poprzednia strona spis treści następna strona
- -

koncerty

15 urodziny Pidżamy Porno - Warszawa, Proxima, 8 grudnia 2002

Odbyła się trasa koncertowa z okazji kolejnych urodzin zespołu piosenki dziecięcej Pidżama Porno. Jeden z występów z tej okazji dała grupa w warszawskiej Proximie, w którym to klubie studenckim, jak się okazuje nieco chyba zbyt małym na tę okazję, zapakowano ludzi jak bydło i było całkiem uroczo. Najpierw wystąpił zespół Akurat, który grał ska i całkiem ładnie mu to wychodzi. Potem na scenie pojawił się główny wykonawca, czyli owa Pidżama, a młodzi ludzie zaczęli swój pochód, zakończony dopiero wraz z ostatnim dźwiękiem ostatniego bisu. Skupić się na muzyce było więc trudno, choć ta była głośna i (co rzadko się zadarza, bo realizatorzy z wiekiem tracą słuch) dobrze brzmiąca. Ludzie po prostu szli i szli. Jedni ciągle szli pod scenę, a drudzy spod niej wracali. Deptali, przepychali się, wdzierali siłą, imptem lub z rozbiegu, gramolili niezdarnie, a czasem nieśmiało.
Jeśli chodzi o sam występ, to był bardzo udany. Pidżama sama z siebie zagrała sprawnie i energicznie, a smaku dodał też występ gości. Najpierw pojawił się pewien blondyn (niektórzy mówią, że z Ukrainy czy Białorusi, ale ja za to nie ręcze, bo byłem zajęty spychaniem kogoś z mojego buta i nie słyszałem zapowiedzi), póżniej Tymon, a jeszcze potem Kazik, na którego widok publiczność oszalała i rozpoczęła wielką pielgrzymkę pod scenę. Kazik zaśpiewał "Krew Boga" i "Wódkę" z repertuaru swojego, a z Pidżamy "Doniebawziętych". I jeszcze coś, ale przyznaję, że nie pamiętam. Ciągle ktoś się pchał. A ja się zastanawiałem co zrobić z kurtką, bo było gorąco, a miejsca w szatni zabrakło zaraz na początku.
Z okazji urodzin był też szampan. Moment jego otwarcia wzruszył mnie ogromnie.
Natomiast kiedy koncert się skończył, pojawił się problem z wyjściem z lokalu. Młodzież, która poszła po odbiór wierzchniego okrycia skutecznie zablokowała dostęp do drzwi wyjściowych. Dodatkowo kompletnie nie rozumiem, dlaczego poruszając się w stronę szatni i jednocześnie wyjścia, szedłem właściwie pod prąd. Wyglądało na to, że dziewczęta i chłopcy odebrawszy swoje palta, wchodzili z nimi na powrót do wewnątrz. Byczo było.

Szaman Falarek



poprzednia strona spis treści następna strona