poprzednia strona spis treści następna strona
- -

Wstęp

Tajemnica Tajemnic

Czasem przychodzą do mnie ludzie, którzy krążą wokół wiary, wokół religi... Chcieliby przejść przez bramę, ale nie potrafią. Wydaje mi się, że zachowują się jak człowiek, który przyszedłby na basen i powiedział do trenera: "Bardzo chcę się nauczyć pływać. Niech mnie pan koniecznie nauczy. Ale nie wejdę do wody, póki nie będę umiał pływać."
(prof. Anna Świderkówna, "Chodząc po wodzie")

Jeśli chodzi o wzajemną relację dobra i zła, długo zdawało mi się, że jest to tak zwana wszechwieczna walka. Tego uczono mnie w szkole. Walka ta rozpoczęła się długo przed naszym stworzeniem, dziś jesteśmy jej świadkami, a gdy już przeminiemy, dobro ze złem ciągle będą się zmagać. Być może nigdy nie przestaną, bo - jak chcą niektórzy filozofowie - dobro i zło wzajemnie się przenikają, są nierozerwalnymi częściami świata, bez jednego nie ma drugiego. A może kiedyś jedno z nich osiągnie przewagę. I w końcu zmiażdży swego wroga.
Później, kiedy tak sprawę przemyślałem dogłębnie, wniosek nasunął mi się prosty i następujący. Dobro nie walczy. To zło, jako gorsze i wtórne, każdego dnia wypowiada wojnę, napiera z sił wszystkich, uderza i prędzej czy później rozbija się o twardą, niewzruszoną skałę, jaką jest dobro.
Jeszcze nie tak dawno dziwiłem się jak to jest, że chrześcijaństwo nie postawiło na gnostycyzm. Że żadne odcięcie się od tej rzeczywistości i ludzi w niej żyjących nie wchodzi w rachubę, choć przecież Królestwo Boże jest nie z tego świata. Zdawało się, że to jakiś spisek i rządy mafii, która pozwoliła tak Kościołowi wtopić się w obyczajność tubylców, że zagubił się gdzieś sens, a z oczu zginęła ostrość kontrastu między bielą a czernią, nocą a dniem, dobrem a złem.
Tam, gdzie Bóg tworzy - Szatan burzy. Tam gdzie Bóg zakłada swój Kościół, Szatan zakłada swój. Czy to nie o tych właśnie Kościołach, jakże innych, a tak sobie podobnych, śpiewają Tomek Budzyński i Kazik Staszewski? "Prawa i lewa ręka Szatana jest nierozpoznana", a chrześcijanie, jako się już rzekło, stoją w rządku nieco przestraszeni i pokorni. Bo jeśli sól straci swój smak, to czymże ją posolić?
Zdarzyła się taka historia. Gdy Jezus miał dwanaście lat, zniknął razu pewnego. Szukano Go tu, szukano ówdzie. Wreszcie, ku zdziwieniu, a jakże, odnaleziono Go... w świątyni. Bo niby gdzie miałby być, jeśli nie w domu Ojca? W lesie? Na łące? Na góry szczycie? Siedział sobie więc w świątyni i dyskutował z tymi, którzy Go potem - jakieś dwadzieścia lat później - wydali na śmierć.
Dziś mawiają niektórzy, że tak oto skończyła się Jego naiwność, dobroć oraz wszelkie nawoływania, prośby i pouczenia. A przecieź własnie wtedy, gdy Jezus zdradzony i samotny umierał na krzyżu, to Szatan odnosił ostateczną klęskę. Bo Jezus wypił ten Kielich - oddał życie za złych. Bo dobro nie pokonało zła. Ono za nie umarło.

Szaman F.



poprzednia strona spis treści następna strona