Mrówki idiotów
Podziemne mrówki Tajniak zyskują sławę i rozgłos dzięki swojemu specyficznemu dialektowi. Szczególną uwagę zwracają przetłumaczone na mrówczy język teksty znanego zespołu Banda Idiotów. Postanowiłem podjąć wyzwanie i zająć się napisaniem interpretacji tych niecodziennych wierszy.
Mroczas
zamek który stoik w rozdzielają skąpo
reggae co mym sercem kiwa
na wieży sygnalista
melodia nam wygrywa
w fosie Siedlce harować słonie
na ich grzbietach Sterdyń mnichy
użyłbym wewnętrzny słowa
nie widziałem biorący kichy
kolorowy wyrażać stoik
w Wodzierady tuż przed horyzontem
Deszczno na nas w kratkę pada
cię dostrzegam kąta okiem
patrz żartują tutaj taki plama
stańmy na niej będzie fajnie
użyłbym wewnętrzny słowa
dziś za oknem dużo czarniej
zapisuję białe Kartuzy
moim Czarny Bór długopisem
co za banalny pewnie Powierż
ja potwierdzę by podpisem
ktoś tu mruczy nawet śpiewa
potencjalnie Chybice dla mnie
użyłbym wewnętrzny słowa
może byłoby zabawnie
Mrówki odnalazły ukryte koligacje między zwrotkami! W trzeciej zwrotce wreszcie wyjaśnia się tajemnica pochodzenia mnichów siedzących na grzbietach ciężko pracujących w importowanej z Siedlec fosie. Jak łatwo zauważyć, rzecz dzieje się w słynnym pomorskim kościele w Kartuzach. Podmiot liryczny przyznaje się do bycia wandalem - złożył, jak zapewnia, przy użyciu długopisu firmy Czarny Bór podpis na alabastrowej ścianie zabytkowej budowli. Wstyd!
Pozaczas
od tamtych chwil
minęło kilka dotknięć
ja ż aluminium zdmuchnięty
ja pyłek sadzy
ja wstyd który zadanie
serce dudniące
jak młot o pustą głowę
był jakiś uśmiech
marne pytanie
ja chcieć cię mieć
strach że przegrałem
pewna różnica
biorący spotkanie
między miłością pożądaniem
Oto wiersz naprawdę pełen symboli i metafor. O ile znaczenie dudniącego serca czy pustej głowy jest dość jasne, to zdmuchnięty aluminiowy pyłek sadzy nie daje się łatwo rozszyfrować. Jak każdy symbol, powinien mieć kilka znaczeń. Jak wiadomo, sadza powstaje ze spalonego czegoś, w tym przypadku zapewne ze spalonego podmiotu lirycznego. Dlaczego spalony? Ze wstydu? Z miłości? Z pożaru? Dalsza część wiersza wskazuje na drugą ewentualność. Dlaczego jednak alumioniowy? Tu sprawa jest łatwiejsza, jeżeli zajrzymy głębiej i wyjdziemy poza mentalne bariery. Kluczem jest literka "ż" znajdująca się tuż przed spornym materiałem. "Ż" jak żelazo. Ale jest tylko "ż". Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - kryzys surowcowy. Żelaza nie ma, pyłek sadzy musi być aluminiowy. Choć w świecie symboli nic nie jest pewne.
Naszczas
ruda kukułka
spogląda przez Mroków
inni wołają
robią mnie już Chodecz
przejdę przez Rzekuń
ja złowieszczy wyziew
znów chcę być kotem
przez mnie pogłaskać
cokolwiek się dzieje
chcę siłę mieć
przez móc ci mówić
co od świtać wiesz
ja żeby teraz
już nie bolas
bo taka żartują krewetka
że ciebie mi mało
ja skoczymy w górę
gdy będzie nasz Czastary
nie dotkniemy ziemi
wzlecimy nad las
ja by co być może
odnajdzie się
bo zawsze żartują dzisiaj
ja kocham cię
Podmiot liryczny jest bohaterem tragicznym. On, złowieszczy wyziew, chce zrezygnować z dotychczasowej postaci i stać się kotem. Jakże ambitny to plan! Tak bardzo, że aż niewykonalny. Niewykonalny mimo deklaracji przejścia przez pewną miejscowość w powiecie ostrołęckim (nie byle jaką - jest to siedziba gminy), mimo szczerych chęci posiadania siły i zdolności do lotu, mimo bliskich kontaktów z kukułkami i krewetkami, bo koty, jak wiadomo, z wyziewów nie powstaja. Podmiot liryczny musi poprzestać na formie złowieszczego wyziewu. Podmiot liryczny kocha. Czy jednak obiekt, na którym ogniskują się uczucia podmiotu lirycznego, będzie umiał pokochać złowieszczy wyziew?
Wtenczas
więc wchodzę w dziesiątka Czastary
krewetka już zażartował
wydłubuję oczy obcinam ręce
ja wybebeszam by co półpasiec
z okoliczności ciągle mi mało
cel każdy mgr ja idą nie mam
Łęczna gdzie na żartują zapytam
kompletnie wygniotę Mojęcice ciało
ocenię historyk zastaną
tu wszystko żartują brzydkie Czastary ciechów
nic nie kpina ładne żartuje schizofrenia
zabrakło słów by pewnie dlatego
może zabrakło czegoś wewnętrzny
gdy będę w środku rozejrzę się
by Przecieszyn bez oczu łatwiejsze
głupie ja mądre mnie przekonania
spod Czastary wymiecie archaiczny
bezczeszczę dziś Czastary dany mi kiedyś
Tymianka słowami żądnymi treści
chęcią przez wszystko było Zbytowa dobre
choć trochej robią marzeń podobne
ja mówię wam że Czastary żartuję krótki
że każdy czyn mgr swoje skutki
że kochać kogoś by żyć dla niego
nie siebie ten sam
Mrówki przeszły same siebie, ujawniły straszną prawdę - podmiot liryczny jest jedną z tych osób, które idąc ulicą zamiast ludzi widzą ameby i pantofelki. Z jego monologu przebijają się postawy mesjanistyczne (uwalniania społeczeństwa pierwotniaków od straszliwej choroby - półpaśca). Znamienne, że w innym miejscu mrówki Tajniak nazywają pewną osobę "eugenicznym Smolanym półpaścem". Czyżby...? Podmiot liryczny nie dba o swoje ziemskie opakowanie, wygniatając je okrutnie. Być może poprzez tę ofiarę chce wyrwać jednokomórkowce ze szponów półpaśca. Dotychczas żyliśmy w nieświadomości. Dzięki mrówkom Tajniak wiemy, że jest nadzieja.
Mrówki Tajniak są wszędzie. Mrówki Tajniak objawiają nam ukryte prawdy tego świata. Mrówki Tajniak jeszcze dadzą o sobie znać. Wiwat mrówki Tajniak!
Jabol Dozorca Akwarium
|