Strona naszego Pisma
grudzień 2000
Podziemne Pismo Tajniak przy Tajniak SA
str.

trzy po trzy
poprzednia strona spis treści następna strona
Felieton w złym guście


Może w obecnej chwili, gdy wszystko niby idzie ku lepszemu gderanie i narzekanie będzie w złym guście i większość z nas po prostu nie ma czasu czytać tego, i innych oskarżycielskich tonów, albo w ogóle nie ma chwili na spokojne poczytanie czegokolwiek zajęta polepszaniem swojego bytu ale cóż, papier jest cierpliwy i zniesie wszystko, a internet w szczególności...
Pamiętam jak "od zawsze" czyli od chwili, gdy z duszą na ramieniu przyniosłem do domu nowo zakupiony modem, z rumieńcem na twarzy i z zegarkiem w ręku nurzałem się w otchłani internetu, by wykonać rzecz niemożliwą - obejrzeć i ściągnąć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie i nie straszne były mi przerwane połączenia i ślimacze tempo transmisji.
Wszystkiego jednak nie udało się obejrzeć, a wytchnienie czy raczej opamiętanie przychodziło wraz z rachunkiem za telefon... Od tego czasu diametralnie zmieniłem sąd o wolnym świecie i dostępie do mediów i internetu... Zacząłem błądzić myślami off - line i przypomniały mi się niedalekie w sumie czasy, gdy nie zarabiałem nic, a starczało mi na wszystko i potem jak zarabiałem grosze i starczało mi na coraz mniej. Po części tylko udało mi się wyjaśnić ten fakt, dlatego sięgałem coraz dalej i dalej, aż dotarłem do wniosku, że po prostu może kiedyś nie miałem nawet pojęcia o dzisiejszych metodach wydawania pieniędzy albo coś się dzieje niezależnie od moich możliwości... No tak, wychyliłem się ponad swój nos i przyjrzałem się jeszcze raz, dokładniej ... Wyszło na to, że najwyraźniej zubożałem tak jak wielu innych pomimo nierzadkich przecież podwyżek i pozornego wzrostu pozycji materialno - bytowej. Ale nie jest w Polsce w dobrym tonie o tym mówić, oj nie.. Z telewizji dowiadujemy się natomiast o sukcesach Policji - które okazują się sukcesami tylko w mediach, bo co innego widać na własnym podwórku, a ludzie, którzy coś wiedzą twierdzą, że faktycznie... Reformy kraju... to samo, sukcesy w mediach - "tu", na dole - wręcz przeciwnie, począwszy od służby zdrowia a na szkolnictwie skończywszy... Unia Europejska? Podobno mamy wynegocjowaną niezłą pozycję, a ci, którzy mówią prawdę - mówią po cichu, bo nie mają dostępu do mediów i nie chcą też zniszczyć samych siebie...
Już widzę złość w oczach tych z was, którym powodzi się nieźle i zarabiają nawet spore sumy... no cóż - siłą rzeczy tekst ten mają szansę przeczytać raczej ludzie, których stać na dostęp do sieci czyli na rachunki i komputer lub ci, którzy mają na tyle dobrą pracę, że mogą pozwolić sobie na sieciowe wędrówki... Sprostuję wiec - nie jestem przeciwko wstąpieniu do Unii, czy reformom ale wszystko trzeba robić z głową.... Już niedługo zajmą nas święta i pozornie zapomnimy o kłopotach, może tylko na chwilę porwie nas zaduma nad pustym portfelem przy wyborze prezentów i przedświątecznych zakupów... Potem już niedługo będą nowe wybory i będziemy mogli pocieszać się, że tym razem będzie lepiej nie tylko w statystykach i w TV, a nowi ludzie na stanowiskach zapomną jakoś o sobie i swoich zobowiązaniach wobec sponsorów kampanii, rodzinie głodnej ciepłych rządowych posad i zaczną normalnie rządzić... niezależnie od tego, kto wygra. Zawsze można uwierzyć w cud.
Tym bardziej, że należy się on nam od naszych kochanych księży w zamian za dopuszczenie do wszystkich tych ustępstw, jakie w ciągu lat zostały poczynione w imię Konkordatu i po prostu dupowlazstwa wielu urzędników i polityków trzęsących się przed biskupem lub Proboszczem grzmiącymi z ambony. Dodam że jestem katolikiem, nie mam pochodzenia żydowskiego i rodziny w krajach arabskich. Mam za to oczy i resztki zdrowego rozsądku, może już za małe, aby siedzieć cicho i się nie wychylać.
Niestety będę kończyć, bo muszę udać się opanowaną przez gangi bezczelnych, chamskich, wulgarnych i brutalnych małolatów ulicą do opanowanej przez prominenckie ciotki, wujków i znajomków instytucji władzy lokalnej, załatwiać ważną, nikomu nie potrzebną i tylko kłopotliwą dla mnie sprawę, a nie chcę wracać do domu w egipskich ciemnościach rozświetlanych przez potłuczone uliczne latarnie.

Junek


poprzednia strona spis treści następna strona