Strona naszego Pisma
nr 12 (XI-XII 2001)Podziemne Pismo o Kaziku Tajniak przy Tajniak S.A. str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona

Don Kichote i Agnieszka (akt III odc. 3)

Scena 12

(wchodzi księżna Mira z uwiązanym na smyczy Robinem, który czasem szczeka)

Rycerz:
Jestem, Miro!

Mira:

Ja też.

Rycerz:

(usiłując ją pocałować)

Daj gęby!

Mira:

Spokojnie.

Rycerz:

Stęskniłem się.

Mira:

Ja też.

Rycerz:


Daj gęby!

Mira:

Cicho, bierz walizki. Mam mało czasu.

Rycerz:

(bierze walizki)


Co porabiałaś przez ten czas?

Mira:

Byłam na nartach i bawiłam się z pieskiem.

(tu Robin radośnie merda)

Rycerz:

O, masz nowego zwierzaczka! A gdzie nasze córki?

Mira:

Córki? Nie mam teraz czasu.

(podchodzi do stołu, chwyta świeczkę)

Zresztą...

Rycerz:

O uszy mi się obiło, że wychodzisz za tego faceta... Gdzie on się podział?

Mira:

Tak?

Rycerz:


Tak.

Mira:

Ależ co ty!? Kocham tylko ciebie.

Rycerz:

Gdzie są nasze córki? Dlaczego nie masz czasu?

Mira:

Nie wiem co powiedzieć...

(brutalnie gasi świeczkę)

Rycerz:

Aaaaa!!!

(upada na ziemię trzymając się za serce i znowu się zwijając)

Mira:

Wstawaj, nie mam czasu...

Facet:

(wychodząc spod stołu)

Cześć, mała!

Mira:

Witaj, mój mężu!

(całują się)

Rycerz:

Jesteś...

Facet:

Jestem! Witaj, pomóc ci?

(chwyta walizki Rycerza)

Rycerz:

(wstając z pewną trudnością)

Zostaw...

(Facet zostawia, Rycerz siada na jednej z walizek)

Mira:

(do Faceta)

Nie widzieliśmy się zaledwie jeden dzień, a tak tęskniłam!

(obwiesza się na Facecie, całuje go)

Facet:

Też tęskniłem. Nie miałem niestety twojego portretu i bardzo mnie to męczyło.

Rycerz:

Skok w bok.

Mira:

Miałam problem z portretem dla ciebie. Szukałam i szukałam, ale nie mogłam nic znaleźć. Dziwne.

Rycerz:

Wszystkie portrety rozdała narzeczonym.

Facet:

Na pewno znajdziesz. Poszukaj.

Rycerz:

Kto szuka, nie błądzi.

Mira:

No, ten jak coś powie!

Facet:

Więc jak?

Mira:

Jutro otrzymasz moją odbitkę, obiecuję. Możesz polegać na moim słowie. Jak nie wierzysz, to się jego spytaj, mówił mi, że ma o mnie wysokie mniemanie. Spytaj się go.

Facet:

A co?

Mira:

(do Rycerza)

Jestem wielka w twoich oczach, nie?

Rycerz:

Ja? Ja się nie wypowiadam.

Mira:

Dlaczego? Już mnie nie podziwiasz?

Rycerz:

Nie chciałbym komentować...

Facet:

Opowiem historię.

Rycerz:

(do Miry)

Możesz pozwolić ze mną na stronę?

Mira:

Nie.

Facet:

Szedłem wczoraj, szedłem... To już tak po dziesiątej było. Szedłem, szedłem. No i gdzieś tak po jedenastej patrzę na zegarek, a tu nic. Stoi. No to go z rozpędu. Chciałem pchnąć. I ryp! Jak strzeliło! To huk był taki! Stłukłem to, ale jaja!

(śmieje się perliście, Mira też)

Mira:

Wspaniała historia! Naprawdę.

Rycerz:

Wspaniała...

Facet:

Ale to nie koniec! Jak już tak rypło, to ja patrzę i myślę, co się dzieje, nie? No bo co?

