Listy
Laura Vicunia
Przeczytałam wstęp do 16 numeru Tajniaka i - być może wyda się to komuś absurdalne ale niepokój wypełnił mnie wzdłuż, wszerz a także wspak.
Czyżby oznaczało to koniec... czego? Czy to przełom w istnieniu Tajniaka, kolejny etap, z którym należy się zmierzyć? Zmiana sposobu patrzenia na świat, myślenia o nim i opisywania go? A może coś więcej?
Czasem dzieje się tak, że kilka zupełnie skrajnych wydarzeń nakłada się na siebie w tym samym czasie - rozmowa z idiotą, nowy wiersz Szymborskiej i własne "chcę, a nie mogę", i jeszcze psychodeliczna muzyka w tle... Człowiek staje wtedy w obliczu czterech ścian, jego puste pudełko produkuje stosy myśli, w których skondensowane czają się krzyk i gorycz. "...postawiłam sobie wysoką poprzeczkę. Teraz widzę, że wszyscy swoje już przeskoczyli a ja zostałam sama i wciąż stoję w miejscu..."
Tym razem czynnikiem dopełniającym dzieła był "ostatni taki Tajniak".
Oświadczam, że jeśli Tajniak zostanie zamknięty, przestawię się na bierność. Będę potulnie przyjmować codzienną dawkę bezwartościowego bełkotu masowego, głupot i banałów, a ograniczając swoją uwagę do tego nicnieznaczącego słowotoku stanę się jedną z tych, którzy z beztroską i nieświadomą bezradnością płyną z biegiem wydarzeń, wymagając od życia jedynie braku wyrzutów sumienia.
Oczyma wyobraźni widzę te wielomilionowe tłumy, którym jest obojętne...
Póki co jestem 30 cm ponad tym wszystkim. Chylę więc czoła przed redaktorem naczelnym Szamanem Falarkiem, który jako człowiek - jest jednym z wielu, ale jako buntownik przeciwko głupocie - wyjątkowy.
Laura
Od redakcji: Stawiasz nas w trudnej sytuacji używając pseudonimu i ukrywając kontekst, przed którym przecież i tak nie uciekniemy. Dlatego, choć dużo słów ciśnie się w odpowiedzi, nie pojawią się one w tym miejscu. Musielibyśmy bowiem albo udać, że nie wiemy kim jesteś i wyprodukować kilka zdań zupełnie niepotrzebnych nikomu, albo zepsuć Twój dowcipny plan.
|