Chrabja
Dlaczego nie głosuję?
Zresztą nie tylko nie głosuję, ale nie biorę udziału w jakichkolwiek protestach, akcjach za, akcjach przeciw, nie podpisuję się pod petycjami o... i przeciw też.
Często jestem za to rugany przez znajomych i przyjaciół, którzy mają mi za złe i tłumaczą, że w ten sposób pozwalam innym decydować za siebie. Chwileczkę - powiadam wtedy - to moja, samodzielna i w pełni autonomiczna decyzja - w ten sposób daję przecie wyraźny znak, że jestem przeciw i nie widzę sensu popierania tego czy owego.
Co jednak jakoś zaperzonym interlokutorom do przekonania nie trafia.
W porządku - przyjrzyjmy się jednak dwóm takim akcjom: wyścigom na Wiejską i protestem przeciwko zmianom w 3jce.
Casus nr 1 - wyścigi na Wiejską.
Widziałem ja już tych wyścigów trochę. Za tego reżimu i za poprzedniego. Za poprzedniego obowiązywał prosty klucz: 99.9% frekwencji i ustalona de facto odgórnie lista zwycięzców. Za obecnego sytuacja wydaje się być kapkę bardziej skomplikowana - na Wiejskiej rozsiadają się ci, których wybieracie. Ino, że ordynacja tak skonstruowana, że dopiero z procentowych wyliczeń wynika kto wygrał i można na głowie stanąć, nawet ze trzy razy, a się swojego człowieka tam nie wsadzi. Włażą za to niezmiennie kolejne ekipy oszołomów, które albo zastanawiają się nad problemem damskiego tyłeczka, albo też wyrywają sobie co większe kawałki zdobyczny w myśl zasady "teraz-kurwa-my". A ci, co być może chcieliby coś konkretnego zrobić, siedzą przytłoczeni zalewem wszechobecnej głupoty...
Poza tym - czy ja kogo z nich znam? Przecie nawet odpytanie takiego pacjenta szczegółowe w trakcie jakiegoś przedwyścigowego spotkania niewiele daje. Będąc swego czasu szkoleniowcem potrafiłem być superprzekonujący i czarujący na maksa - co ludzi, którzy mnie znają na co dzień niezmiennie wprawiało w głębokie zdumienie, bowiem z założenia jestem zjadliwie złośliwy. A tu... tak jest, że każdy się wdzięczy i gra maksymalnie - idę o zakład o dowolną stawkę przeciwko mojemu harcapowi! - jeśli o wyścigi na Wiejską chodzi.
Każdy chce się z jak najlepszej strony pokazać, przekonać, że to właśnie on jest tym najlepszym, że to właśnie on załatwi to wszystko, na co ludzie liczą. A to przecie - jak się później okazuje - ściema na maksa.
Casus nr 2 - protest przeciwko zmianom w 3jce.
Nie jest to już ta 3jka, jakiej słuchałem lat temu 30. Nie jest ta, jakiej słuchałem 20 i 10 lat temu. Nie jest i czasem słuchanie jej, co nawykiem i nałogiem moim jest od lat, dość trudne bywa. Z powodu kiepszczyzny jaką serwuje. Kiepszczyzny a la zetki, rmfy i tym podobne quasi-rozgłośnie.
Tylko, że to już i zupełnie inna rzeczywistość, i zupełnie inna firma niż lat temu 30 czy 20.
Rzeczywistość wymaga nie tylko bycia na fali, co się na słuchalność przekłada, ale i sprzedawania reklam, a reklamodawca - wiadomo - w czas antenowy, co się małą ilością słuchaczy legitymuje, reklamy nie wsadzi. Stąd też - skoro część spora słuchaczy na zetki i rmfy się przeniosła - gorączkowe zabiegi, żeby tych, co zostali - zatrzymać i nowych zdobyć.
Że to zadanie trudne, wie każdy kto się tylko zdobywaniem czytelnika dla gazety, internauty dla portalu czy słuchacza dla radia zajmował.
Że zabiegi, które się wykonuje w związku z tym, mogą się części/większości (niepotrzebne skreślić) słuchaczy "starych" nie podobać - też oczywistym jest.
Tylko, że domaganie się powrotu do 3jki sprzed lat nawet 10 mocno nierealne jest. Nie tylko z powodu, że się "dwa razy do tej samej wody nie wchodzi", ale i dlatego, że część ludzi z tamtych lat już odeszła. Gdzie indziej albo ostatecznie. I mogą się nam zmiany nie podobać, ale - z powodów jak wyżej - są one nieuchronne.
Dlatego nie głosuję i dlatego w protestach zbiorowych udziału nie biorę. Nie widzę sensu po prostu. Można mnie za to ganić, można na mnie psy wieszać, ale zdania nie zmienię: na Wiejskiej się kolejne ekipy oszołomów i tkm-ów rozsiadać będą, a radio, szczególnie 3jka, pozostanie teatrem wyobraźni.
Bo to przecie NieDźwiedź, Savalas, Pan Piotr wyczarowują dla mnie - słowem i głosem - obrazy, które niezmiennie z muzyką, którą puszczają, jakoś kojarzę i które mnie w jej nastrój wprowadzają. A i na "kabaretowej scenie 3jki" u Andruta bywać osobiście nie mam okazji, i na koncertach przy Myśliwieckiej też nie.
A jednak za ich sprawą - jestem...
krzysztof Chrabja bielański
|