Głos twój bardzo jest
Mnie coraz mniej
Kiedy słyszeć cię
Widzieć nie ma
Słuchawka parzy
Głos twój kroplami
wsącza się w uszy
To kapanie ze ściętych
Stożków nieroztapialnego
Chłodu milczenia
Ciśnienie wody w słuchawkach
Wypiera powietrze
które kiedyś wdychaliśmy
Muzyką
Głos twój najboleśniejszy
Odłamek ciszy
Wysterylizowanej
W naczyniu próżniowym radia
Otwiera mi lewy bok zawsze
Z chirurgiczną precyzją
Głos twój aureola
Świecy zapalonej
W godzinie mgły
Płoną skrzydła
Nieśmiałej ćmy
Czerwone ze wstydu
Głos twój narkotyk
miękki wypalony
W pościeli skręt
Ramion rozpaczliwie
Tulących poduszkę
Niewielkie pierzaste płuco
Głos twój dobry
Wieczór cudem powstrzymywane
Skradanie się w kierunku
Aparatu telekomunikatywnego
Głos twój ocean
Szumiące fale radiowe
W muszli ucha
Głos twój władza
Poddająca mnie
Torturom przesłuchiwania
Ponowie starych taśm
Na których zarejestrowane
Druciane fale
Głos twój kołysanie
Niebieskookiego stateczku
Na falach etru
Tako chwila utonięcia
W oceanie błędnej
Interpretacji drogi do
Tajemniczych krain
Które naszego dzieciństwa
Częścią
Głos twój podróżowanie
Nocna jazda pociągiem
Gdy muzyka brzmiała
Tak - tak
To sześć godzin powtórzonego
Koncertu za kulisami
Przedziałowej zasłonki
Głos twój jak dobrze
Że jesteś i szkoda
że cię tu nie ma
Tak cię kochać
Że umrzeć ze słuchu
Głos twój pełen
kroków w przód a w tył
Szybko przebyta droga
Za krótko by móc przejść
Z przeznaczenia w znaczenie
Głos twój rozciągnięty
Wypełnia cała kratkę
Przeciąga strunę i zdradza
Tendencję do naciągania
Głos twój rytuał
Okołodwudziestominutowy
Zaklęcia odczytywane
W lustrzastym piśmie snu
Faza R.E.M. R.B. FM
Ruchy gałek ocznych
Nieświadomie kodujące
Magiczne słowa
Głos twój wyciemniony
Bo ustom niewidzącym
Łatwiej mówić
Gdy na nie kolej
Głos twój wodospad
Kaskada włosów
Na poduszcze i drobne
Warkoczyki zakończone
Sprzączkami oliwek
One wypływają
Z bezimiennego źródła
Głos twój prognoza
Pogody zapowiadająca
Atmosferyczne opadanie
Słuchawki telefonicznej
Zawieszonej na temblaku
W pobliżu mokrego ucha
Gdy cię słyszę - topnieję
Głos twó symbol
Tak mało wiem o smierci
Że z drżenia jej zimnych rąk
Rodzi się spierzchnięty motyl
Głos twój piszę
Przełykam litery przez
Pręty papieru w kratkę
To moje prywatne więzienie
Głos twój cierń
Można się pokłuć
O litery napisane
Dłonia ranną i niezborną
Zasnąć z wrzecionem "R"
Wbitym w palec
Głos twój chyba
Zapomniałam
Że składam się
Z zasłuchania
Jak muszla, w której
koncertuje zmierzch
Twojego głosu
Głos twój przyzwyczajenie
Że nie dla mnie
Że uczy mnie pokory
Głos twój pieszczota
Szeptana bezlitośnie
O dwudziestostopniowym
Mrozie kiedy technika
Połamała odtwarzacz
W kolorze zielonym
Głos twój diament
Rzucony w pyle drogi
Obok którego przetoczyłam
Się obłym kamieniem
Na którym budować
Nie można
Głos twój niesamowicie
Że jestem dopiero dziewczyną
Nauczyć muszę się rozróżniania
Program czy idea, fikcja
Czy rzeczywistość
Tak całą mądrością świata
Jest czekać i mieć nadzieję
Głos twój budzi kobietę
Nieprzyzwyczajoną
By szept błądził jej
po szyi
Głos twój jeszcze
Wyżej na szklany
Szczyt
Zasłuchania
Zapatrzenia
Zakochania
Głos twój kamizela
Z kieszeni kradnę
Potajemnie samogłoski
Jeszcze ciepłe
I pachnące tobą
Kólka papierosowego dymu
Głos twój zewszechstronny
W kubistycznej półgodzinie
Uruchomiony wahadłem
Ręki zakończonej