Rycerz:

(klaszcze)

Brawo, brawo!

(podchodzi do niego Robin w pozycji parterowej i odlewa mu się na nogę)

Facet:

Odlał ci się.

Rycerz:

Nie jestem ślepy...

Mira:

Niewychowana zaraza!

Facet:

Cham!

Robin:

Ja?

Facet:


Nie, on.

Mira:


No to teraz ja opowiem. Słuchajcie. Było to dawno temu. Miałam wtedy tak z pięć latek. Chociaż zim liczyłam sobie tak z sześć chyba... Dziwne...

Facet:

Klawa historia. To teraz ja.

Mira:

Wspaniała historia. Gratuluję!

Facet:

Rewelacja!

Mira:


Jesteś fenomenalny.

Facet:

Ty także.

(nagle milkną, zapada cisza)

Mira:

(do Rycerza)

A ty co nic nie opowiadasz? Wypowiedz się też. Proszę, mikrofon do ciebie.

(podaje Rycerzowi marchewkę; Rycerz obgryza marchewkę)

Rycerz:

Miałem coś powiedzieć, ale zapomniałem.

Facet:

Powiedz coś, nie bądź taki!

Mira:

Właśnie.

Facet:

Nie daj się prosić.

Rycerz:

Kiedy naprawdę nie wiem... To może wam zaśpiewam.

(i śpiewa)

na górze róże
na dole belki
nienawidzimy
się jak diabełki!!!

Facet:

Łooo! Jaka pesymistyczna piosenka!

Mira:

Dziwna piosenka...

Rycerz:

Uwaga! Piosenka na czasie!

(i znowu śpiewa)

nie ma miłości
sprawiedliwości
nie ma godności
nie ma równości
nie ma braterstwa
nikt nie ma serca
są tylko kości
mnóstwo podłości!!!

Mira:

Jakaś aluzja!?

Facet:

Ale masz repertuar.

Rycerz:

To nie moje. To śpiewają Zielone Ratlery.

Mira:

Phi, nie znam.

Rycerz:

To teraz zaśpiewam wam przebój, który, w przeciwieństwie do poprzednich, wcale nie jest na czasie.

Mira:

Nie śpiewaj nam już.

Rycerz:

Ale on naprawdę nie jest na czasie...

Mira:

Dosyć!

Rycerz:

Nie, to nie.

(zjada marchewkę, mruczy coś pod nosem)

Facet:

Zjadł mikrofon!

Mira:

Wypluj, wypluj!!!

(ten jednak nie wypluwa tylko patrzy)

Brrr!!! Trwoga...

Rycerz:

(strasznym głosem)

Nie bój się!!!

Mira:

Aaaaaaa!!!

Facet:

Zamknijcie się wreszcie!

(Robin szczeka, wyje)

Cisza!

(zapada cisza)

Cicho!!! Czego się drzecie!? Żądam ciszy!!! Ani słowa więcej! Cicho!!!

(po dłuższej chwili)

Rycerz:

Przecież nic nie mówię... Wszystko mi się... Mam już nic...

(odsuwa trumnę spod ściany, kładzie ją między stołem, a publicznością, otwiera wieko, zabiera zgaszoną wcześniej świeczkę i, dzierżąc ją w dłoniach, zalega w trumnie)

Mira:

No, to zostaliśmy sami, mój mężu.

Facet:

Nie gadaj, jeszcze za mnie nie wyszłaś.

Mira:

Na miesiąc miodowy pojedziemy do Europy, mój mężu.

Facet:

New Jork, Chicago...

Robin:

Szczyt perwersji.

Mira:

(obwieszając się na Facecie)

Kocham cię, mężu.

Facet:

Ja też.

Mira:

Nawet mnie nie pocałujesz?

Facet:

Może potem...

Mira:

Nie pocałujesz własnej żony?!

Facet:

Jutro.

Mira:

Całuj!

Facet:

Może ja już sobie pójdę...

Mira:

Mężu!!!

Facet:

Żono.

Mira:

Pocałuj mnie...

Facet:

Nie teraz...

