Teczka pierdoły
Znowu święta
Święta. One nadchodzą powoli, za to szybciej myśli na ich temat, mimo że jeszcze gdzieś w zakamarkach "koromysłów", ale jednak pyskują. Pamiętaj, że to nie "kolejne święta", to pierwsze święta reszty Twojego życia - krzyczą. Gdyby zastanowić się ile w roku znaleźć można - nazwijmy to - oficjalnych okazji do rozmyślań nad sobą, Tobą i wszystkim dookoła Nas, wychodzi, że przynajmniej raz w tygodniu na niedziele i co rusz jakieś święto albo rocznica. A przecież są jeszcze zmieniające się pory roku, czy choćby nawet zmiany pogody. Człowiek to jednak ma ciężko - nic tylko siąść i myśleć. Ponoć jednak co za dużo to niezdrowo, więc już za niedługo zamiast rozmyślać trzeba będzie ruszyć ze świtą portfela i powoli lecz z radością kupywać i tworzyć prezenty. I znowu będą kolejki, znowu narzekania, znowu ceny pójdą, a czasem i pobiegną w górę, znowu będzie zimno, znowu tysiące mikołajów i znowu częstsze stłuczki na ulicach. Brak czasu dla siebie, dla innych i raz jeszcze dla siebie. Na dzień przed Punktem Kulminacyjnym coś uleci, a będzie to pewnie Duch Świąt. Szybkie poszukiwania, modlitwy, błagania. Szybkie przepraszanie, byle tylko do stołu zasiąść w atmosferze cieplejszej niż pogoda. Obrzędy, wierzenia, rytuały, magia, zaklęcia w życzeniach, prezenty. Zawiedzione oczekiwania, żal, potwierdzone obawy, radość z lekką nutką zaskoczenia. Dziadek, jak zawsze, dostał skarpetki, wnuczkowi brakowało kreatywności, a może w tym przypadku chodziło o chęci? Ogólne braki i szereg niedociągnięć jakoś dziwnie mało uroczych, tym bardziej, że to przecież święta. Minie kilka dni i zabawa sylwestrowa bąbelkami szampana pozwoli zapomnieć i żywić nadzieje na lepszy rok. Zacznie się dwanaście nowych miesięcy przygotowań, stresu i gromadzenia emocji, katharsis pozostawiając na przyszły grudzień. A teraz to wszystko jeszcze raz ale inaczej, troszkę inaczej... Przyszedł grudzień. Wreszcie zima, śnieg, bałwan, bitwy na kulki. Trochę grosza, tego odkładanego, z przeznaczeniem na prezenty zniknie ze skarbonki. Już przecież wiesz, co kupisz, to coś z wystawy sklepowej. Spodoba się na pewno. Uśmiechnę się do ulicznego św. Mikołaja, będzie nam cieplej. Kolędy, śpiewanie, muzyka, prawie anielskie chóry, a nawet lepiej, bo świąteczne. W domu robią teraz ciasto, ciekawe czy będzie to, które lubię najbardziej? Będzie, mama obiecała. Sianko pod obrusem, dwanaście potraw, opłatek, ciepłe słowo, mimowolne, nietłumione słodkie łzy. Ja Ciebie też - w odpowiedzi. - Bardzo. Wyznania, spojrzenia, uśmiechy, przytulanie. Radość, bo pod choinką było coś też dla mnie. Dziękuję. Wszyscy się śmiali, bo tata zauważył dziurę w skarpetce dziadka, a kiedy ten rozpakował prezent okazało się, że będzie mógł szybko naprawić błąd. Wnuczek, jak widać, trafił w sam środek tarczy. Ogólnie miło, a przyjemny nastrój pozostanie jeszcze długo. Za kilka dni zabawa sylwestrowa - noc szaleństw, tańca, odliczania i nadzieji. Aż mnie energia rozpiera by porwać się na jeszcze zimowe Słońce ze śniegową kulką. Może w tym roku zdobędę jakąś gorę, niekoniecznie z okolic? A może... Mam czas. Cały rok dla mnie, dla Nas. No to się jeszcze uśmiechnę. Który scenariusz napisałem dla Ciebie?
Olorin, koza@civ.pl
PS Święta mają swoje prawa, chcą żeby o nich pisać, pisać też należy, koniec roku jest czasem przemyśleń i podsumowania przeszłych zdarzeń, odpowiedni okres by, jak co roku, zadać sobie to samo pytanie: "jak się czujesz, olbrzymie?"
|