Pismak 1996
Szuflady, świadomość wyboru wąskiej
drogi i...
Kim jestem? Z materialnego punktu widzenia człowiekiem - mam ciało, jestem widzialny i namacalny. Ale człowiek (jak i zwierzę i roślina) to również wymiar duchowy - dusza, duch, eter umysłu. Żyjąc w ciele zawsze istnieje ograniczenie, pewna zasłona, skorupa - lepszym określeniem będzie jednak maska, gdyż człowiek ma tendencję do przedstawienia cielesnego, kładącego nacisk na twarz - mówi się przecież : "o, temu człowiekowi można wszystko wyczytać z twarzy ...". I tak jest naprawdę, bo twarz, a w szczególności oczy to zwierciadło duszy. Od razu widać czy to pozytywne, czy negatywne wibracje. Ludzie pod presją otoczenia (społeczeństwa) zakładają maski, aby mieć "święty spokój" i tak wkraczają niepostrzeżenie na "szeroką drogę" (tak myślą?), w istocie jest to tunel - sztuczny wytwór, iluzja. Nie okazują uczuć, swej prawdziwej osobowości i w ten sposób ją zatracają. Wydaje im się ,że dużo zyskują. Zyskują , ale materialnie, zapominając o Prawdzie, Miłości, Duchu i Prawdziwej Wolności. I cóż? Co to za wartość - z chwilą ich przemieszczenia się pośród światów, ten "zysk" zamienia się w pył, cóż im z tego, że zyskali, mieli ale stracili? Prawdziwy zysk to życie i rozwój duchowy, ale naturalny. Źle powiedziane - przy sprawach duchowych trzeba odpowiednio dobierać słowa - złym słowem w kontekście duchowości jest zysk, podobnie sprawach, a między tym duchowy rozwój, ale naturalny. Jeżeli rozwój jest duchowy, to jest jak najbardziej naturalny. Wracając do wartości (O! -to jest dobre słowo !) życia duchowego. Żyjąc duchowo nic się nie traci, nikt nie odbierze tego co myślimy, co czujemy. Mogą próbować zabić nasze ciało, ale nie mogą zabić naszego Ducha.
Dlaczego ludzie to zatracają? Po prostu boją się tej Wąskiej Drogi, boją się
trudności wynikających z podążania tą Drogą. Ja (źle
mówię-ja-bo po ja zaraz stoi ty. To tak jak lepszy
i gorszy). Ja i Ja (wszyscy jesteśmy Ja i Ja) mam
wiele trudności - mam świadomość, że będę zwalczany.
Jednak dzięki związkowi i kontaktowi z NAJWYŻSZYM
JAH podążam tą drogą. Sam nie jestem w stanie stawić
czoła temu zwyrodniałemu światu i jego fałszywym wartościom.
JAH daje mi siłę , bez której jestem niczym. Codziennie
płacę tę cenę- ludziom żyjącym "normalnie" (czyli
wg. norm zastanych) żyje się łatwiej, więc nie lubią
takich jak Ja i Ja, bo daję im do myślenia i stanowię
palący problem w ich głowach. A jak wiadomo myślenie
męczy , a nawet boli (nieaktualne, przyp. R 14.05.2003).
Jednak wiem ,że dokonałem właściwego wyboru. Czasami
chcą zrobić ze mnie głupka. Wykorzystując natłok myśli
w mojej głowie podstawiają - teraz popularne, wyświechtane
określenie - kij z marchewką, jak osłowi. Myślą ,że
mnie zwabią i będę podążał tym tunelem. Ta sytuacja
- zwabienie - upada za każdym razem (prędzej czy później,
przyp. R 14.05.2003). To ,że mam wiele spraw na głowie
nie oznacza , że nie jestem świadomy sytuacji. Wręcz
przeciwnie - mam świadomość każdego, najdrobniejszego
poruszenia wokół mnie.
