Marta Bilewicz
Marzenie
Nic gruzy,
dwułodygą wyrośniem...
(K.K.Baczyński)
Śnił mi się dom. Dom bez szyb, z oknami osłoniętymi mgłą rozpaczy i niepewności. Dom bez firanek, z pokojem pełnym figurek z porcelany. Ze spalonymi łóżkami, na które padało przyćmione światło lamp z abażurem. Spalone belki drewna kłóciły się z nimi, chłód i strach przesycały ściany.
Nie wiem, kim jestem, nie wiem, skąd pochodzę, nie wiem, dokąd zmierzam. Przede mną spalona droga moich marzeń bez drogowskazów i wskazówek. Rozsypane szkło rani bose stopy, kaleczy skórę... Krew wsiąka w suchy kurz, ścieżka zabarwia się na lekko karminowy odcień. W górę unosi się pył, drażni nos i gardło, osiada na twarzy i rękach. Marzenie jest pustym słowem, spłonęło wraz z domem, nie ma w nim już nic. Otacza mnie pustka...
Na skrawek spalonej łąki upadło ziarno. Zdeptane i pokryte kurzem, zaczęło kiełkować. Ze zwęglonej, spękanej ziemi, wyjrzał na światło zielony listek. Listek spalonego marzenia...
28 listopada 2001 r Marta Bilewicz martabil@poczta.onet.pl
|