muzyka
Płyty roku 2002 - ciąg dalszy
Choć skończył się już rok kolejny, chciałbym jeszcze dokonać swojego prywatnego podsumowania muzycznego roku 2002. Późno, bo późno, ale czasem dobrze jest spojrzeć na tego typu sprawy z perspektywy czasu. Otóż przedstawiam najlepsze według mnie płyty roku poprzedzającego rok dopiero co miniony. Kolejność przypadkowa, a ocena ściśle subiektywna.
Fiu Fiu - Lech Janerka Płyta, która początkowo
mnie nieco zawiodła. Po płycie "Dobranoc" z 1997 roku,
według mnie genialnej, spodziewałem się ostrego klimatycznego
łojenia. Tymczasem Janerka z zespołem zafundowali
perfekcyjny psychopop. Nie przekonywała mnie tu głównie
piosenka "Allelujaż", drażniła przeróbka znanej wcześniej
pieśni "W naturze mamy ciągły ruch". Kiedy się już
przyzwyczaiłem, stwierdzam, że nie tylko nie sugerowałbym
się pozbycia tych utworów z płyty, ale i nie widziałbym
jej bez nich. Do tego takie kawałki, jak "Raczej",
"Wirnik", "Wieje", "Daj mi", "Zero zer", "Ceremonie"
i przepiękna "Pieśń mijających się wielorybów" (czyli
zdecydowaną większość), zaliczyłbym zdecydowanie do
zestawu moich prywatnych Piosenek Wszechczasów. Szczególnie
dziękuję panu Lechowi za "karkołomnego paradzwońca"
i stwierdzenie "musi być jakiś sens, czy nie, poza
muzyką dance i tłem". Przy okazji ukłony dla wspaniałego
gitarzysty, Wojciecha Seweryna, którego już niestety
nie usłyszymy na żywo na tej ziemi.
Płyta z muzyką - Voo Voo Wspaniała kontynuacja, bez popadania w banał i autoplagiatów, najlepszej jak na mój gust płyty Voo Voo "Oov Oov". Przy czym o ile ładnie wpasowała się w całość piosenka dodatkowa z gościnnym udziałem Fisza, trochę odstaje mi utwór siódmy, czyli "Be".
Robert Brylewski i Świat Czarownic Tu mam pewien problem. O ile bowiem
przy płycie nie pasująca mi piosenka nie stanowiła
jakiejś tragedii, tutaj nie pasują mi aż dwa utwory:
z Grabażem i Muńkiem w roli gości. I one niestety
burzą mi odbiór całości, burzą nastrój. Choć osobno
całkiem są niczego sobie i miłoby się ich słuchało
na przykład jako dodatków do singla promującego tę
płytę. Żeby nie było, że nie lubię gości - "Złodziej
ognia" z Marcinem Świetlickim uważam obok utworów
"Border", "Rebel", "We Are" i "Mrugacz" za prawdziwe
perełki. Chciałbym zobaczyć jeszcze Świat Czarownic
w tym składzie na żywo.
Taniec szkieletów - Tomasz Budzyński Podobnie jak na płytę Roberta ze Światem Czarownic, na "Taniec szkieletów" trzeba było czekać dobre kilka lat. Opłacało się. Spodziewałem się minimalnie czego innego pod względem melodyjnym, jednak to co usłyszałem w pełni mnie satysfakcjonuje. Zestaw bardzo ładnych piosenek całkiem w dobrym stylu Budzego.
Przyniósł oczywiście rok 2002 jeszcze co najmniej kilka dobrych pozycji, z których osobiście wyróżniłbym "Emocjonalny terror" Tiltu, "Złe misie" Świetlików, "Czy te oczy mogą kłamać" Raz Dwa Trzy, wznowioną jakoś w tamtym czasie "Ambicję" Deadlocka...
Szaman Felerek
|