Strona naszego Pisma
wydanie specjalne 25.2.2001.Podziemne Pismo Cyniczne Tajniak przy Tajniak S.A. str.

opowiadania
poprzednia strona spis treści następna strona

EMERYTURA

Zapominał. Powoli, ale zapominał. Bał się zapomnieć, choć już nie wiedział czego. Strach. Jedyne uczucie jakie mu pozostało. Bał się już nawet o nim zapomnieć. Ostatnie przebłyski wspomnień uciekały z niego. Bardzo szybko. Dlaczego, nie wiedział. Łapał myśli, gonił je. Nie złapał, nie dogonił. Ból. Niemy krzyk, gasnący jeszcze w gardle. Ostatni, niewypowiedziany dźwięk. I koniec. Nie ma wspomnień, nie ma strachu, nie ma bólu. Koniec. Cisza. Umarł.

Olorin

GDZIE JA JESTEM?

Jasno. Tak jasno, że aż oślepiająco. A więc ciemno. Tak, ciemno. Nic nie widzę. Czuję. Coś. Tam. Przede mną. Nie wiem co. Skup się! Skup się! Skup się! Gdzie jesteś? Pomyśl, ale nie strzępkami myśli. Gdzie jesteś? Przeciągły, paraliżujący wrzask. Czyjś krzyk? Ktoś w takim razie musi tu być. Myślisz! W końcu myślisz! Kto tu jest? Kolejny przeciągły, paralizujący wrzask. Już wiem kto krzyczy. To ja. To tylko ja. Więc jestem sam. Krew. Zapach świeżej, nie skrzepłej, a świeżej krwi. To na pewno moja krew. Muszę sprawdzić czy jestem ranny. Nie mogę ruszyć ręką. Co ja tu robię? Skrzypienie. Tak, to było skrzypienie. Metalu o metal. Dochodziło z za mnie. Muszę się odwrócić. Coś mnie krępuje. Łańcuchy. Już się bałem, że nie żyję. Ale dlaczego łańcuchy? Jestem skuty. Ale, cholera, gdzie ja jestem? Gdzie?!?
- Chyba się budzi - słyszę jakiś głos - za mocno mu przywaliłeś, nie trzeba się było na nim wyżywać.

Olorin

MATERIALNY CZŁOWIEK

Człowiek w końcu doszedł, odkrył, że jest tylko zbiorem chemii i fizyki. Nic poza tym. Nic. Potrzeby, pragnienia stały się tylko wynikiem pobudzenia, inicjacji chemicznej. Duszy nie ma, nie istnieje. Umarły pojęcia jak artyzm, czy sztuka. Ewolucja? Powoli podrzucił monetę. Reszka - żyję nadal, orzełek - popełnie samobójstwo. Dźwięk uderzającego i zataczającego się po podlodze metalu. Beznamiętny wzrok skierowany na wynik gry losowej. Gry losu. Orzełek. Nie wiedział czy warto się pożegnać z bliskimi, z rodziną, z przyjaciółmi. Przecież to tylko więzy krwi, to tylko chemiczna potrzeba rozmowy, dotyku, gestu. Nie powienien potrzebować pożegnania. Nie powinien. Przytulił się do wszystkich, każdego po kolei uściskał. Dlaczego czuł, że powinien zostać - obrona organizmu przed zniszczeniem? Bo duchowego impulsu już nawet nie brał pod uwagę. Ktoś zapłakał, ktoś wziął to za żart, ktoś nie był pewien. Kiedy zginął wszyscy byli zdziwieni. Dlaczego? Przecież nie było, nie ma, nie będzie sensu życia. Co za różnica dziś czy jutro? Bez duszy, bez sensu.

Olorin





poprzednia strona spis treści następna strona