poprzednia strona spis treści następna strona
- -

Calac

Suplement

Jakiś czas temu popełniłem króciutki tekscik (tak jakbym zazwyczaj pisał długie teksty...), którego tytuł - o bluesie, kawie, kotach i innych cudownościach - skłania mnie, z pewnych względów, do kontynuacji tego tematu. Poprzednim razem dałem się ponieść nastrojowi, który przez te kilka minut o smaku syropu klonowego wypełniał przestrzeń pokoju - na szczęście czasoprzestrzeń i ser szwajcarski mają wiele ze sobą wspólnego. Myślę sobie, że Borges uśmiechnąłby się choć nieznacznie. Zawsze kiedy dochodzi do nawrotów kosmicznej czkawki rodzą się mityczne węże. Wówczas pojawił się tekst - ouroboros, który począł gryźć swój własny ogon już niemal w tym samym momencie, w którym wypadał z kapelusza. Teraz może jednak czas ponurzać się nieco w niedoskonałości.

Rzecz w tym, że to się zdarza ciągle.
Nie chodzi o chwilowe zaburzenia własności rzeczy - wszak to co do nas dociera to zaledwie niewielki wycinek tak zwanej rzeczywistości. To raczej efekt tego, że przez te krótkie chwile nagle dostrzegamy więcej. Idea wielości światów (żeby nie zamieniać tego tekstu w traktat pomijam już kwestię charakteru ich wzajemnej relacji) jest stara jak sam człowiek. Przyduszona (bo wyodrębniona i skatalogowana) przez myśl racjonalną, ale ciągle żywa. Każdy kto kiedykolwiek poczuł mrowienie na karku podczas zaglądania na dno kubka po wypiciu ostatniej porcji kawy, ten prawdopodobnie wie o czym mówię. Jeśli bowiem kubek jest zawsze tylko kubkiem cudu nie będzie - mania domykania każdego okręgu uczyniła z ludzi Zachodu żywe trupy. Lęk przed rzeczami nienazwanymi przerodził się w lęk przed ponownym nazywaniem rzeczy już poznanych. I w ten sposób kubek zawsze będzie li tylko kubkiem, a kawa kawą. Świat, w którym wszystkie rzeczy są wyjaśnione raz na zawsze jest lodową pustynią.
Zawsze starałem się brać przykład z kotów. Tego, co one widzą ja się mogę jedynie domyślać. Ale czynienie z wszelkiej, choćby najbardziej znanej rzeczy za każdym razem wydarzenia o randze kosmicznej, to ich nauka. Za każdym razem stwarzać rzeczy na nowo - to jest życie. William Blake był kotem.
Pięknym treningiem jest blues. Dla wielu to ciągle jedno i to samo - utwory prawie nie różnią się między sobą, rzadko kiedy komponuje się nowe, a jeśli już, to w oparciu o prastare i przepracowane przez dziesiątki palców i płuc motywy. A jednak dla wielu nie ma nic bardziej zaskakującego niż blues. Bo każdy utwór jest wydarzeniem samym w sobie...jest ponowną kreacją rzeczywistości, która go zrodziła. Taki bluesowy powrót do Czasu Snu.
Koty uwielbiają bluesa.

Kto miał zrozumieć, zrozumiał. Czuję wstręt przed zamykaniem koła, więc tutaj się zatrzymam. Przypomnę tylko, że kubek kawy to tylko jedna z miliona możliwości.

J. M. Calac



poprzednia strona spis treści następna strona