Strona naszego Pisma
nr 10 (lipiec 2001)Podziemne Pismo w Babilonie Tajniak przy Tajniak S.A. str.

fabularne
poprzednia strona spis treści następna strona

T.

Blask telewizora migotał w całym pokoju. Nie miał właściwie konkurencji, oprócz niego w pomieszczeniu nie paliła się żadna żarówka. T. wcale nie śledził wydarzeń, które rozgrywały się na ekranie. Patrzył się, jak wiele razy, w ekran i nic nie widział. W głowie miał jeszcze obraz tamtego zdarzenia.
Nie znał JEJ długo a wówczas...
T. zmienił mechanicznie kanał. Ten sam obraz tej samej chwili. Ten sam blask rozbiegł się po pokoju. Światło i cień, zajmując wzajemnie sobie miejsce na brudnych zakurzonych meblach i ścianach, kłóciły się o to, kto ma pierwszeństwo. Światło i cień... Czerń i biel... Światło i cień... Obraz tamtych zdarzeń...
Pocałunek. Jakby ostatni.
- Wrócę... - wyszeptała...
T. wdusił przycisk na pilocie. Chwilowa ciemność. Wybuch. Światło. Ktoś zginął, krzyk, płacz. Kiedyś wybuchło jego serce, tamtego wieczoru ktoś zginął...
T. wstał z fotela. Podszedł do okna. Rozszerzył palcami żaluzje. Pod latarnią w ogłupieniu kręciły się jak zwykle jakieś owady. O szybę odbiła się nagle ćma. T. pomyślał o sobie, że on właściwie odbija się tak całe życie. Wszystko czego chciałby dotknąć jest i było za.
Kroki. Jakaś dziewczyna przebierając szybko nogami wyłoniła się z cienia, zaistniała przez chwilę w jego wyobraźni i znikła zaraz poza zasięgiem smugi światła latarni. T. przez chwilę widział JĄ...
W telewizji nadal migotał ten sam obraz. Nie było w nim kolorów, wszystko wydawało się szare, jak w czarno - białym telewizorze. Może to wina starej zniszczonej taśmy filmowej...
Wspomnienie...
T. zawrócił od okna i podszedł do barku, wyciągnął butelkę jakiegoś taniego piwa, otworzył niedbale, upuścił kapsel na podłogę i usiadł z powrotem w fotelu. Przyłożył do ust butelkę, szare światło w oczach T. na chwilę rozmazało się w brązowym szkle butelki. Pierwszy łyk. Piwo było bardzo gorzkie... Jak tamten raz z NIĄ. Pił dalej.
- Wrócę... - wyszeptała...
T. spojrzał na wiszący na ścianie zegar. Wskazówki błyszczały w świetle telewizora, rzucały nikły cień na powykrzywianą tarczę. Duża wskazówka dochodziła do dwunastej, mała wskazywała dziesiątą wieczorem...
T. zadrżał na myśl o NIEJ. U drzwi zadzwonił dzwonek...

Wrocław 2001.06.18/19.
Imer R. Jurek



poprzednia strona spis treści następna strona