Mira:

Aaa!!! Zwariuję przez ciebie!!! Aaa!!!

Facet:

Nie drzyj się.

Mira:

Umrę, jak mnie nie pocałujesz! Rozumiesz!? Porządnie! Aaa!!!

Facet:

No to mamy problem.


Scena 12

(wchodzi panicz Wacuś)

Wacuś:

Ooo!

Mira:

Wacek!

Facet:

Co jest?

Mira:

(do Faceta)

Spadaj chamie!

Wacuś:

Może ja innym razem...

Mira:

Stój, czekaj! Jakim innym!?

Wacuś:

Jutro...

Mira:

Niech mnie ktoś w końcu pocałuje.

Wacuś:

Chętnie.

Facet:

Ten głupi głup?

Wacuś:

Wypraszam sobie. Jestem studentem któregoś tam roku.

Facet:

I co?

Wacuś:

Studiuję.

(do Miry)

A jak tam twoja historia?

Mira:

Tworzę.

Wacuś:

A ja chłonę.

Mira:

Pasujemy do siebie. Uzupełniamy się. Całuj mnie Wacku!

(obwiesza się na Wacusiu)

Wacuś:

Chęt...

(całują się namiętnie podczas gdy Robin skomle)

Mira:

Och, tylko ty!

(znowu się całują)

Och!!!

(upada wyczerpana)

Facet:

Widzisz co zrobiłeś? Wstawaj żono!

Mira:

Nie jestem twoją żoną!

Facet:

Nie?!

Mira:

(wskazuje na Wacusia)

Jestem jego!

Facet:

Ty głupie!!!

(zbliża się do Wacusia w celu uszkodzenia go)

Zabiję cię!!!

Wacuś:

(wymachując szabelką)

Nawet nie próbuj.

Facet:

Walcz jak równy z równym!

Wacuś:

Nie mam zamiaru bić się z tobą chamie! Zbliż się tylko, to cię potnę!

Mira:

Oto prawdziwy mężczyzna! Mój mężczyzna! Stuprocentowy Wacek!

Wacuś:

Chamie, możesz służyć tej pani.


Scena 14

(wchodzi Statysta W Mundurku, rozgląda się ciekawie, patrzy co się dzieje)

Statysta W Mundurku:

Dzień dobry?

Wacuś:

Dobry. Wyjątkowo dobry.

Mira:

(ciągle leżąc)

Kto to przyszedł, bo nie widzę?

Statysta W Mundurku:

Jestem listonosz. Przyniosłem parę listów.

(wyjmuje z torby plik listów)

W tym jeden gończy!

Facet:

(wskazując na Robina)

On też jest gończy.

(Robin szczeka ciesząc się, że o nim mowa)

Mira:

Ale ładny dzień.

Wacuś:

Zima idzie.

Mira:

Znowu?!

Wacuś:

Jak to znowu?! Żadne znowu.

Mira:

A lato?

Wacuś:

Czasy się zmieniły. Nie ma lata.

Mira:

Tak, efekt cieplarniany...

Robin:

Itepe...

Wacuś:

W dzisiejszych czasach nic już nie ma.

Mira:

Jest miłość, mój miły.

(całuje go długo i namiętnie)

Wacuś:

Pieprzysz. Prawdziwa miłość nie...

Statysta W Mundurku:

(przerywając Wacusiowi)

Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyniosłem listy, w tym jeden gończy.

Facet:

Dawaj.

Statysta W Mundurku:

Już, chwileczkę. Jest. Oto gończy. To ja go wam przeczytam. Otóż "poszukuje się bandyty odpowiadającego za śmierć przez zaplucie pewnego małżeństwa".

Wacuś:

Jakiego małżeństwa?

Mira:

Jakiego bandyty?

Facet:

A rysopis?

Statysta W Mundurku:

Po co pytacie? I tak nic wam to nie powie. Ani tym bardziej nie da. To jest tajemnica. Społeczeństwo nie powinno wiedzieć wszystkiego. Bandyta nie może wiedzieć wszystkiego.

Mira:

Nikt nie może wiedzieć wszystkiego.

