie i to oczywiście wysokim. Skoro już mowa o brzmieniu, to podoba mi się to, jak słychać bębny. Są takie przestrzenne, a nie, jak bywa często, obcięte, jakby były generowane przez maszynę cyfrową.
Muzycy spisują się oczywiście wspaniale. Nie ma tu co gadać - choć można zachwalać i zachwalać. Brakuje mi tylko takiego hendrixowego grania gitarowego... No i trochę klimatu z poprzedniej płyty studyjnej, z którym kojarzy mi się tylko jeden tutaj utwór (ale to już kwestia aranżacji, a nie samej gry).
Co do klimatu, to czasem właśnie przypomina mi się płyta "Łobi jabi" (na przykład brzmienie gitary w piosence "Trwa mać" - swoją drogą jak zwykle świetne zabawy słowne!!! - albo "Dziury w całym", albo "Kokoryn" - sekcja smyczkowa), czasem pierwsza płyta studyjna z 1996 roku (piosenka "Człowiek wózków", w której przy okazji Mateo odwołuje się do tego rzekomo porzuconego folku - śpiewa szamańską techniką trzema głosami równocześnie), z płytą "Zapłacono" ("Mylny błąd"- te folkowę dęciaki...), no a raz "Oov oov" ("Ktoś mi zajumał pulower"). Jest więc tych skojarzeń wiele. To chyba nawet dobrze, tym bardziej dlatego, że tak naprawdę płyta ma swoje niezależne brzmienie.
Świetnym dopełnieniem są trzy "Kokoryny" (to od nazwiska jednego pana) - świetne opowiadania napisane przez dzieci z porażeniem mózgowym fenomenalnie przeczytane przez Jana Peszka.
O odcięciu się od pseudo-folku mocno ostatnio promowanego w mediach przypomina Wagiel w pieśni "O czuwaniu", w której padają słowa: "...są różni artyści / postmoderniści / zupełnie nowy / nurt ludowy / przy śledziu i wódzie..."
Płyta nie jest zbyt przebojowa, jak na wymagania polskich rozgłośni radiowych. I bardzo dobrze. Tym bardziej polecam.

Szaman Falarek



poprzednia strona spis treści następna strona