The Best Of... - One Million Bulgarians
Na rynku płyty Miliona Bułgarów są raczej nieosiągalne, może poza ostatnią - "Langustą" z 1994 roku. Pierwsza płyta, nagrana w połowie lat osiemdziesiątych nie została wydana do tej pory, a i chyba francuskie wydawnictwa zespołu też do Polski nie zawitały. Dlatego płytka ta stanowi pewną wartość, co przyznaję, mimo iż nie lubię składanek. Właściwie, biorąc pod uwagę, że dziś można kupić sobie w sklepie jedynie "Langustę", trzeba powiedzieć, że dokumentalna wartość tej składanki jest naprawdę duża - piosenki pochodzące z "Langusty" są zaprezentowane w innych (moim zdaniem gorszych) wersjach, a na końcu pojawiają trzy całkiem nowe utwory zespołu.
Cieszy przypomnienie "Czerwonych krzaków" i to, że wreszcie się ukazały na płycie Bułgarów (pojawiały się już wcześniej na innych składankach). Cieszą trzy nowe pieśni rokujące optymistycznie na przyszłość.
Nie podoba mi się brzminie płyty. Mam wrażenie, że utwory zostały przepuszczone przez jakiś filtr bardzo obcinający zakres częstotliwości. No cóż, kiedyś się tego słuchało z płyt winylowych, więc może tu tkwi problem - wydawcom nie chce się już dobrze nagrywać kaset i uparli się, żeby wmawiać ludzkości, że tak jak jest, jest dobrze. Inni twierdzą, że winyle mają głębię, której nie da się zachować na kasetach czy kompaktach... No cóż, ja kiedyś zrobiłem eksperyment i winylową płytę Róż Europy nagrałem sobie na kasetę. Na brzmieniu nie straciła wiele, oprócz tego, że doszło trochę szumów. W porównaniu z oryginalną kasetą kupioną w sklepie była jednak nagrana wspaniale. Basy to były basy, a nie jakieś brzęczenie. I tu, w przypadku Miliona Bułgarów, znowu zdaje mi się, że ktoś zepsuł klimat - to nie gra lecz brzęczy. Jeżeli "oczyszczanie z szumów" ma w dzisiejszych czasach oznaczać "obcinanie basów", to ja dziękuję.
Oczywiście czepiam się, ale to dlatego, że jeżeli już zespół coś nagrywa dobrze, to nie podoba mi się, że fabryka potem równa w dół, słuchaczy mając za idiotów. Przy czym bardziej mi chodzi o tę płytę Róż Europy, bo tutaj efekt brzęczenia nie jest aż tak tragiczny.
Szaman Falarek
|