Wacuś:

Słusznie.

Mira:

Bandyta nie powinien wiedzieć, że organy ścigania są już na jego tropie.

Wacuś:

Jaka jest nagroda?

Statysta W Mundurku:

"Za ukrywanie bandyty lub wiadomości jego dotyczących grozi kara pozbawienia wolności od lat pięciu do dziesięciu. Z karą śmierci włącznie."

Mira:

Oczywiście.

Wacuś:

Jak to?

Statysta W Mundurku:

Za współudział w bandytyzmie. Przepraszam najmocniej, że pytam, ale co tu tak śmierdzi?

Mira:

(wskazując na trumnę)

Ten tam się rozkłada. Trzeba tu trochę przewietrzyć.

Statysta W Mundurku:

(zaglądając do trumny)

O, do licha, niech to szlag jakiś jasny, ciężki, nagły...

Wacuś:

A co się stało?

Statysta W Mundurku:

Stowarzyszenie Ludzi Zepsutych przyznało funkcję honorowego prezesa, a ten sobie umarł.

Mira:

SLZ?!

Wacuś:

Leży i się psuje. Cóż za poświęcenie dla idei!

Statysta W Mundurku:

Był najlepszy! Miałem do niego listy gratulacyjne, propozycje gabinetowe, petycje, żądania, pogróżki, anonimy, prośby oraz normalną korespondencję...

(wrzuca kupę listów do trumny)

Wacuś:

Przykro...

Facet:

Ja tam się cieszę.

Wacuś:

To był mój idol. Nie wiecie jak go ceniłem.

Mira:

O czym wy w ogóle mówicie?

Facet:

To był czubek.

Wacuś:

Szkoda takiej jednostki...

Mira:

Strasznie cuchnie...

(klaszcze w dłonie)


Scena 15

(wbiegają służki Wróżka i Szamanka odziane w różowe kiecki, Robin szczeka, skomle, usiłuje wyrwać się Mirze, smycz przejmuje Facet, zdziela Robina parę razy kijem po grzbiecie, aż ten bez siły pada na ziemię)

Mira:

Dziękuję chamie.

Wróżka:

Wzywałaś, pani?

Mira:

Owszem. Zamknijcie to, bo śmierdzi straszliwie.

Wacuś:

Chwilunia, momencik! Zaraz! Poczekajcie!

(zdejmuje gacie, wypina odbyt i oddaje stolec prosto do trumny, gdzie leży Rycerz ze zgaszoną świeczką i korespondencją doń skierowaną)

Papieru!


Scena 16

(z prawej strony wchodzi Statysta Z Uszami W Dłoniach, wszyscy patrzą na niego zdziwieni niecodziennym widokiem)

Facet:

Cha, cha, cha! Nie wytrzymam, patrzcie! Niesie uszy w dłoniach! Cha, cha, cha! O rajuśku! O rany! Cha, cha, cha! Uszy w dłoniach! Cha, cha!!!

(zapada cisza, Statysta Z Uszami W Dłoniach wchodzi na stół, najwyraźniej chce coś powiedzieć)

Rycerz:

O, korespondencja! Ale was dużo! Co tu tak śmierdzi? Nic nie mówicie? Dostałem kupę listów. Tona korespondencji. Prawie worek. Miro, to od ciebie! Poczytajmy... Wielkie słowa. Miro, nie wierzę ci, nie kochasz mnie przecież.

(spluwa obrzydliwie)

Głupia jesteś! Ty już nie jesteś w stanie kochać. O, a to od ciebie. Tak, Magdaleno, chęci to połowa sukcesu. Żałosne. Ale ty przynajmniej byś chciała. Patrzcie na nią. Ona już wie, że nie potrafi. List od premiera. "Pomny na pańskie zasługi..." A cóż to!? Kolejna koperta...

(czyta w skupieniu list)

Fajny znaczek.

