Strona naszego Pisma
grudzień 2000
Podziemne Pismo Tajniak przy Tajniak SA
str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona
Kolory szarości


Minęło zbyt wiele czasu, by znowu to rozpamiętywać... To nie miało najmniejszego sensu. Już sam pomysł nie był wiele wart... Zresztą ludzie mają większe problemy niż ten, który dręczył Magdalenę. W końcu nie brakowało jej niczego; ani jedzenia, ani dachu nad głową, ani ubrań. Jej życie nie przypominało może scenek z życia książkowych bohaterek, nie otaczały jej luksusowe wnętrza, nie mieszkała w pięknej rezydencji, nie nosiła jedwabnej bielizny, ani też długich balowych sukni. Żaden książę nie porwał jej do swego zamku. Mimo to potrafiła dla każdego znaleźć ciepłe słowo i uśmiech i nie skarżyła się. Miała tylko jedno marzenie, ale doskonale wiedziała, że dla siedemnastoletniej dziewczyny było już za późno, by je zrealizować. Może gdyby... Ale nie, nie miała szans. Kiedy patrzyła w lustro, widziała niebrzydką dziewczynę o głębokim spojrzeniu ciemnych oczu, ciemnych włosach i długich, wywiniętych rzęsach. Była Mulatką, więc jej skóra pięknie lśniła w słońcu i była gładka jak ciemny aksamit. Tak bardzo było jej do twarzy w tamtej różowej sukience, którą dostała w prezencie od jednej z ciotek. Nawet już nie pamiętała, od której...
Na gałęzi rozłożystego klonu za oknem przysiadł mały brązowawy szczygieł w czerwonej masce i zaczął świergotać. Wyglądał na szczęśliwego. Magdalena przyglądała mu się przez chwilę. Uszczęśliwiało go słońce, lekki wiatr, garść okruchów i kołysanie się na gałęzi. Miał wszystko, chociaż nie miał nic. Miał wszystko to, co było mu potrzebne do życia, był pełen szczęścia i radości, bo nie potrzebował niczego więcej, bo wystarczało mu to, co miał, bo nie tęsknił za czymś nieosiągalnym i po prostu cieszył się życiem, a radość wyrażał śpiewem. Tak niewiele potrzebował... Niestety ludzie w swej próżności chcą coraz więcej, dlatego nigdy nie potrafią docenić tego, co daje im los. Szkoda...
Magdalena odwróciła wzrok od okna, zostawiając szczygła samego ze swoją wesołą piosenką i wygładziła zagniecenie na kocu, który przykrywał jej łóżko. Musi być równo, żeby było widać, że dba o porządek i żeby nikt się potem nie gniewał. Gniew jest straszny...
Wstała, podeszła do drzwi i wyszła na korytarz. Schodami zeszła na dół i po chwili znalazła się na zalanym słońcem placyku. W piaskownicy bawiły się małe dzieci, na huśtawce bujał się chłopiec, a kawałek dalej jakaś kobieta z okropnie pomarańczowymi włosami, wyprowadzała na spacer pekińczyka. Wyglądała dość zabawnie, ale Magdaleny nie rozbawił jakoś niecodzienny kolor jej włosów. W ogóle jej nie zauważyła. Jej wzrok przykuł bowiem kolorowy latawiec na niebie. Był barwny, wesoły i miał wręcz bajeczny ogon... Mój Boże, choć raz poczuć się jak latawiec... Móc wzbić się w górę, radośnie wirować w powietrzu, kręcić się, szybować tak wysoko... Gdyby można było odłączyć duszę od ciała i lewitować w chmurach, bawić się z wiatrem w berka, móc sięgnąć nieba, zatopić się w takim szaleństwie i radości, zapomnieć o szarościach, życ kolorowo, uśmiechać się... Poczuć się wolnym, od nikogo niezależnym... Choć raz... Albo tak jak chmury podróżować po niebie, patrzeć na wszystko z góry, niczym się nie przejmować, kochać się z deszczem i chłonąć rześkość powietrza po burzy. Być obłoczkiem, takim puszystym, białym, małym obłoczkiem i uciekać w świat, kiedy tylko ma się to ochotę. Jak to by było wspaniale... Albo tęcza; ma tyle barw, że dzieli się nimi z całym światem, daje radość, cieszy oczy, rozświetla pochmurne niebo, uśmiecha się kolorowym łukiem do wszystkich, którzy na nią patrzą...
Magdalena westchnęła słysząc dalekie uderzenia zegara na rynku, wybijającego godzinę pierwszą. Czas na obiad; trzeba wracać do tych chłodnych, betonowych ścian, nie mających nic wspólnego z ciepłem i radością.
Odwróciła się, weszła po schodkach na górę i nacisnęła klamkę. Drzwi zamknęły się za nią cicho. Czerwona tabliczka z napisem " Dom Dziecka Nr 54 ", zakołysała się lekko, wydając słabe skrzypnięcie.
Szczygieł umilkł...

17 kwietnia 2000 r



poprzednia strona spis treści następna strona