Oficjalne oświadczenie wydawcy
Szanowni Państwo! nie jest łatwo ani lekko, a skłania nas to do oświadczenia tego, co następuje. Otóż w tej sytuacji, jaka nastąpiła, postanowiliśmy nie obwijać w bawełnę. Nie jest to wcale łatwiejsze niż ucieczka przed problemem, a może nawet trudniejsze, bo problemowi trzeba stawić czoła. Jednak zdaje się, że to właśnie przyniesie nam ulgę. Nie ma wiele gorszych rzeczy od ciągłego unikania tego, co nieuchronne. A przecież wiadomo, że to, co stać się musi, kiedyś w końcu się zdarzy. Chyba, że stać się nie musi. A - patrząc na takie sprawy z pespektywy czasu - co stać się nie musi, nie dzieje się. A skoro się nie dzieje, to znaczy, że zdarzyć się nie może. Jeśli się nie zdarzyło, to znaczy, że nie mogło. W tym wszystkim istnieje obawa, czy w świecie zaprogramowanych ciągów przyczynowo-skutkowych, z których, jak się w końcu okazuje, możemy się jakoś ze swoją wolną wolą odnaleźć. Czy możemy wpływać na będącą w ruchu historię, czy też sami jesteśmy jej bezwolnymi trybikami, którym się tylko wydaje, że coś mogą, a to, że im się wydaje, jest tylko koniecznym złudzeniem. Pytanie to można ując o wiele prościej: czy przypadkiem nie jesteśmy tylko robotami? Maszynami zbudowanymi z takiej samej materii jak inne maszyny. Materię tę nazywamy umownie organiczną, choć przecież doskonale wiemy, że na te substancje biologiczne składają się te same atomy, te same protony, neutrony i elektrony, co na roboty mechaniczne stworzone ludzką ręką. Jak już zauważył człowiek w okolicach dwudziestego wieku, masa jest formą energii. Czy przypadkiem nie ma niczego na świecie, co by nas odróżniało od reszty wszechświata? A nasza świadomość? Czy, jeśli zadajemy sobie te pytania, nie oznacza to jednak, że jesteśmy? Otóż nie chodzi o to, że myślimy, więc jesteśmy, bo i komputer według nihilistów i ich definicji to potrafi. Myśleć potrafi. My jednak mamy świadomość - zdajemy soobie sprawę z tego, że myślimy.
Rzeczywistość jest wieloaspektowa i wiele teoretycznie potencjalnych możliwości ze sobą niesie. A jednak, gdy spojrzeć w stecz, zawsze okazuje się właściwie, że rozwiązanie zawsze było tylko jedno. Oczywiście każde równanie można rozwiązać na kilka różnych sposobów, tak jak na górę można wejść z tej czy tamtej strony. A jednak jest to jedna i ta sam a góra.
Tak jak możliwości, tak i aspektów każdej sprawy jest wiele, choć po prawdzie aspekt i możliwość jest tylko jeden - jak w obrazach Picassa, gdzie rzeczywistość ukazywana jest jednocześnie z kilku stron. Jeden słuszny punkt widzenia ogarniający całość. Tymczasem przy okazji dwudziestego drugiego numeru Tajniaka zmienia się taktyka naszego działania. Nieregularność pisma jest tylko jednym z jej (tej taktyki) aspektów. Ale przecież nie tylko taktyki na świecie mają aspekty. Już samo to, że można użyć liczby mnogiej wyrazu "taktyka" świadczy o tym, że - jako się rzekło - aspektów rzeczywistości jest więcej. I to nie trochę. DUŻO więcej. Mnogość bytów pociąga za sobą mnogość aspektów, a także i kontekstów, okoliczności, czy punktów widzenia. Opisanie postrzeganej rzeczywistości staje się w tym momencie coraz bardziej skomplikowane, co swoją drogą nie polega na niemożliwości wynikającej z subiektywizmu i mnogości światów, tylko ze złożoności tego jednego konkretnego świata, który opisać próbujemy. Do pewnego stopnia jest to możliwe, potem jednak staje się tak skomplikowane, że umysł ludzki nie ogarnia całości i już nie jest w stanie sprostać zadaniu. Wtedy przydatny staje się kalkulator, a nawet komputer, choć w mniej krytycznych przypadkach wystarczy jeszcze póki co posłużenie się dodatkowym umysłem przyjaciela, bo co dwie głowy, to nie jedna. Jeżeli jednak zwiększać i zwiększać ten urywek rzeczywistości, który chcemy opisać, sprawa komplikuje się w końcu na tyle, że nie tylko nie wystarczą do tego ludzkie umysły, ale i maszyny pamiętająco-liczące. Ogrom rzeczywistości staje się tak przytłaczający, że już nawet geniusze zaczynają się gubić. Tymczasem obiektywizm świata nie ulega żadnej destrukcji. On nadal istnieje, tak jak istnieją zasady coraz to bardziej oddalone od wspomaganych tym czy owym umysłów genialnych. Zasady, na których opiera się rzeczywistość. Gdy dochodzimy wreszcie do próby ogarnięcia całości świata/istoty/bytu, okazuje się, że tę może ogarnąć już tylko umysł doskonały. Nie doskonały w przenośni czy w rozumieniu potocznym, tylko prawdziwie doskonały. Choć roztrząsanie tego czy prawdziwie, czy nie i w jakim stopniu, jest po prostu nie na miejscu. Doskonałość to doskonałość.
Powyższe rozważania mają naturę czysto techniczną - oderwaną od reszty aspektów. Oderwaną w specyficzny sposób, bo poprzez uogólnienie, czyli artystyczny środek polegający w tym przypadku na spłyceniu. Uogólnienia można też używać w celu odwrotnym, a mianowicie pogłebienia efektu. Czyli wyolbrzymienia. Póki mamy do czynienia ze sztuką, sprawa jest niegroźna, kiedy jednak schodzimy w rejony szeroko pojętej polityki (w tym także sposobu na rozumienie otaczającego nas świata), trzeba uważać, bo o manipulację nie trudno.
A to właśnie manipulacją posługuje się Szatan, kiedy podaje nam pokusę niewiary w nasze własne istnienie. Możliwości było bowiem wiele, prawdopodobieństwa spore i różnorakie. Jednak sam fakt wystąpienia tego rodzaju dylematu świadczy o tym, że jesteśmy. Nie istnieje bowiem nic bez swojego kontekstu. A kontekstem dla tej zagadki naszego istnienia jesteśmy właśnie my - nie pozbawieni przy tym oczywiście jeszcze szerszego kontekstu.
Tajniak S.A. - wydawca podziemnego pisma Tajniak
|