(zamyka oczy, wyciąga z głębi kolorową kopertę)

I oto mamy kolejnego zwycięzcę, super! Jest nim Kasia z Nałęczowa. Kasiu z Nałęczowa, cieszysz się? Ekstra! My też się cieszymy. Chciałabyś kogoś pozdrowić? Super! My też cię pozdrawiamy, Kasiu z Nałęczowa, i gratulujemy. Nowy autorewers z pewnością ci się przyda, ekstra! Też chciałbym taki wygrać, super! W kolejnej edycji naszego konkursu ja także wezmę udział! Jest ekstra! A sponsorem naszego konkursu jest firma produkująca daszki sportowe w wielu odcieniach brązu. To pokolenie ma swoje ideały! Zawsze dla was wasz ulubiony didżej Em Si. Super!

(zbliża się Facet i daje Rycerzowi w jadaczkę)

To nie boli gburze.

(próbuje wyjść z trumny, ale otrzymuje cios od Wacusia i wpada do środka)
No co wy? Pewnie mniemacie, że to boli? Nie oszukujcie się. Ja nic nie czuję. Nic. Kompletnie. Po co mi te listy? Obłudne i kłamliwe...

Mira:

Kłamiesz.

Rycerz:

Co to ma być?

Mira:

Kłamiesz, ośle. Ty nas potrzebujesz!

Rycerz:

Wielka jaśnie pani, pół roku leżałem w tej trumnie, byłem w piekle.

Wacuś:

Kłamiesz. Z piekła się nie wraca!

Rycerz:

A ty co? Mądrego rżniemy?

Mira:

Piekła nie ma.

Rycerz:

Byłem tam!

Facet:

Zwiążcie tego heretyka! Poczekajcie, przyniosę pal!

Rycerz:

Nie ufam wam.

Mira:

Jesteś chory.

Wacuś:

Źle wyglądasz.

Mira:

Niekorzystnie.

Rycerz:

Cisza!!!

(cisza)

Ludzie, opamiętajcie się!

Facet:

Łapcie go, on jest chory!

Wacuś:

Spuść psa!

Facet:

Bierz go! Ruszaj!

Wacuś:

Już nie uciekniesz.

(Robin rzuca się na Rycerza i otrzymuje kopa w pysk)

Poddaj się, jesteś otoczony!

Facet:

Przywal mu!

Wacuś:

Masz dziesięć minut na wyjście z rękoma w górze. Dziewięć, osiem...

(służące Wróżka i Szamanka zarzucają na Rycerza siatkę - tę, którą drzewiej Krzyżacy zarzucili na Juranda)

Facet:

Mamy go!!!

Wacuś:

Zwiąż go.

Facet:

Zabiję...

Rycerz:

Nic mi nie zrobisz.

(Facet bierze zamach)

Mira:

Dość tego, kapralu! Ma być żywy! Pod ścianę z nim!

Rycerz:

Żal mi was.

Wacuś:

Połamiemy mu palce!

Mira:

Niezły pomysł, pułkowniku, ale ja tu wydaję rozkazy!

Wacuś:

Trzeba go zabić, to sługa szatana! Sam mówił, że z piekła pochodzi!

Rycerz:

Nic nie zrobicie, żałosne.

Mira:

Wyrwać mu język. Przebrzydły, zakłamany ozór. Niedobrze mi.

Facet:

Z przyjemnością! A potem wydłubiemy mu oczy!

(wyciąga nóż, Rycerz wybucha strasznym śmiechem; grzmoty; Wróżka i Szamanka drą się w niebogłosy)

Mira:

Cisza!!!

(Robin wyje, błyskają światła)


Scena 17

(pojawia się Widmo, spływa z góry i zatrzymuje się tuż nad ziemią, zapada cisza, wszyscy wpatrzeni w Widmo)

Widmo:

(do Robina)

A ty kim jesteś?

Robin:

Ja?! Jestem rewolucjonistą.

(znów zapada cisza)

Widmo:


(nieco zdezorientowane)

Nie wiem co powiedzieć...

(znika, a czas strzela z bicza; maj '95 - październik '96 gdzieś tak)


nie wiem
czas
chwila
podróż
ustaje
lis

30.4.1997.

 

Leon



poprzednia strona spis treści następna strona