poprzednia strona spis treści następna strona
- -

Szaman z Plemienia

Tekst tajemniczy

Jedno słowo. Dwa słowa. Od słowa do słowa. Stare powiedzonko. Może nie przysłowie. Trzy słowa. Cztery słowa. Podmiot, orzeczenie, okolicznik miejsca, okolicznik czasu. Gramatyka. Ortografia przy okazji. Części zdania, części mowy. Rzeczownik, czasownik, przysłówek. Nie z przysłówkami zapisujemy oddzielnie.
Sytuacja w polityce się zmieniła.
Donoszą nam, że niektóre plemiona są w zmowie i planują bunt. Musimy uszczelnić granicę i wyłapać zbirów. Zaprowadzić porządek.
Porządek panuje w Warszawie. Na Śląsku. W Gdańsku.
Nerwica natręctw. Nerwica. Natręctw nerwica. Nerwica natręctw. Tręctw. Natręcw. Nerwica. Natręctw nerwica.
Porządek panuje w Warszawie. Na Śląsku. W Gdańsku.
Czas leczy rany. Czas ucieka. Czas przynosi. Sprzedany czas wraz z marzeniami. Sprzedane życie za pieniądze, bo przecież trzeba z czegoś żyć.
Ulice zalane flegmą epidemii. Ludzie brodzą po kostki, a w dzielnicach położonych niżej, zalane są dolne piętra kamienic.
Spokój. Ruda wiewiórka biegnie po trawie. Ktoś podaje jej orzecha.

Wydłużył nam się dzień. Wspomnienia złe i dobre zmieszały się ze sobą i teraz zmąciły wrażenie, które do tej pory było dość dobre. Choć również zmącone. Gdy wstrząsnąć, wszystko się mąci. Lub prawie wszystko. Wszystko w tym mieście. Tu podobno nie ma cmentarza. Jest tylko ręka, czoło i spotkanie na dnie. Tak słyszałem. Nie wiem. Dawno tak okropnie nie było.
Przerażały mnie fale śmierci. Teraz nie wiem co mnie przeraża. Może to ciągle to samo. Tylko inaczej.
Nerwica natręctw gdzieś znikła. To stało się, gdy ponownie Cię ujrzałem. Wydźwignął mnie z głębokości wód. Lecz jestem tylko sobą. Czasem tyle błota pod nogami, tyle zdrady i podstępów wokół. I we mnie. Jestem tylko sobą. I nie mam imienia. Choć zwą mnie tak, jak zwą. Każdy jak chce. Umownie. Umówili się niektórzy w grupkach i zwą mnie całymi grupkami jakoś. Zgodnie ze swoją umową ustną. Jestem niegodnym człowiekiem znikąd. Czy jestem złym człowiekiem?

Wygląda na to, że to trudne tak po prostu wydać sąd. Nie sądzę, żeby nie być sądzonym, choć to nieprawda. Sądzę. Codzień stawiam się ponad Tobą. Delektuję się Twymi błędami. Z rozkoszą o nich zapominam. Zdaje mi się, że jestem lepszy. Nieomylny. Pozwalam. A potem zabijam Cię jednym słowem, gestem, uczynkiem złym. Kim jestem? Ból, który sobie sprawiamy, jest niczym w porównaniu z miłością. Inaczej nic by nie miało sensu. Nic by nie istniało.
Zmiłuj się, Boże, nade mną. W ogromie swej miłości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego. Uznaję bowiem nieprawość moją, a grzech mój jest zawsze przede mną.

Szaman z Plemienia



poprzednia strona spis treści następna strona