Strona naszego Pisma
nr 11 (wrzesień 2001)Podziemne Pismo Humorystyczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona

Don Kichote i Agnieszka (akt II odc. 3)

Scena 10

Gospodyni:

I poszedł. Bambuko...

Rycerz:

Tyci tyci...


Scena 11

(wchodzi Giermek, bierze swoją czapeczkę i wychodzi bez słowa)

Rycerz:

Nie rób scen!


Scena 12

Rycerz:

To niezguła jeden.

Gospodyni:

Niezguła, mówisz. A powiedz mi, po co my tutaj tak siedzimy? I czemu on mówi, że nic się nie dzieje?

Rycerz:

Nie wiem.

Gospodyni:

Jak to nie wiesz? To kto ma wiedzieć? Ja? Myślisz, że nie wiem o co tutaj chodzi? Przejrzałam cię na wylot. Wszystko widziałam!

Rycerz:

Wszystko...

Gospodyni:

I co ty na to?

Rycerz:

Wszystko już było - rzekł Ben Ahiba.

Gospodyni:

Nie rób mnie w jajo.

(i pokazując ręką publiczność)

Widzisz tam?

Rycerz:

(patrząc tam)

Nic tam nie widzę.

Gospodyni:

Nie czaruj. Ja widzę, to ty tym bardziej. Więc co chcesz ukazać siedząc tu i prowadząc tę głupią gadkę?

Rycerz:

Powiem pani.

Gospodyni:

Słucham.

Rycerz:

Otóż siedząc tutaj, przyprowadziwszy tego tam, co się pluska...

Gospodyni:

No?

Rycerz:

Nie wiem...

Gospodyni:

Jak to nie wiesz!

(uderza ręką w drzewo; ono się przewraca)

Rycerz:

Co się pani furiuje?

Gospodyni:

Bo nie wiem co ja tutaj robię. To chyba ty masz mi wytłumaczyć, bo kto inny, ten tam, co się pluska?

Rycerz:

Ale ja naprawdę...

Gospodyni:

Cicho! Skupić się, przemyśleć i powiedzieć! Wynaturzyć się!

Rycerz:

To kwestia Zbigniewa...

Gospodyni:

Cicho!!! Zbigniewa w to nie mieszaj, bo to nie jego problem!!!

Rycerz:

Właściwie to nie wiem czemu pani krzyczy. Miała teraz pani powiedzieć o klatce.

Gospodyni:

O klatce.

Rycerz:

Niby dobrze...

Gospodyni:

Co o klatce?

Rycerz:

W klatce był słowik i śpiewał.

Gospodyni:

Coś sobie przypominam.

Rycerz:

To dobrze. Genialnie! Fenomenalnie!

Gospodyni:

Skup się człowieku.

Rycerz:

Skupiam się.

Gospodyni:


I co z tym słowikiem?

Rycerz:

Uciekł. Tylko klatka została.

Gospodyni:

Coś sobie przypominam.

Rycerz:

Zdechł na drugi dzień, bo był z Afryki, tutejsze warunki mu nie odpowiadały. A może to wina klatki? Z pewnością nie umiał polować. Ale co polatał, to jego.

Gospodyni:

Coś mi świta. Ja też mam jakąś klatkę. Jednakże nie rozumiem do czego zmierzasz.

Rycerz:

Do klatki. To moja klatka.

Gospodyni:

Ależ nie, moja!

Rycerz:

No, nie wiem.

Gospodyni:


Ten znowu swoje.

Rycerz:

Co swoje? Powiem pani. Ta klatka, to jest właśnie bambuko.

Gospodyni:

Bambuko?

Rycerz:

Każde spojrzenie na tę klatkę to bambuko.

Gospodyni:


Pewnyś jest?

Rycerz:


Co do bambuko, jestem pewny w stu procent. Ale co do reszty, to sam nie wiem.

Gospodyni:

Czyli po co tu siedzimy? Po głupią klatkę, która stoi u mnie na strychu cała zakurzona?

