Strona naszego Pisma
nr 11 (wrzesień 2001)Podziemne Pismo Humorystyczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

grafika
poprzednia strona spis treści następna strona

galeria Seby

To obraz obrazoburczy w pewnym sensie. Ciśnie się na usta staropolskie powiedzenie "aczkolwiek nie do końca", jednakże przecież jest ono tu nie na miejscu. Dodać należy, że obrazowi temu towarzyszy zwykle muzyka skomponawana na tę okoliczność przez Lucjana przebywającego często w krainie Polsce.
Wiadomą rzeczą jest, że Amerykanie są nie tymi ludźmi, za których wziął ich, przynajmniej teoretycznie, niejaki Krzysztof Kolumb, przed którym też już jacyś inni ludzie tam byli, gdzie on się pojawił później, za co dostałby być może nagrodę Nobla, gdyby przyznawano ją za odkrycia geograficzne. Ale nagrody Nobla wtedy jeszcze nie było.
Kolejny obrazek poetycki mówi o tym co niby inne także mówią, ale, jak przystało na obrazek wykonany przez uznanego artystę, uznaje się, że zauważa się balans na granicy kiczu i dobrego smaku, choć krytycy nie sprecyzowali czy kicz i dobry smak są po jednej stronie owej granicy, czy po przeciwnych. A trzeba przyznać, że to sprawa zastanawiająca i urzekająca swą powagą.
Innymi słowy, biorąc pod uwagę problem poruszony w poprzednim dziele, można powiedzieć, że nie zawsze papka emitowana w mediach, jest na tyle papkowata, by mógł zachwycić się nią tłum. O rządach tłumu, czyli demokracji nagadał się kiedyś malarz Seba z filozofem polityki plagiatów znanym mu skąd inąd, a nam z opowieści dziwnej treści.
Tak jak powyższa wypowiedź będąca adekwatnym komentarzem do zamieszczonego obok obrazu jest kiczowata, tak poniższa, o czym czytelnik za chwilę być może przekona się osobiście, jest kiczowata podobnie. I to także wynika z adekwatnego podejścia do tworzywa, o którym mówił malarz rysując ten obraz udzialając jednocześnie wywiadu pewnemu tygodnikowi.
Każda histeria ma swoją historię. Dowodem tego jest kariera takich zespołów jak Bitelsi albo Bananarama czy też Ich Troje. To przecież na występach tych grup dziewczęta wpadały w grupową histerię, co stanowi kolejny punkt rozważań dotyczących demokracji - w tym wypadku demokracji histerycznej polegającej na zbiorowej panice, która w medycynie traktowana jest jak choroba.
W radiu czasem usłyszeć można stare piosenki, zwane w skrócie starociami, a czasem nowe, nazywane nowościami. Zdarza się, że takie nowości lądują na listach przebojów, ale wtedy szybciej się starzeją, bo w kolejnym notowaniu już nie są takie nowe, jak mogłoby się zdawać będąc pod wpływem czy też sugestią upływu czasu i jego danej ilości.
Szczęśliwi są tylko głupcy, o czym śpiewał już niejeden śpiewak, a mówił niejeden mówca. Są tacy, który przyznawszy się do swojej głupoty, posądzeni o fałszywą skromność przeszli do historii jako bohaterowie swoich i następnych czasów, co wynika ze swego rodzaju durnoty (żeby nie powiedzieć głupoty) tłumu owego, kótry ma aspiracje do demokracji, sny o potędze, a wrażliwość ukształtowaną przez Holywood.


poprzednia strona spis treści następna strona