Pokrętłem częstotliwości
Głos twój niedoczekanie
Dnia kiedy oczy twoje -
- moje patrzą razem
Nie budząc ciszy trzepotem powiek
Bo spojrzenia zerwane do lotu
Znaja tylko kierunek
Głos twój pustka
Odwrócona do góry dnem
Filiżanka
Ześlizguje się nerwowo
Po wytartych śladach
Ciepłej szminki
Głos twój dziecko
Podrzucone mi we śnie
Mała przezroczysta
Dziewczynka
Ono i ja - nigdy nie płacze
Głos twój arystokratycznie
Przewiewa oddechem
Błękitne żyłki map
Rozwiesza pajęczyny wspomnień
Zdejmując z map
wyschnięte rzeki
Głos twój przechowywany
W dwóch plastikowych
Pudełkach, wrażliwy na obroty dekodujące
Zamkniętą konstelację
Słów niebieskich
Głos twój zimowy
Zaciska szyję miękko
Czarno i wełniście
Jak przydługi szal z frędzlami
Oderwane pasmo nocy
Zduszonych i pokłutych
Głos twój kamień
Porastający słowami
Zrywam mech i zasuszam
W taśmociągach zielnika
Na wystudiowanych kartkach
W kolorze pionowej zieleni
Głos twój koncerowo
Wśród 2000 osób
Wybijał moje serce z rytmu
Głos twój coraz dalej
Chore z niewyspania dworce
Pociągi w podkutych butach
I czarna kawa w sercu
Głos twój skrapla się
W klepsydrze
I ścieka prosto
W zwężone żyły
Wlewajac się
W wolnobijące serce
Głos twój oddzielnie
W banalnej reklamie
Dźwignia zapadającej
Na chorobę szybkich
kroków - podłogi
Głos twój jeszcze
mglisty z niedospania
Porozklejane pod kołdrą
między dniem a nocą
Głos twój znaczek
Z wyzbytej całości
Niewysłanych listów
Kanceruje różową
kopertę i stempel
Liściem odciśnięty
Głos twój imadło
Trzyma w matrycach
Stłoczone wiersze
Głos twój ja
Narzucam cię na szyję
Niczym zeszłoroczny szalik
Możesz zmienić kolor
Lecz nie powiększaj już
Kłębka nerwów
Głos twój w kolorze
Oliwkowym
Zerwać w rajskim ogrodzie
Z drzewa kamieniem
Owocującego
Kiedy każy ruch
Staje się przyśnieniem
We śnie
Głos twój świątynia
Której West-alka
Składa ofiarę
W postaci nałogu
Codziennie pali jedno
Kadzidło w wersji light
Głos twój dotyk
uśmiechu słuchawki
telefonicznej
I ciepły mój grymas
W twoich rękach
Głos twój geograficznie
Najbardziej oddalony
W kierunku południowo-zachodnim
Przylądek złudnej nadziei
Stateczki moich słów
Rozbijają się o skaliste brzegi
Zdystansowanego lądu
Szykuję kolejną wyprawę
Głos twój rzeczą
małą niebieską przyobiecaną
Czekam na dotrzymanie
Na skupienie sygnału
w gnieździe Vegi
Głos twój katamaran
Przepływający posród
Krążowników muzycznych
Przełamując fale
A w brakującej godzinie
Rozczesując spienione
Grzywki płyt kompaktowych
Głos twój wybacz
Że cię cytuję
Ale nigdy ci nie pokażę
Że głos twój
Głos twój w oprawkach
Nie wiedział nieznajomy
Na przystanku, że jego
Okulary mówią
On je tylko niedbale
Poprawiał
Głos twój czekoladowy
Rozsmakowuję bardziej
Z każdym łakomym gestem
Gdy sięgam zgłodniała po...
Tak właściwie wybieram
Tylko rodzynki
Głos twój do poduszki
Co noc szepcze zaklęcia
Aby sny moje były wolne
od myśli i słów bardzo
Wielkich jak rzecczy najprostsze
Głos twój przedrukowany
Na zaproszeniu do kina
Ściskanym w ręku i wyniesionym
Wraz z trzema pudełkami
Czarnych półbutów
Pasujących bez przymierzania
Głos twój szczękaniem
Nożyc, które ostrzygły
mnie z przeszłości
Szczotki, która zagarnęła
Każdy włos wspomnienia
Kosza, w którym spoczęła
Cała moja splątana
Miłość do ciebie
Głos twój przytrzaśnięty
Drzwiami oddzielił na
Zawsze dwa radia
Przecięte w pół życzenia
Dobrej nocy
MARNA
|