Antyspołeczna
postawa mnicha
Po tym jak słynny mnich tybetański w
wolnym tłumaczeniu zwany przez Lamę Łosiem zaprzestał
jeść miodu, powstało wśród jego towarzyszy swego rodzaju
zamieszanie. Mnisi nie wiedzieli co zrobić z Łosiem i
jak zinterpretować jego antymiodowy miesiąc, po którym
wcale nie zaczął jeść tej złocistej mazi na powrót. Kiedy
postanowili wysłać do niego delegację, która miałaby się
dowiedzieć o co mu chodzi i co on w ten sposób chce zademonstrować,
ten zaskoczył ich stwierdzeniem, że kompletnie ich nie
rozumie. I nie potrafi dojść do tego, o co im chodzi,
jak ma odczytywać ich postawę, jeśli oczywiście ma ją
jakoś odczytywać.
Tyle dowiedziałem się z rozmowy z doktorem
Johnem Brosmanem. Niestety na więcej nie było czasu, co
i tak nie znaczy, że coś straciłem, bo doktor nie zna
dalszego ciągu tej zawiłej historii. Chcąc jednak dowiedzieć
się czegoś więcej, przewertowałem kilka grubych ksiąg
Biblioteki Jagiellońskiej.
Co wyczytałem, to moje. A było tego sporo,
choć spodziewałem się więcej patrząc na rozmiary znalezionej
lektury.
Przeczytałem właśnie komentarze młodzieży
do pewnej ankiety z zapytaniem politycznym. Zadzwoniłem
więc do doktora Brosmana i spytałem co sądzi o wpływie
kultury masowej na świadomość społeczństwa. Jego wypowiedź
była krótka ale treściwa. I znowu dość metaforyczna.
WYPOWIEDŹ DRA BROSMANA
W radioaktywnym bloku zwykł mieszkać
wróżbita Emahhm, który z pochodzenia był Persem, a tu
był tylko dlatego, że los go tak rzucił. Kwestia kowalstwa
względem losu jest akurat drugorzędna w tym momencie,
więc ją pominę, choć zaznaczę tylko, że choć los nim rzucił,
wcale nie ma to oznaczać tego, iż kowalem losu Emahhm
nie był.
Z wykształcenia chemik, fizyk, biolog,
matematyk, astronom, kabalista i mistrz lewitacji. Matka
urodziła go w czasie medytacji.
Emahhm twierdzi, że ból nie istnieje.
Jest tylko jego wrażenie. To, co czujemy, jest tylko naszym
urojeniem. Przekonał się o słuszności tego twierdzenia,
gdy trenował kung-fu. Nie chciało mu się uczęszczać na
treningi więc nieświadomie wmawiał sobie ból głowy. Uświadomił
go jednak jego koleś, który tę czynność zauważył i nie
bał się zwrócić przyjacielowi na nią jego uwagi. Z czego
wniosek taki, że na kogo można liczyć, jeśli nie na przyjaciela.
Po przeanalizowaniu nieświadomego wmawiania
sobie bólu doszedł przy okazji do zadziwiającego odkrycia,
że nieświadomych stanów rozróżnić można aż dwadzieścia
dwa, a stany te ogólnie nazywane są podświadomymi. Oprócz
podświadomości istnieje też nadświadomość ale tej kwestii
Emahhm nie zgłębiał, ponieważ nie stanowiła istoty rzeczy,
a ja przy okazji dodam, że zdania są podzielone. Niektórzy
uważają bowiem nadświadomość za ducha opiekuńczego czyli
anioła stróża, a inni za pewną część duszy ludzkiej. Inne
szkoły pominę w tej wyliczance.
Jako się rzekło, Emahhm uważał, że prawdziwy
ból nie istnieje. Dzięki medytacji można go usunąć na
poziomie komórkowym (podobnie jak wszelkie zmiany genetyczne),
bo jak wiadomo, za poziom komórkowy odpowiada poziom kwantowy,
a tu już blisko do zasady nieoznaczoności, która okazuje
się być nieprzewidywalną i zaprzeczającą teorii powstania
białka. Bo białko wg teorii chaosu nia miało prawo powstać.
W momencie Wielkiego Wybuchu świat zaczął się rozszerzać,
a połączenie atomów w tak wyszukane nieprawdopodobne układy
tworzące białko może być tylko cudem, jeli oczywiście
pominąć fakt samego Wielkiego Wybuchu, który przecież
też był cudem, bo wybuchło coś, co jeszcze nie istniało
i dopiero wtedy stało się materią.
Tak Emahhm tłumaczy kierowanie swoimi
molekułami za pomocą psychiki - co uważane za niemożliwe,
jeśli się już dzieje, nazywane jest cudem.
W rzeczywistości nie ma bólu. Chyba że
go stwarzasz, chyba że pozwalasz mu istnieć - w końcu
jesteś kowalem własnego losu, co dla ludzkości europejskiej
może być zbyt trudne do zrozumienia, a jednostki głoszące
tę tezę uznane bywają za aspołeczne.
opracowanie: Szaman z Plemienia
|