Don Kichote i Agnieszka (akt II odc. 3)
Scena 10
Gospodyni:
I poszedł. Bambuko...
Rycerz:
Tyci tyci...
Scena 11
(wchodzi Giermek, bierze swoją czapeczkę i wychodzi
bez słowa)
Rycerz:
Nie rób scen!
Scena 12
Rycerz:
To niezguła jeden.
Gospodyni:
Niezguła, mówisz. A powiedz mi, po co my tutaj tak siedzimy?
I czemu on mówi, że nic się nie dzieje?
Rycerz:
Nie wiem.
Gospodyni:
Jak to nie wiesz? To kto ma wiedzieć? Ja? Myślisz, że
nie wiem o co tutaj chodzi? Przejrzałam cię na wylot.
Wszystko widziałam!
Rycerz:
Wszystko...
Gospodyni:
I co ty na to?
Rycerz:
Wszystko już było - rzekł Ben Ahiba.
Gospodyni:
Nie rób mnie w jajo.
(i pokazując ręką publiczność)
Widzisz tam?
Rycerz:
(patrząc tam)
Nic tam nie widzę.
Gospodyni:
Nie czaruj. Ja widzę, to ty tym bardziej. Więc co chcesz
ukazać siedząc tu i prowadząc tę głupią gadkę?
Rycerz:
Powiem pani.
Gospodyni:
Słucham.
Rycerz:
Otóż siedząc tutaj, przyprowadziwszy tego tam, co się
pluska...
Gospodyni:
No?
Rycerz:
Nie wiem...
Gospodyni:
Jak to nie wiesz!
(uderza ręką w drzewo; ono się przewraca)
Rycerz:
Co się pani furiuje?
Gospodyni:
Bo nie wiem co ja tutaj robię. To chyba ty masz mi wytłumaczyć,
bo kto inny, ten tam, co się pluska?
Rycerz:
Ale ja naprawdę...
Gospodyni:
Cicho! Skupić się, przemyśleć i powiedzieć! Wynaturzyć
się!
Rycerz:
To kwestia Zbigniewa...
Gospodyni:
Cicho!!! Zbigniewa w to nie mieszaj, bo to nie jego problem!!!
Rycerz:
Właściwie to nie wiem czemu pani krzyczy. Miała teraz
pani powiedzieć o klatce.
Gospodyni:
O klatce.
Rycerz:
Niby dobrze...
Gospodyni:
Co o klatce?
Rycerz:
W klatce był słowik i śpiewał.
Gospodyni:
Coś sobie przypominam.
Rycerz:
To dobrze. Genialnie! Fenomenalnie!
Gospodyni:
Skup się człowieku.
Rycerz:
Skupiam się.
Gospodyni:
I co z tym słowikiem?
Rycerz:
Uciekł. Tylko klatka została.
Gospodyni:
Coś sobie przypominam.
Rycerz:
Zdechł na drugi dzień, bo był z Afryki, tutejsze warunki
mu nie odpowiadały. A może to wina klatki? Z pewnością
nie umiał polować. Ale co polatał, to jego.
Gospodyni:
Coś mi świta. Ja też mam jakąś klatkę. Jednakże nie rozumiem
do czego zmierzasz.
Rycerz:
Do klatki. To moja klatka.
Gospodyni:
Ależ nie, moja!
Rycerz:
No, nie wiem.
Gospodyni:
Ten znowu swoje.
Rycerz:
Co swoje? Powiem pani. Ta klatka, to jest właśnie bambuko.
Gospodyni:
Bambuko?
Rycerz:
Każde spojrzenie na tę klatkę to bambuko.
Gospodyni:
Pewnyś jest?
Rycerz:
Co do bambuko, jestem pewny w stu procent. Ale co do reszty,
to sam nie wiem.
Gospodyni:
Czyli po co tu siedzimy? Po głupią klatkę, która stoi
u mnie na strychu cała zakurzona?
