poprzednia strona spis treści następna strona
- -

literatura

Żyrafki "Kartka z góry"

Pewnym przyjemnym zaskoczeniem był dla mnie moment, gdy po dłuższej nieobecności otwarłem strony naszego ulubionego Tajniaka - zastałem tam bowiem tekst, którego tytuł rozpoczynał się dziwnie znajomo... Ale może do rzeczy - znana z wielu zaskakujących swą świeżością ujęcia i trzeźwością spojrzenia projektów artystka Żyrafka popełniła w kolejnym napadzie twórczego szału tekst, który być może wyznaczy nowy kierunek w jej, jak już wspomniałem błyskotliwej, twórczości. Tekst ów noszący tytuł Kartka z góry nie przytłacza swą objętością, co jest zgodne z formą, która została mu przypisana w nagłówku, niemniej jednak intryguje, przyciąga uwagę i nie pozwala się zignorować. Proszę zobaczyć, jakież to cudo już na poziomie formy! A co z substancją? Jaki to problem podejmuje niespokojny umysł młodej autorki tym razem? Przyjrzyjmy się zatem obiektywnym okiem badacza literatury słowom, które być może ułożyły się w całość dającą się objąć również życzliwym spojrzeniem miłośnika sztuki...
W pierwszej chwili wydawać się może, iż mamy do czynienia z pełną młodzieńczego oburzenia skargą człowieka ogarniętego pasją klasyfikowania. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom - artystce daleko do tej gorączki umysłu konserwatywnego, która karze uderzać w lament za każdym razem, gdy tylko coś przestaje się zgadzać z raz ustalonym wzorcem. Jest to raczej świadomy zabieg autorki - oko puszczone do czytelnika - poprzez który zmusza nas ona do pewnego wysiłku umysłowego. Nie jest bowiem intencją artystki Żyrafki wykładanie przysłowiowej kawy na ławę. Świadczy o tym cała jej twórczość - jest ona przecież uznanym orędownikiem dialogu pomiędzy artystami a odbiorcami sztuki. Całe swoje młode życie poświęciła ona tej idei. Nie dziwne więc, że i tym razem przyświeca jej owa myśl. Ale co pozwala mi snuć takie domysły?
Na początek przyjrzyjm się elementowi osiowemu tego tekstu - dobrany z niezwykłym wyczuciem symbol bosych ludzi posłużył do zbudowania bardzo subtelnej, a mimo to nad wyraz silnej alegorii. Doprawdy niewiele znajdziemy podobnych przykładów w literaturze. Weźmy chociażby Ulissesa. Gdzie tam pojawia się... (W tym miejscu tekst nieczytelny - prawdopodobnie autor rozlał piwo. Przyp. red.) ...Jak zatem widzimy, mamy do czynienia z dziełem o wyjątkowej wartości, które nie pozwala przejść obojętnie obok problemu alienacji, ludzkiego cierpienia, nieustannej walki o własną tożsamość. Tożsamość, która w dzisiejszych czasach pozostaje tak zagrożona! Wszystko to opadło na naszą artystkę siedzącą na ławce w cieszyńskim parku, dwudziestego siódmego dnia lipca roku pańskiego dwa tysiące trzeciego. Pozostaje jeszcze raz podkreślić, że Żyrafka poradziła sobie z tym wyzwaniem z wdziękiem florecistki, oddając nam do rąk tekst, który winien być nam drogowskazem.

Czesław Miłoś, Kraków

 



poprzednia strona spis treści następna strona