Teraz mała dygresja o świadomości. Świadomość to życie. To tak jak z krwią. Krew = życie. Gdyby przeciąć żyły, to upływ krwi spowoduje niedotlenienie mózgu, a więc utratę świadomości. Tak więc ten , kto nie jest świadomy, ten jest martwy, i to za życia. Stąd zdanie (przynajmniej tak to widzę) :" BABILOŃSKI SYSTEM JEST WAMPIREM WYSYSAJĄCYM KREW" - pozbawiającym świadomości, a im człowiek mniej świadomy, tym łatwiej podstawić ten kij z marchewką. Wielu ludziom zależy na utrzymaniu tego porządku, aby ogłupiać i mieć (główna zasada tzw. I-go świata) z tego zysk. Tacy ludzie tworzą babiloński system. Dzielą, aby odwrócić uwagę. Muszą szczuć, wzbudzać konflikty, aby kontrolować. Wielu ludzi traci świadomość nie wiedząc co jest prawdziwym celem życia.
Ci ludzie , tworzący system, chcą za wszelką cenę zniszczyć świadomych, choćby
podsuwając takie ogłupiacze jak alkohol - bo wtedy
ludzie czują się "dobrze" , zapominając o problemach,
które powinni rozwiązać, a nie rozwiązują, bo są w
tym momencie pijani, i nie mają na to ani siły ani
ochoty. Gdy usuną świadomych, zostaną osły. I choćby
dlatego warto żyć i budzić uśpioną świadomość, a co
za tym idzie DUCHA. W tym momencie dziękuję TYM, którzy
obudzili moją świadomość : JAH, JEZUSOWI CHRYSTUSOWI,
DUCHOWI ŚW., MARCUSOWI GARVEYOWI, PEROWI TOSHOWI (FAJNIE
SIĘ RYMUJE-r 14.05.2003), BOBOWI MARLEYOWI, SŁAWOMIROWI
GOŁASZEWSKIEMU, ROBERTOWI BRYLEWSKIEMU , DARKOWI MALEJONKOWI,
JARKOWI KOWALCZYKOWI ....(na dzień dzisiejszy + wszyscy
pozytywnie zakręceni) etc...
Jestem z armii JAH. Walka ze złem? Tak, ale bez przemocy. Prawdziwa walka toczy
się we ,mnie -aby zmieniać świat , trzeba zacząć od
siebie. Muszę robić porządek w moim życiu, zwalczyć
zło we mnie czynem, a nie "dokładać myślenie do bycia
- zamieniać czyn w myśl" - jak powiedział Sławek Gołaszewski.
NIE wolno jednak zapominać , o tym co złe, ciągle na nowo trzeba przypominać sobie o tym , definiować, aby pewnego dnia zło nie powróciło i nie wkradło się w nasze życie.
Każdy z nas toczy wojnę, lecz jak różnie ona wygląda? Jedni do walki używają przewagi fizycznej, inni karabinów, a inni DUCHOWEJ AMUNICJI. Tych ostatnich jest najmniej (stan na rok 1996 - przyp. R). Duchowa amunicja pozwala zachować czystość, co nie jest łatwe i przyjemne. Używając tej broni musimy pamiętać, liczyć się z tym ,że nasza siła życiowa będzie rozłapywana przez ludzi. Używać duchowej amunicji to dawać miłość. W sytuacji w jakiej jesteśmy, gdy ludzkość żyje konsumpcyjnie, nastawiona na to by tylko brać, dawać miłość to wypalać się. Nasza siła życiowa reggaeneruje się jednak poprzez "stratę". Paradoksalne ,co?!. A jednak prawdziwe. Dając - dostajemy. Jeżeli nie od ludzi, to od NAJWYŻSZEGO, który nieprzerwanie wypełnia MIŁOŚCIĄ całe istnienie i całe stworzenie.
Tak więc, trzymając się źródła, czyli NAJWYŻSZEGO, możemy zwycięzyć złego. Bądźmy silni mając tę świadomość.
JEDEN BÓG, JEDEN CEL, JEDNO PRZEZNACZENIE. DZIĘKI JAH ZA ŁASKI I INSPIRACJE. AMEN
RIGHTS MANKIND IN A RIGHT PLACE & THE RIGHT TIME.
Blessed love.
Rasfael, rok 1996
rasfael@interia.pl
|