Cały mechanizm zmierza do tego, by uniemożliwiać rozpoznanie patologicznych sytuacji. Media potrzebują ludzi zwracających na siebie uwagę, pokazują zniekształcenia i błędy. Media żywią się mediami - mówi przysłowie nowe. A jednak ręka rękę myje - tytuły bronią się wzajemnie z dwóch względów. Pierwszym jest strach przed oskarżeniem o zniesławienie, drugim - zdecydowanie ważniejszym, bo przecież ileż to zniesławień w świecie mediów już było, które uszły na sucho! - obawa przed odwróceniem kota ogonem. Nikt nie jest bez winy, jak to się powiada.

Mimo chęci i energii, która rozpiera młodych pracowników medialnych, nie da się zrobić nic, jeżeli wydawca wplątany jest w układy, zobowiązania czy ciemne sprawki. I kto tu jest nadgorliwy - usta, które mówią, czy ręka, która ustom przeszkadza? I w imię czego?

Widzowie obserwują, jeśli nie śpią. Być może nie zawsze rozróżniają snu od jawy, może nie zawsze odróżniają poszczególnych wątków od siebie... Po przeczytaniu kilkunastu części "Pana Samochodzika" krzyczą, że to skandal, iż Tomek Wilmowski nagle tyle podróżuje. Gdy Tytus leci w kosmos, mają żal o to, bo Kajko i Kokosz nigdy tego wcześniej nie robili.

Życie w kłamstwie, to życie zmarnowane. Warto o tym mówić - choćby samemu sobie, jeżeli inni nie chcą słuchać. Nawet jeżeli chcą, ale co innego.

Ktoś ostatnio pytał - jeżeli Tajniak nie jest dla mas, to dla kogo jest? Znowu powraca echo masowej pewności o nie istnieniu czegokolwiek obok. Że niby jest tylko to, co nam pokazano. I takie, JAK nam to pokazano. A tymczasem rzeczywistość jest inna - nie przesłoni jej gazetowa i radiowa mania - babilońska propaganda .

Dlaczego o tym mowa? Bo Tomek Wilmowski zawsze podróżował, a Tytusowi nie jeden raz w kosmosie znaleźć się zdarzyło. Warto o tym pamiętać.