Strona naszego Pisma
  str.

kącik Szamana z Plemienia
poprzednia strona spis treści następna strona

Żelazo

Profesor Mikołaj Pietruszka często podnosił problem żelaza w swoich comiesięcznych felietonach na łamach trzecioobiegowej "Wiedzy". Z uporem maniaka dawał do zrozumienia, że nie można postrzegać tego pierwiastka tylko jako metalu potrzebnego do wyrobu stopów z węglem służących potem do budowania szelakich konstrukcji. Nie można też ograniczać się do czysto chemicznego podejścia, z którego wynika, że jego symbol to Fe (łac. ferrrum), liczba atomowa 26 i że występuje w postaci takich to a takich izotopów. Choć oczywiście za ciekawy uznawał fakt, że żelazo topnieje w temperaturze 1535 stopni C, a wrze już w 2750 stopni, jednak robił wiele, by przede wszystkim ukazać wartość odżywczą tego pierwiastka. Bowiem, jak się okazuje, żelazo można, a nawet powinno się jeść. A powinno się tym bardziej, że jego niedobór grozi powstanem stanu anemicznego w organizmie. Znamy wiele dowcipów o anemiku, którego dręczyły namolne pająki... Właśnie tego i my możemy się nabawić, jeśli nie będziemy dostarczać sobie wraz z pożywieniem żelaza.
Któż z nas chce być stale zmęczony, apatyczny i niezdolny do zebrania myśli? Jak głosi stare porzekadło ludowe, w zdrowym ciele zdrowy duch, i trzeba przyznać, że jeśli chodzi o niedobory żelaza, wydaje się, że to właśnie dusza cierpi na nich najbardziej.
Oczywiście człowiekowi może grozić także przedawkowanie żelaza. Naukowcy uważają, że zróżnicowana i bogata dieta mięsna wystarczy, by się o żelazo nie martwić (jedynie kobiety w ciąży mogą przyjmować zawierające żelazo specjalne preparaty), a niektórzy z nich radzą nawet, żeby ograniczyć spożywanie czerwonego mięsa. Bo nadmiar tego minerału powoduje wzrost ryzyka zachorowania na choroby serca oraz choroby nowotworowe.
Jak głoszą statystyki, ludzie, którzy zrezygnowali z jedzenia mięsa, rzadziej mają problemy z układem krążenia czy nowotworami. Jednak właśnie nieumiejętnie stosujący swoją dietę wegetarianie narażeni są na niedobór żelaza. To dlatego, że w mięsie znajduje się tego pierwiastka wiele i to w łatwo przyswajalnej postaci. Dlatego też często nieumiejętnie oceniający sytuację mięsożercy zbyt łatwo kojarzą sobie wegetarianizm z anemicznością, bladością, sennościa... Jak pisze pan Piotr Konik - naukowiec z Sulechowa, autor witryny Kuchnia wegetariańska, "zrównoważona dieta wegetariańska zawierająca orzechy, groch i fasolę, nasiona i ziarna, warzywa zielonolistne, suszone owoce, produkty sojowe i drożdże powinna jednak z wielu źródeł pokryć zapotrzebowanie na ten minerał. Przyswajaniu żelaza sprzyja jednoczesne spożywanie witaminy C, a przeszkadza picie herbaty po posiłku." I o tym właśnie często pisał profesor Pietruszka, dodając do zaburzających przyswajanie żelaza płynów także kawę. Wymieniał też pokarmy bogate w błonnik.
Skąd brać żelazo? Pokarmy roślinne bogate w żelazo, to przede wszystkim zielonolistne warzywa. Profesor Pietruszka poleca szczególnie brokuły, fasolę, szpinak, pieczywo pełnoziarniste, groch... Ja, po zasięgnięciu opini także innych dietetyków, polecam także wszelkie grube kasze, owoce (porzeczki, maliny, orzechy). Na uwagę zasługują także soki pomidorowe i buraczane (barszcz czerwony). Także żółtko jaj zawiera spore pokłady żelaza, choć, jak wiemy, jajo nie jest rośliną, więc frukturianie mogą mieć obiekcje. No i nie można oczywiście zapominać o samej pietruszce, której chyba tylko przez skromność profesor Pietruszka nie wymieniał.

Szaman z Plemienia



poprzednia strona spis treści następna strona