Strona naszego Pisma
  str.

tajemny kącik szamana
poprzednia strona spis treści następna strona

Chora moneta

Z monetami było tak, jak wiedzieli inni o tym, że tych monet wcześniej nie było. I gdyby nie fakt, że wynalazł je prorok co wiele widział ale nie wszystko, to by ich nie było. Wtedy ludzkość nie wiedziałaby co zrobić i być może znalazłby się w końcu ktoś, kto by je wynalazł lub coś innego w podobnym stylu, co może nie do końca byłoby monetami, ale pełniłoby podobną lub tę samą nawet rolę. Tak jak D. Olbrychski grał rolę Azji Tuhajbejowicza ale nie zagrał roli Bohuna, mimo iż grał znowu Kmicica, co udawał Babinicza. Tym tropem możnaby pójść, a wnioski same by się wysnuły. Rola może być też na wsi. Zajmuje się nią przykładowy rolnik. Nie zawsze chłop - może to być też baba, aczkolwiek baby na wsi inną role generalnie pełnią.
Zrolowawszy kawał metalu mniej lub bardziej szlachetnego (najlepiej nie za bardzo), prorok więc wymyślił monety. Niektóre miałe większy nominał od pozostałych. Były przy tym większe. Bo prorok ten wymyślił, że im więcej tego metalu w monecie, tym powina mieć ona większą wartość. Warto przy tym wspomnieć o wartownikach, którzy go pilnowali zamkniętego na klucz, żeby nikt nie wkradł się do jego kryjówki i czegoś mu nie ukradł - na przykład monet. Pełnili więc wartownicy kluczową rolę, chociaż właściwie na monety nie było wtedy tak wielu chętnych, bo ludzie nie zdawali sobie sprawy z ich wartości.
Ta niezwykła historia miała miejsce tak dawno temu, że wiadomości o niej wielu nie mamy. Wiemy tylko tyle, co kot napłakał albo i mniej, a prorok miał psa.
Po co o tym mówię? Ano jest to dowód, z którym warto się zapoznać, na moc sprawczą swych chęci, swoich myśli, zamiarów. Dowód na to, że wiara daje siłę, która pozwala odnosić sukcesy. Na przykładzie wyżej wymienionym widzimy wyraźnie, że prorok, choć ślepawy lekko, wymyślił monety, bo bardzo tego chciał. Nie przeszkodziły mu w tym naigrywania się współziomków (we własnej ziemi trudno być prorokiem), stukania się po głowach oraz awantury i teksty typu "Ty naprawdę wierzysz, że to coś da?". Drugim dowodem na to, że zdarza się nam generalnie to, w co wierzymy jest właśnie niejeden przypadek tych stukających się po łbach jednostek rechoczących z zaciekłości proroka. Otóż oni nie tylko nie wierzyli w sukces. Oni wręcz wierzyli, że osiągnąć się go nie da. A że wiara czyni cuda, stało się to: sukcesu nie odnieśli. Stał się on udziałem proroka. Proroka, który coś widział, a czegoś znowu nie.

Szaman z Plemienia



poprzednia strona spis treści następna strona