Strona naszego Pisma
nr 11 (wrzesień 2001)Podziemne Pismo Humorystyczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

poezja
poprzednia strona spis treści następna strona

Ogoo


płatek sniegu

życie jest jak
lecący płatek
śniegu
bezbarwne ale symetryczne
kruche ale wspaniałe
szybkie ale zimne

życie jest jak
lecący płatek
śniegu
ale ten
ktory nigdy
nie dolatuje do
ziemi



Nieświadomość

najmpiękniejsze uczucie na świecie
nieświadomość
nieświadomość
istnienia
bólu
lęku
łez
nieświadomość
odmienności
samotności
koloru krwi
widoku zła
nieświadomość
białego śniegu
ciepła
czasu
życia
nieświadomość
znoju
trudu
marzeń
ułudy

... miłości...



nic

przezroczysta szyba
niczym obraz mojej duszy
krajobraz ucieka
pustynia trosk

widzę tylko jak
niczym spłoszone króliki
wzdłuż przeźrocza
przemykają białe linie
szybko
szybko
coraz szybciej
w otchłani zapomnienia
w nieszczęśliwości skojarzeń
znikają
toną w bezkresie
niebieskości i granatu
zapisują brudne i obłudne
karty księgi istnienia
i ciszy
gonią czas
gonią siebie
uciekają przed nami
i choć odległość miedzy nimi
niezmienna
trwają w dynamicznym bezruchu
świadectwa ulotności -
- białe pasy na jezdni.

i nic mi nie pozostaje
jak tylko dzierżyć swe serce
w którym jak w klepsydrze
ziarnko po ziarnku
usypujesz się każdej nocy



Exegi monumentum???

"Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz".
Nie ma pancerza, nie ma nawet cienia,
widziałem - ludzi setki, łzy w oczach,
rycząca cisza w cichy płacz przemienia
głos dziewczynki o rudych warkoczach.

Przerażający dźwięk - trumna zamknięta,
na zawsze, po wieczność, nikt jej nie zobaczy,
wydaje się niezłomna - gorzej - nieugięta,
dąb to czy lipa, to już nic nie znaczy.

W korowodzie myśli, w płaczu wszystkich dusz
idziemy asfaltową szosą, gdzie ksiądz już czeka.
Nikt tego nie cofnie, tak to jest i już,
że koniec za rogiem dopada człowieka.

"Zdrowaś Mario" - nic, nic też "Wierzę w Boga",
koniec i kropka, zero miłosierdzia,
tam na górze, w Niebie, może trochę szkoda,
lecz niewzruszony ten - nibysędzia.

Mmb, Mmb - głucho ziemia o trumnę uderza,
każdy dźwięk to koniec życia,
i tam, gdzie kiedyś wianek leżał
nie ma nic - ni cienia, ni bycia.

I rozejść się przyjdzie, zapomnieć, niewzruszyć,
z myślą : "Dlaczego, dlaczego, Boże!".
Zdążymy się przyzwyczaić, przywyknąć, nauczyć,
nas też dopadnie, nie - później, nie - może.

I wiązanka przepiękna na grobie usycha
i grób sam wieczności ruiną się staje,
nikt już nie pamięta, nikt już nie wzdycha,
i to co potem - święte - nazywane rajem.

I nie ma mogiły, nie ma pancerza,
wiatr dmie, uderza w lipy nieugięte,
tam, gdzie kiedyś wianek leżał
twarze ponure, zwiędłe - obojętne.

Pamięci Doroty

Ogoo



poprzednia strona spis treści następna strona