Strona naszego Pisma
  str.

trzy po trzy
poprzednia strona spis treści następna strona

krótkie kazanie

Na rozpoczęcie wakacji

Na kanwie Ewangelii:
Gdy Chrystus pyta Piotra czy kochasz mnie bardziej aniżeli inni???

"Wszystko ma swój czas" - powiedział niegdyś Kohelet i dlatego nastał upragniony przez uczniów i studentów, pożądany przez nauczycieli, wyglądany przez strudzonych pracą - czas wakacji. Oczywiście nie dla wszystkich będzie on równie przyjemny, ale wszystkich w jakiś sposób dotyczy.
To co chcę teraz powiedzieć mówi się i przypomina dzieciom przed wakacjami, ale właśnie czy tylko dzieciom? Mianowicie, że czas wypoczynku jest czasem wakacji, ale nie wakacji od Pana Boga.
Prawdziwy odpoczynek będzie zakorzeniony w Panu i w nim osadzony i tylko taki będzie przynosił pełną radość i wytchnienie.
Chrystus poprzez Kościół, który założył, zaprasza Ciebie do dialogu ze Sobą. Czeka na Ciebie nieustannie. Obecna Msza święta jest również spotkaniem dialogu. Dialogu pomiędzy Tobą a Jezusem. Do każdego z nas Pan kieruje to ważne i istotne pytanie, które zadał kiedyś swoim uczniom: za kogo Mnie uważasz, kim dla ciebie jestem? Sobór Watykański II uczy, że Chrystus jest obecny w swoim Kościele, więc czy ostatecznie jednak, nie będzie to pytanie: czym a raczej kim dla ciebie jest Kościół, w którym Ja (Chrystus) jestem obecny? Czy kochasz go bardziej aniżeli inni.
Droga siostro i drogi bracie, pomyśl przez chwilę czym jest dla ciebie Kościół? Czy jesteś świadoma, świadomy, że Ty go tworzysz?
W pewnej małej wiosce, leżącej na południu Francji, życie toczyło się spokojnie, jak to na wsi zwykle bywa. Proboszcz parafii bardzo się cieszył, że podczas zimy i z początkiem wiosny wszyscy mieszkańcy chodzili do kościoła, i to nie tylko na msze ale i nabożeństwa. Niestety w połowie wiosny, kiedy ludzie wracali do uprawy ziemi i pracy na polu zaczęli najpierw opuszczać msze w tygodniu, a później z nastaniem lata nawet msze niedzielne i świąteczne. Proboszcz był załamany takim obrotem sprawy, zatroskany o dobro duchowe parafian, nawoływał, prosił ale bezskutecznie. W czasie żniw nie miał nawet dla kogo odprawiać mszy.
Z ociężałym sercem, pewnego jesiennego popołudnia porozwieszał na słupach wsi ogłoszenie, iż w sobotę odbędzie się pogrzeb i to pogrzeb nie byle jaki bo pogrzeb Kościoła. Owo ogłoszenie wzbudziło tak wielkie zainteresowanie i sensację, że rzeczywiście cała wieś była poruszona.
W sobotę o ustalonej godzinie wszyscy zjawili się w kościele, przyszli nawet tacy, którzy od wielu już lat nie praktykowali. W środku świątyni na marach ustawiona była trumna. Proboszcz ubrany w żałobne szaty, wyszedł na ambonę i powiedział: - Jest zwyczajem. że żegnamy się ze zmarłym, dlatego bardzo proszę pojedynczo podchodzić do trumny, by ostatni raz zobaczyć Kościół. Kto z was uzna, że powinien zostać na całym pogrzebie, niech zajmie miejsce w ławce. Zaciekawienie oczekujących na pożegnanie rosło z minuty na minutę tym bardziej, że każdy, kto podszedł do trumny - smutny, ze spuszczoną głową, a często ze łzami w oczach zajmował miejsce w ławce.
Jak później się okazało, na dnie trumny nie spoczywał żaden człowiek o nazwisku Kościół, ani żadna makieta budowli Kościoła, ale lustro, w którym wiernie odbijało się oblicze każdego, kto podchodził się żegnać.
Bo moi drodzy to my jesteśmy Kościołem. Dosadnie wyrażają to słowa jednej z piosenek: Kościół to nie tylko dom z kamieni i złota; Kościół żywy i prawdziwy to jest serc wspólnota.
Jakże często jednak o tym zapominamy. Kiedy patrzymy na nasze wsie i miasta, pełne zabieganych i zapracowanych ludzi. Kiedy widzimy czasami podczas wakacji świecące pustkami nasze świątynie. Gdy patrzmy na rosnącą obojętność wobec Boga i Kościoła, to rodzi się pytanie czy i w naszym życiu nie powinno wydarzyć się coś podobnego, jak w tej małej francuskiej wiosce!? Czy i nam nie potrzeba spojrzeć na dno trumny, własnej trumny, na duchową śmierć jaką sobie gotujemy zapominając o Bogu i Jego Kościele.
Gdy pewien dziennikarz zapytał Matkę Teresę z Kalkuty co złego jest w Kościele, odpowiedziała błyskawicznie: Ty i ja! I to prawda! W końcu, ode mnie wbrew pozorom, bardzo wiele zależy.
Pytam więc jeszcze raz w imieniu Chrystusa: kim dla ciebie, jest Kościół? Obok tak ważnego i istotnego pytania nie można przejść obojętnie. Ono jakby echem powraca w często zawiłej historii ludzkiego życia, często i pośród burz jak w dzisiejszej Ewangelii. Na to pytanie trzeba nam odpowiedzieć nie tylko słowem, ale i przykładem naszego postępowania! Każda bowiem negatywna odpowiedź; oczywiście dotyka Boga, bo jest odrzuceniem Jego miłości, ale przede wszystkim godzi w samego człowieka. O ileż mniej byłoby rozbitych małżeństw, pijących ojców, bezdomnych dzieci, wałęsających się narkomanów...? gdyby człowiek dał pozytywną odpowiedź Bogu, gdyby szedł drogą Kościoła jak tylu wielkich świętych i błogosławionych. To nic, że może gdzieś po drodze zwątpi, jak Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii, byleby chciał się podnieść!
Trzeba nam na nowo zawierzyć Bogu i Kościołowi. Albowiem nie podobało się Bogu zbawić człowieka samego ale w społeczności. Społecznością tą jest Kościół. Dlatego pamiętajmy o Panu Bogu podczas wakacji tak jak On pamięta o nas i przypominajmy tym innym!
Przebudźmy się z duchowego letargu i miłosnym sercem ogarnijmy nasze liturgiczne spotkanie, które czyni z nas jeden święty, powszechny i apostolski Kościół.
Przebudźmy się z duchowego letargu i miłosnym sercem ogarnijmy nasze liturgiczne spotkanie, które czyni z nas jeden święty, powszechny i apostolski Kościół.
Amen

ksiądz Czarek



poprzednia strona spis treści następna strona