Rycerz:
Zakurzona?
Gospodyni:
Zakurzona.
Rycerz:
Tracę czas.
Gospodyni:
To chyba ja tracę czas.
Rycerz:
Chyba.
(siedzą, nic się nie dzieje)
Scena 13
(wchodzi Giermek w slipach drżąc z zimna, chwyta ręcznik,
wyciera się, spostrzega siedzących na pniu zwalonego drzewa)
Giermek:
Ale mokro! Brrr! Co jest? Ale mokro! Co tak siedzi państwo?
Nic się nie dzieje. Gdzie się podziało to drzewo?
Rycerz:
Jakie drzewo?
Giermek:
To, co tu stało. Kto zniszczył nasze drzewko?
Rycerz:
Spokojnie, kolego, wycieraj się i idziemy. Ciemno się
robi.
Giermek:
Co ty. Cieplutko jak nigdy!
Gospodyni:
Już idziecie? Już się zmywacie? Już odchodzicie? Czekajcie,
przyniosę wam gruszek.
Rycerz:
Co też pani? Gruszek? Niech pani głupot nie gada. Nie
widzi pani, że to przecież o to chodziło? Siedzimy, pani
przynosi mleko, gruszki...
Gospodyni:
Mleko, gruszki? To mi pachnie spiskiem.
Rycerz:
To nie spisek, to pomyłka, prawda?
Gospodyni:
Oczywiście, to pomyłka.
Rycerz:
I tego się trzymajmy.
Gospodyni:
Ale teraz i tak każdy pomyśli, że to spisek.
Giermek:
Sabotaż.
Gospodyni:
Podstęp.
Rycerz:
No i widzi pani? Więc to my zrobimy spisek. Nie czekając,
aż się kolega ubierze, uciekniemy stąd biegnąc i to w
podskokach.
Giermek:
Co?!
Rycerz:
Tak, tak! Zbieraj się, później się przyodziejesz. A teraz
hall z dwora.
Gospodyni:
Szkoda gruszek...
Rycerz:
Trudno, raz kozie śmierć, żyje się raz. Chcę powiedzieć,
że nie zmarnują się. Córa z pewnością zje.
(Rycerz i Giermek wybiegają powoli ale w podskokach)
Gospodyni:
Pewnie zje...
Rycerz:
Do zobaczenia za rok! I to serdecznie!
(znikają, zostaje Gospodyni)
Scena 14
Gospodyni:
(siedząc mizernie)
No cześć... Nic już nie wiem.
(podchodzi w stronę publiczności, dziwnie patrzy, zerka,
udaje, że nie widzi, przeciera oczy, wpatruje się, siada
na pniu)
Miałam właśnie powiedzieć, że... Dziwne, przejrzałam go
na wylot i nic już nie wiem. W końcu nie wiem jak miało
być, powiem te słowa: on jest głupi i obłędny!
(wychodzi ze sceny, lewą stroną wjeżdża na koniu Statystka,
a prawą wchodzi prowadząc konia za uzdę Statysta)
Scena 15
Statysta:
(monotonnie)
Deszcz pada, deszcz pada...
Statystka:
Uwaga! Bo będzie zderzenie czołowe!
Statysta:
He, he! Nie będzie, wszystko pod kontrolą!
Statystka:
(mijając się ze Statystą)
No, tym razem ci się udało...
Statysta:
Albo i nie.
Statystka:
Albo i nie...
(oboje znikają; Statystka po prawej, Statysta po lewej
stronie)
Scena 16
(zaczyna padać śnieg, nic się nie dzieje, kurtyna)
KONIEC DRUGIEGO AKTU
obłędna ta sesja
krok naprzód
do wnętrza
bezbłędnie w ciemności
bez oczu
litości
klucz w zamku
przez bramę
drabina parapet
bez słowa
do serca
obsesja mordercza
dokończenie sztuki - akt III - w następnym
numerze Tajniaka
|