Strona naszego Pisma
  str.

odczucia
poprzednia strona spis treści następna strona

Robert Brylewski i Świat Czarownic w CDQ



W piwnicy warszawskiego pomieszczenia o nazwie Centralny Dom Qltury odbył się 6 czerwca 2002 koncert Roberta Brylewskiego i Świata Czarownic związany z tym, że już latem ukaże się długo zapowiadana płyta tych artystów. Ich występy poprzedzili grajkowie z zespołu Starzy Sida oraz Przyzwoitość. Ci pierwsi powalili publiczność na kolana, która tak żywiołowo przyjęła ich muzykę, że zdawać się mogło, że lada chwila budynek się zawali i będzie po imprezce niestety. Jednoosobowa grupa Przyzwoitość - projekt perkusisty zespołu Ewa Braun - nie była już aż tak żywiołowo przyjęta. Zdecydowanie mniej energetyczne piosenki wykonywane przy akompaniamencie gitary elektrcznej i czasami zaprogramowanego podkładu perkusyjnego, sprawiły, że ludzkość sobie trochę odpoczęła, choć trzeba przyznać, że intelektualne teksty poetyckie ją nawet trochę zniecierpliwiły. Szczególnie dlatego, że koncert zaczął się z ponad dwugodzinną obsuwą (niech sobie Kraków nie myśli) i społeczeństwu chodziły po głowach myśli dotyczące powrotu do domu w środku nocy.
Przed północą zaczął się występ Roberta i Świata Czarownic. Nie wiem skąd nagle wzięło się tylu ludzi pod "sceną" (rozlatującym się podestem, na którym ledwo co mieścili się muzycy). Tłum oszalał. Zespół zagrał rewelacyjne premierowe utwory głównie utrzymane w estetyce reggae, a także stare i znane pieśni Kryzysu ("Święty szczyt"), Izraela, Brygady Kryzys (rewelacyjne "F.U.C.K."). Było też coś z repertuaru Świata Czarownic jako takiego.
Koncert był świetny i bez wątpienia płyta też taka będzie, mam jednak kilka wątpiwości organizacyjnych. Szkoda, że zbyt głośne dźwięki zlewały się w tej zbyt małej piwnicy w jeden bełkot, w którym czasem znane piosenki się rozpoznawało. Oczywiście kieruję te słowa do akustyka, a nie muzyków, bo to nie oni bawią się przesuwakami i kręcą gałkami. Druga sprawa, dużo ważniejsza, to ta wspomniana dwugdzinna obsuwa. Patrząc na stosunek organizatorów do publiczności, która rzetelnie zapłaciła po 20 złotych od osoby, przestaję się dziwić, że mimo niezaprzeczalnego geniuszu Brylewski jeździ starym gratem, a króluje w mediach i na stadionach Ich Troje. Niestety amatorszczyzna organizatorska, która stała się modna nie tylko w Warszawie czy Krakowie, ale i wielu innych miejscach Polski, nad którą wielu ludzi przeszło już do porządku dziennego, odstrasza potencjalnych odbiorców, którzy zamiast tracić czas na wielogodzinne oczekiwania w swoim życiu na jakieś kiepsko nagłośnione imprezy, wolą iść na piwo, lub dykotekę, która z pewnością zacznie się o czasie.
Abstrahując od tego, że muzykowanie zamiast o 19.00, wystartowało po 21.00, wypada chyba jeszcze wspomnieć, że zapowiadani goście - Muniek i Świetlicki - nie wystąpili. Że o Grabażu, o którego występie też plotkowano publicznie, nie wspomnę.
Droga polska KULTURO niezależna, dokąd zmierzasz??? Jeśli w ogóle istniejesz...

Szaman Falarek



poprzednia strona spis treści następna strona