Kilka słów na temat krów
Mnich Miodek, który, jako bernardyn, lubił miodek, szczególnie bernardyński, lubował się też w serach i mleku, o czym mowa była niejednokrotnie, a o czym należy pamiętać, jeśli chce się poznać, a potem zgłębić tajniki jego bogatego życia, a które to tajniki, żeby lepiej zrozumieć, nie należy pozbawiać kontekstu, co jako żywy stanowi dopełnienie i wyjaśnia wiele z tego, co stanowi sedno sprawy, a przecież bez kontekstu byłoby zaledwie rozlazłą plamą omawianą raczej w sferze teorii niż praktyki. Bo czy istnieją na świecie rzeczy i zdarzenia wyrwane z kontekstu? Ano nie bardzo. O nich rozprawiają naukowcy ze studentami lub odwrotnie, a czasem tylko sami ze sobą już całkiem, czyli na przykład naukowcy z naukowcami, lub studenci ze studentkami, bo oni dzielą się na grupy, które dla dobra dyskusji mają różne zdania. I nie zawsze jest to tak zwany podział tradycyjny na grupy wiekowe lub płciowe. Nie chodzi bowiem o to, że naukowcy płci męskiej dyskutują naukowcami płci przeciwnej, czy też młodzi studenci ze starymi studentami... To są bowiem sztuczne podziały potrzebne tylko niedouczonym reklamodawcom do określenia tak zwanego nieudolnie przez nich targetu, bo wydaje im się, że lepiej skierować tak zwany przez nich nieudolnie spot do określonej wiekowo grupy. A przecież tymczasem chodzi tu o grupy o podobnych zainteresowaniach czy zapatrywaniach. Na przykład mieszana płciowo, wiekowo i stanowiskowo grupa uważa jedno, a druga podobna grupa (wg oceny takiego ignoranta-reklamodawcy) uważa drugie i mogą sobie usiąść wygodnie w celu wymiany zdań, tez, argumentów i przyjemnego spędzenia czasu. Mogą te dyskusje więc dotyczyć owych wyrwanych z kontekstu spraw, jak na przykład "ile to jest 1234-414332/123-4" albo "czy powinno się jeść więcej śliwek", ale - nie dajmy się zwieść pozorom - mogą również tyczyć się (i często rzeczywiście tak bywa, choć nie za często) spraw konkretnych, zakorzenionych i nie tak ulotnych, choć także dziwnych.
No a sprawa cała polegała na tym, że wymieniony wyżej brat Miodek był swego czasu na wycieczce rekreacyjnej organizowanej przez klasztor z sąsiedztwa, na którą załapał się, bo niektórzy franciszkanie akurat cierpieli na biegunkę, jako że się najedli jakiegoś paskudztwa. Miodek wyruszył wraz z kilkoma współbraćmi zaopatrzonymi w swoje mnisie sekrety i zdrową częścią zakonu franciszkanów na południe. Tam wycieczka natknęła się na pastucha, który świnie pasł, krowy, gęsi, owce i inną trzodę. Poczęstował każdego zakonnika jajkiem i rozpoczęła się długa, jałowa dyskusja z serii - o zgrozo - tych osadzonych w rzeczywistości na temat polityki tamtejszego kanclerza. Potem jakoś tak zeszło na krowę, która dawała bardzo mało mleka. Pastuch powiedział, że rozwiąże ten problem.
Kiedy za jakiś czas, wystarczająco długi, mnisi wracali z uroczej podróży, spotkali w tym miejscu znowu tego człowieka, który tym razem poczęstował ich kawałkami cielęciny.
Przez jakiś czas znowu była to kraina mlekiem i Miodkiem płynąca.
Dr John Brosman
Tłumaczenie: Szaman z Plemienia
|