Strona naszego Pisma
nr 11 (wrzesień 2001)Podziemne Pismo Humorystyczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

Wymiany zdań
poprzednia strona spis treści następna strona

Co by było gdyby nie było gdybania?

Felieton z pewnością jest formą subiektywną, pozwalającą na pewną dowolność w podejściu do tematu, a w końcu w wyborze jego samego.
Nie oznacza to jednak, że na pochwałę zasługuje postawienie absurdalnej tezy i fragmentaryczne jest udawadnianie. Lub co gorsza: bredzenie od rzeczy przy pomocy klawiatury komputera. Co prawda nawet panu Krzysztofowi Zanussiemu zdaża się czasami na łamach pewnego poczytnego tygodnika popełniać ten grzech, jednak nie zapędza się tak daleko jak miłośniczka tematów egzystencjalno-biologicznych.

Pogoń za kartoflem

Przyjmijmy na chwilę to założenie rodem ze spacerów z pieskiem: ludzie są nieśmiertelni i już. Biologia i fizyka nie mają tu nic do gadania, pogdybajmy sobie. Gdzieś w okolicach XIX wieku (nie pamiętam kiedy dokładnie - z historią jestem trochę na bakier) jeden z pierwszych ekonomistów (brak nazwiska - powód jak wyżej) ogłosił swój wywód, wedle którego świat w bliskiej przyszłości miał czekać straszliwy głód. Dziać się tak miało dlatego, że przyrost liczby ludności następował w sposób geometryczny, podczas gdy zdolności produkcji żywności jedynie arytmetyczny. Na szczęście prognoza nie sprawdziła się, bowiem technologia rolnicza poszła na przód a i choroby i wojny nie oszczędzały ludzkości. Tak czy inaczej, ludzie raz na zawsze zdali sobie sprawę z tego, że zasoby Ziemi nie są niewyczerpane. Jak pokazuje felieton - nie wszyscy ludzie.
Muszę koleżankę rozczarować, ale ludzie nieśmiertelni nie zastanawialiby się nad sensem podróży po świecie, lecz walczyli o ostatniego ziemniaka z setką innych wygłodniałych przedstawicieli homo sapiens. To właśnie niemożność wyprodukowania żywności dla populacji której liczba co kilka lat podwajała by się byłaby problemem.

Kij i marchewka

Muszę się przyznać, że nie mam szczególnie dużo wspólnego z żadną religią. Choć wychowany w tradycji katolickiej, bardzo rzadko przekraczam progi kościołów. W pewnym momencie życia straciłem wiarę w tą instytucję. Jednak na takie uproszczenie zjawiska religii zgodzić mi się moja liberalna mózgownica nie pozwala. Moim skromnym zdaniem streszczenie podstaw religii w jednym akapicie i podsumowanie jako "obiecanki + wymagania" jest co najmniej nieodpowiednie. "Gdyby ludzie byli nieśmiertelni nie potrzebowaliby takiej religii, może raczej bardziej takiej, która uczyłaby, jak żyć."
- jeśli Twoim zdaniem religię nie uczą jak żyć, to chyba trzeba wydłużyć spacery z psem. Będzie wtedy trochę więcej czasu na myślenie.

Eureka

Możliwe, że się czepiam, ale dodam również, że "wynalazek" i "postęp techniczny" to nie pojęcia tożsame. Wynalazek ma zazwyczaj więcej wspólnego z przypadkiem niż z systematycznymi badaniami. Czasami powoduje przełom w nauce, a czasami jest to tylko ser w plasterkach. Postęp jest natomiast skutkiem żmudnej pracy.
"bo większość wynalazków powstała dlatego, że ludzie chcieli się jakiś sposób zapisać w historii, żeby ich nazwisko nie przeminęło, żeby przyszłe pokolenia wspominały ich z szacunkiem."
A mnie się wydawało, że to "potrzeba jest matką wynalazku". Czasami również "potrzeba pieniądza", a jeszcze kiedy indziej banalna i abstrakcyjna żądza więdzy, i pasja do nauki. Mogę się jednak mylić...

Reasumując, wydaje mi się, że wokół nas jest wystarczająco dużo ważkich tematów, na które można by napisać kilka ciekawych słów. Naprawdę nie trzeba tworzyć naciąganych jak guma od majtek rozważań nad niczem.
Jeśli jednak szanowny czytelnik nie zgadza się ze mną, pozwolę sobie zaproponować kilka kolejnych tematów:
- "Co by było, gdyby nie było grawitacji?"
- "Co by było, gdyby człowiek miał troje oczu?"
- "Co by było, gdyby światło w lodówce zapalało się dopiero po jej zamknięciu?"

Adaś, lat 11



poprzednia strona spis treści następna strona