Umarł mój wróg
Serce moje
Nareszcie usycha
Nie ma już nic
Nic nie czuję
Tylko myśli moje
Wciąż żyją
I Ja żyję
Dzięki Tobie
16 luty 2001
Stoję nad grobem
Nie wiem kto w nim leży
Coś na wzór serca
Coś na wzór duszy
16 luty 2001
Co widzę to czuję
Czego nie widzę to myślę o tym
Już tylko chwilę
Pożyję jeszcze
Chwilo niekończąca się
Czemu nie odejdziesz?
Skazujesz na męki mnie
Czegóż chcesz?
Pryśnij, zgiń, przepadnij
Nie ma dla mnie ratunku
Ból to miłość
Życie to szczęście
16 luty 2001
Umarła moja nadzieja
Ten kto jej nie znał
Niech wspomni ją czasem
Ten kto ją znał
Niech zapłacze nad jej grobem
16 luty 2001
O niczym
O niczym też można napisać wiersz.
Otóż ten wiersz jest o niczym,
Nic specjalnego go nie cechuje.
Ot taka sobie wariacja bez głębszego sensu.
Czasami trzeba chwili wariacji,
Dla reinkarnacji.
Człowiek musi przestać myśleć,
Ażeby coś wymyślić.
Trzeba czasem pomyśleć o niczym,
Bo to jednak coś.
A może ktoś?
Nic to rzecz niezbadana.
Nie powiesz, że nie zrobiłeś nic,
Bo przecież oddychasz, a to zawsze coś.
Święto śmierci
Wszystko się kończy, co się zaczyna,
Koniec końców śmiercią nazwany.
Czeka na Nas na końcu drogi, którą idziemy.
Długo oczekiwana przez niektórych,
Jest błogosławieństwem innych.
Ciąży nad Nami bezustannie,
Kto jej się nie boi, po prostu nie rozumie jej.
Na nic ucieczka Ona jest nieukninona.
Jej brat sen może na moment zamknąć Nam oczy,
Ale nie dajcie się zwieść mu.
Fałszywie śmieje się Nam w twarz,
Z dumą zagląda do Naszych umysłów.
Widzi to czego niektórzy dostrzec nie chcą.
Ujawnia Nasze prawdziwe myśli
Jest strażnikiem duszy człowieczej
Nie pozwala spokojnie bytować.
Tysiące głosów złączyły się w jeden,
Wołanie to o łaskę uderza o bramy niebios.
Św. Piotr trzyma je w zamknięciu,
Kiedy nadejdzie czas wypuści je.
Najwyższy siedzi na tronie i wsłuchuje się w nie
Wie, że prawda jest w tym co słyszy.
"On nas wysłucha, On nas zbawi",
Taka wiara czyni cuda...
Kapłan mówi co powiedzieć ma,
Człowiek z krzyża na to spogląda.
Czuję jego obecność wszędzie,
Drzwi do nieba otwierają się
Człowiek na krzyżu cierpi za grzechy
Czas nie leczy ran, lecz je powiększa.
Czuję rozlany wszędzie żal
Wkrada się w głąb mej duszy.
Na mojej twarzy coraz więcej kropli,
Kobieta w czarnym welonie płacze
Prosi Jedynego o pomoc,
Nieugięty Pan tronu siedzi i słucha
Św. Piotr kluczem otwiera bramę
Na spotkanie wychodzą aniołowie
Czekają co im rozkarze Pan
Dusz trafia w ręce aniołów - sędziów
Brama zostaje na moment zatrzaśnięta
Rozpoczyna się proces i gra o duszę
Adwokaci diabła już się zebrali
Przedstawiają argumenty korzystne dla nich
Ciepło ogarnia całą salę.
Czekam na finał z niecierpliwością
Zostałem wezwany na świadka
Czekam na pytania
Pytania mnożą się, nie wiem co mówić.
Adwokaci ze skrzydłami podają mi wodę.
Ziarno prawdy przesypuje się tu i tam
Nie ma Biblii, na którą przysiąc można by.
Została tylko moja uczciwość
Mówię jak było, suche fakty pozbawione uczuć
Poczułem jak moja dusza się pali
I wtedy całą prawdę wykrzyknąłem
|