Strona naszego Pisma
  str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona

Zaklęta

(wspomnienie)

Pochmurnym chłodem swoich dłoni zakląłeś mnie w księżniczkę. Na moją twarz spadły misternie tkane płatki śniegu i zetknąwszy się z perłową skórą, zamist stopnieć, ułożyły się w białą, cienką koronkę. Śnieg ma temperaturę moich policzków. Wszystko wokół mnie stało się szklane, otoczył mnie gruby i wysoki, zimny mur z lodu. Tkwię w pułapce z cegiełek lodowej góry, która wzmocniła okowy mojej samotności. Biała chmura smutku zawisła nad moim więzieniem, moje serce nie czuje już zimna, powoli umiera przytulając powieki do puszystej pierzynki płatków śniegu. Opadły skrzydła uczuć, podniosła się kurtyna rzeczywistości, to, co miało dawniej znaczenie, już nie istnieje, to, co dawało radość - odeszło. Odleciało jak ptak do ciepłego kraju, kryjąc się przed mrozem. Ja zostałam.
Przez przezroczyste ściany mojego muru widzę świat. Świat po wieki przysypany śniegiem, skuty lodem, zamarły. Była zima, kiedy po raz pierwszy wziąłeś mnie za rękę. Wtedy też, choć jeszcze o tym nie wiedziałam, zmieniłam się w sopel lodu. Zakląłeś mnie, zamknąłeś w pułapce Króla Zimna, odebrałeś ciepło i uczucia. Swą obojętnością i nieczułością wykradłeś mi klucz do mojego więzienia. I choć ciebie już nie ma, ja muszę tkwić w nim do końca świata.

28 listopada 2001
Marta Bilewicz
martabil@poczta.onet.pl



poprzednia strona spis treści następna strona