Teczka Pierdoły, czyli otwieram słownik i piszę pierdoły
Otwarłem słownik! Obiecałem sam sobie i ku waszej klęsce, że jak już to zrobię to z dostępnych na stronie słów wybiorę jedno lub kilka i coś napiszę, co będzie z nimi związane. Co znalazłem? Wymienię: powierzchowny, powinien, powodować, powołanie, powracać. Całkiem możliwe, że nawet użyję tych słów. Nigdy przecież nic nie wiadomo, ale w sumie to nie mam racji. Bo to, że my nie wiemy (a może ja nie wiem) nie znaczy, że nie wiadomo. Może to po prostu ja jestem taki POWIERZCHOWNY? Całkiem możliwe. Jednak uważam, że nie ma przy-padku, a wszystko w takim razie jest zaplanowane. Co to jest przypadek? Coś czego nie można zmienić, coś na co nie mamy wpływu. Jeśli tak, to w takim razie musiało być to zaplanowane przez kogoś z zewnątrz, może jest to dowód na istnienie jakiegoś boga, czy też Boga? Możliwe, możliwe. Przynajmniej POWINIEN być to dowód, ale jak pisałem - oczywiście błędnie, ale się powtórzę - "nigdy nic nie wiadomo". Może SPOWODOWAŁEM u kogoś chwilę zadumy nad faktem moich pierdół tu wypisywanych, kiedy tak się stanie, będę mógł umrzeć w spokoju i wszyscy zegarmistrze jacy po mnie przyjdą, przyjdą po człowieka (?) spokojnego. Zawsze to lepiej niż, żeby mieli nie przychodzić. Przecież gdyby nie przyszli, co stałoby się wyraźnie z mojej winy, ich POWOŁANIE (o kurka, "ballada o dwóch siostrach" kultu leci - co za piosenka...) znikłoby, a to z kolei wiąże się z wyrzutami sumienia z mojej strony. Ja zaś nie lubię owych, bo przez to następuje reakcja obronna, u mnie ona przebiega na zasadzie ucieczki w krainę cynizmu i ogółu innych postaw polegających na nie poleganiu szczególnie na nikim. A POWRACAĆ z takiej krainy to sprawa nie prosta i wymaga jakiegoś silniejszego bodźca. Teraz mam problem - skończyły się słowa, które sobie wybrałem. Otworzę słownik raz jeszcze na chybił trafił. Otwarłem słownik! Oto słowa: komercja, komiczny, komisaryczny, komitywa, kompendium, kompetencja, komplikacja. Brawo dla autora za większą niż poprzednio ilość słów, świadczy to o poszerzaniu czegoś na pewno - tak powie, tudzież napisze, jakiś czytelnik. Wyśmieję go, bo poszerzanie kojarzy mi się jakoś ostatnimi czasy (choć nie wyłącznie) z KOMERCJĄ. Wszystko to przez to, że coraz więcej zespołów (i nie tylko) poszerza właśnie oferowaną fanom muzykę o utwory jakby zapożyczone z całkiem innej rodziny nut, a wszystko to by utrzymać się na rynku. Częstokroć takie postępowanie jest KOMICZNE, w negatywnym słowa znaczeniu. Może to w pewien sposób KOMISARYCZNE, może nie mają na to wpływu, a może mają (zawsze jest wybór), ale wolą to robić? Może, może, może... Proponuję utworzyć stowarzyszenie artystów-prostytutek (aż sobie puszczę ową piosenkę), jak się utrzyma to pewnie powstanie z tego niezła KOMITYWA. Koniec końców wydadzą swego rodzaju KOMPENDIUM i wszyscy będą zadowoleni, bo i pieniędzy przybędzie, a z nimi to przybędzie już ogólnie. W wyniku całej tej sytuacji, na razie jeszcze fikcyjnej i pozostającej w sferze czysto teoretycznej, powstaną kolejne urzędy, zatrudni się kolejnych bezrobotnych dotychczas obywateli, wszystko będzie pięknie i normalnie i może będzie to pierwszy KOMPETENTNY urząd? "Nigdy nic nie wiadomo". Niestety wszystko to jest tylko nierealne, poza tym wszystko to w waszych rękach i moich też, z czego wnioskuje, że nic z tego nie wyjdzie. Zbyt to SKOMPLIKOWANE.
podpisano: Olorin
PS autor zastrzega, że na co dzień jest optymistą, a poglądy przedstawione powyżej zostały mu narzucone poprzez słowa wybrane losowo, poza tym dziękuje on za przeczytanie i dziwi się dlaczego to zrobiłeś(aś)...
|