Rycerz:


Zakurzona?

Gospodyni:


Zakurzona.

Rycerz:

Tracę czas.

Gospodyni:


To chyba ja tracę czas.

Rycerz:

Chyba.

(siedzą, nic się nie dzieje)

Scena 13

(wchodzi Giermek w slipach drżąc z zimna, chwyta ręcznik, wyciera się, spostrzega siedzących na pniu zwalonego drzewa)

Giermek:

Ale mokro! Brrr! Co jest? Ale mokro! Co tak siedzi państwo? Nic się nie dzieje. Gdzie się podziało to drzewo?

Rycerz:


Jakie drzewo?

Giermek:

To, co tu stało. Kto zniszczył nasze drzewko?

Rycerz:

Spokojnie, kolego, wycieraj się i idziemy. Ciemno się robi.

Giermek:

Co ty. Cieplutko jak nigdy!

Gospodyni:

Już idziecie? Już się zmywacie? Już odchodzicie? Czekajcie, przyniosę wam gruszek.

Rycerz:

Co też pani? Gruszek? Niech pani głupot nie gada. Nie widzi pani, że to przecież o to chodziło? Siedzimy, pani przynosi mleko, gruszki...

Gospodyni:

Mleko, gruszki? To mi pachnie spiskiem.

Rycerz:

To nie spisek, to pomyłka, prawda?

Gospodyni:

Oczywiście, to pomyłka.

Rycerz:

I tego się trzymajmy.

Gospodyni:

Ale teraz i tak każdy pomyśli, że to spisek.

Giermek:

Sabotaż.

Gospodyni:

Podstęp.

Rycerz:


No i widzi pani? Więc to my zrobimy spisek. Nie czekając, aż się kolega ubierze, uciekniemy stąd biegnąc i to w podskokach.

Giermek:

Co?!

Rycerz:

Tak, tak! Zbieraj się, później się przyodziejesz. A teraz hall z dwora.

Gospodyni:

Szkoda gruszek...

Rycerz:

Trudno, raz kozie śmierć, żyje się raz. Chcę powiedzieć, że nie zmarnują się. Córa z pewnością zje.

(Rycerz i Giermek wybiegają powoli ale w podskokach)

Gospodyni:

Pewnie zje...

Rycerz:

Do zobaczenia za rok! I to serdecznie!

(znikają, zostaje Gospodyni)


Scena 14

Gospodyni:

(siedząc mizernie)

No cześć... Nic już nie wiem.

(podchodzi w stronę publiczności, dziwnie patrzy, zerka, udaje, że nie widzi, przeciera oczy, wpatruje się, siada na pniu)

Miałam właśnie powiedzieć, że... Dziwne, przejrzałam go na wylot i nic już nie wiem. W końcu nie wiem jak miało być, powiem te słowa: on jest głupi i obłędny!

(wychodzi ze sceny, lewą stroną wjeżdża na koniu Statystka, a prawą wchodzi prowadząc konia za uzdę Statysta)


Scena 15

Statysta:

(monotonnie)

Deszcz pada, deszcz pada...

Statystka:

Uwaga! Bo będzie zderzenie czołowe!

Statysta:

He, he! Nie będzie, wszystko pod kontrolą!

Statystka:

(mijając się ze Statystą)

No, tym razem ci się udało...

Statysta:

Albo i nie.

Statystka:

Albo i nie...

(oboje znikają; Statystka po prawej, Statysta po lewej stronie)

 

Scena 16

(zaczyna padać śnieg, nic się nie dzieje, kurtyna)

KONIEC DRUGIEGO AKTU

obłędna ta sesja
krok naprzód
do wnętrza
bezbłędnie w ciemności
bez oczu
litości
klucz w zamku
przez bramę
drabina parapet
bez słowa
do serca
obsesja mordercza

dokończenie sztuki - akt III - w następnym numerze Tajniaka



poprzednia strona spis treści następna strona