Zwierzenia zwierza: Strefa wyższych sfer
Zerguten morgen
Its mi
Że słi parasez
Piszę, bo mi się nudzi. Albo nie. Piszę, bo lubię. Ble. Najlepiej jak od razu przyrzeknę że będę pisać prawdę. Hehe i tak nie uwierzycie. Zaczynam jeszcze raz.
Piszę bo mam pomysł a ponieważ pomysłów nie muszę kupować, mogę je mieć kiedy chcę a co za tym idzie mogę pisać kiedy będę mieć kaprys na wykorzystanie pomysłu. Brzmi bezsensu? A co brzmi dobrze i ma sens? No i co? Nie ma czegoś takiego!
Skoro pozbyłam się jush filozoficznego aspektu tego tekstu to mogę wrócić do tematu przewodniego. To zapraszam na reklamy i idę poszukać kartki. Jak to dlaczego? Przecież jeżeli ma się jakąś myśl która w przyszłości ma być tematem przewodnim zapewne zapisuje się ją na kartce.
[reklama]
Kurza melodia, jednak nie było żadnej kartki. To teraz proszę o ciszę, bo będę improwizować.
Proszę przenieść się w swoje czasy utopijne, kiedy to kierowany głodem, czytelnik lub czytelniczka dopadła w kuchni tajną kryjówkę na cukierki. Kiedy jush połowa zawartości skrytki została skonsumowana do pomieszczenia wtargnęli jacyś siwi ludzie zwani potocznie rodzicami. Oczywiście nie słuchali wyjaśnień że czytelnikowi lub czytelniczce obniżył się poziom cukru we krwi i trzeba było sobie samemu poradzić. Skończyło się na słowach "Nie powinno się tego robić" i laniu.
Wydarzenie to przytrafia się większości ludzi którzy nie potrafią jeszcze czytać czyli do umownego wieku lat siedmiu i wywiera niebywałych rozmiarów wpływ na dalsze życie odkrywcy schowków.
Otóż temu małemu osobnikowi - zanim jeszcze zdąży poznać kilka pustych haseł i zasad rządzących tym światem - uświadamia się, że coś powinno się robić a czegoś nie. Kierowana dalej logiką istota stwierdza że ponieważ lanie było za to drugie to z pewnością cukierki będą za to pierwsze. Takie przeświadczenie zostaje mu do końca życia i odtąd liczy się jush tylko to co się robić powinno.
Dziś tzn. 1 sierpnia 2001 roku o 18:15, potrafię wymienić kilka dosyć podejrzanie spotęgowanych w swojej szkodliwości następstw historii o cukierkach.
Po pierwsze - powinno się jak najwięcej rzeczy robić bezinteresownie. Z pewnością nadejdzie taka chwila kiedy rano będę widzieć ludzi, dla których jedynym powodem do pośpiechu będzie czekająca na nich bezpłatna praca, nie zaś chęć kupienia sobie samochodu a mijając po drodze żebraków bezładnie leżących na chodniku zamiast rzucić im drobne rzucą krzepiący uśmiech i słowa otuchy, których pani w monopolowym jako formy zapłaty za pół litra nie przyjmuje.
Po drugie - powinno się absolutnie nie zwracać uwagi na wygląd zewnętrzny, bo tylko wnętrze się liczy. W końcu nie ma znaczenia, że ktoś wygląda jak skrzyżowanie wikinga z członkiem plemienia Bantu - z pewnością jest dobrze wychowanym bezbronnym wegetarianinem o szerokich horyzontach myślowych i "dobrym sercu".
Po trzecie - powinno się być skromnym aż do granic swoich możliwości. Bycie dumnym ze zdanego "życiowego" egzaminu jest niepożądane i nie na miejscu. W końcu jakie to ma znaczenie, że do zdobycia tego upragnionego papierka człowiek przygotowywał się przez ostatnie kilka lat - przecież to drobiazg! Należy tesh pamiętać, że slumsy to jedyne słuszne miejsce do narodzin człowieka, który w przyszłości ma zrobić oszałamiającą karierę.
Po czwarte - powinno się krytykować i przeciwstawiać szerzeniu się zjawisk popularnych w gatunku britnejek, seriali z południa, bigbraderów, makdonaldów, eremfów, wakacji w miejscach brudnych ale za to gorących, dresików z paskami i innych po cichu im kibicując i wspierając ich twórców oraz wielbicieli. Czyżby człowiek-hipokryta stał się ideałem, do którego powinno się dążyć i autorytetem, którym popiera się swoje czyny?
Po piąte - powinno się niczym nie przejmować. Ukradli ci samochód - kupisz sobie inny. Umarła ci siostra - masz brata. Dostałeś podwyżkę - jutro będziesz szantażować szefa żeby dostać drugą. Po prostu dont łory, bi hepi. I oczywiście bi jorself!
A jaki to wszystko ma związek ze mną? Duży i nieprzypadkowy dlatego żeby nie było niedomówień wyjaśnię kilka spraw.
1. Z niecierpliwością czekam na rozporządzenie ministerstwa edukacji, dzięki któremu za każdy dzień męki w ośrodku szkolnictwa dostawałabym odszkodowanie lub symboliczną zapłatę pozwalającą mi na utrzymywanie tajnej działalności w Podziemnym Piśmie dla dzieci czyli płacenie rachunków od najdroższej TP S.A. (a te nowe pakiety, 30 h za 60 zł, cóż za wspaniałomyślność!). Skoro jush o Tajniaku mowa to należałoby wytłumaczyć dlaczego nikt nam nie płaci za to, że tu tworzymy. Powód jest wyjątkowo oczywisty - pieniądze jak wiadomo nie rosną na drzewach a Falarek mimo, że jest Szamanem nie potrafi ich jeszcze wyczarować. Skąd więc miałby je wziąć? Jedynym pomysłem jaki mi się nasuwa to płatna prenumerata Tajniaka co jest oczywiście bzdurą na dodatek sprzeczną z ideami, dla których pismo to powstało. Inna to jush sprawa, że praca jest dla profesjonalistów a nie obłąkanych amatorów tworzącch żeby się wyżyć. Nie jestem Szymborską ani Kapuścińskim tylko pospolitą bełkotopisarką więc dlaczego ktoś mi ma za to płacić?
2. Pewna osoba ostatnio wypomniała mi, że moje kontakty z ludźmi ograniczają się do Irca czyli "ludzi bez twarzy". Jeżeli jush trzymamy się tego szlaku to otwarcie się przyznaję, że jeżeli nie podoba mi się co czytam, a co ktoś napisał i niewątpliwie wyszło to z wnętrza to wybieram sobie opcję "ignore" i mam spokój. Popijając wodę z kubka żyję sobie w błogiej nieświadomości, że właśnie odrzuciłam kontakt z Kenem, który uważał mnie za Barbie. Przykro mi, na razie nie planuje operacji plastycznej.
3. Wizja kariery upadła, okolice w których się urodziłam slumsów raczej nie przypominają...help! Co ja teraz zrobię?
4. Rok temu uświadomiono mi, że świątynia hamburgerów wycina lasy równikowe i co za tym idzie klimat się ociepla. Tegorocznym powodzianom pozostało jedynie pokazać środkowy palec panu McDonaldowi.
5. A właśnie, że się będę przejmować!
O wyższe sfery! Składam wam hołd wieczny, bo jesteście nieomylne w swoich sądach. Niech wasz kodeks powinności stanie się moim a obiecuję, że będę się trzymać tych żelaznych zasad jak tylko potrafię najlepiej. Opanowanie przez was całego świata będzie dla mnie równoznaczne z jego upadkiem na samo dno a moja wizja Końca jest diametralnie różna. Dlatego kiedy jush nikt nie będzie wam się mógł sprzeciwić, proszę zepchnijcie mnie ze skały.
Chasta la wista!
Żyrafka
|