listy
list od Jabola
Drogi Wydawco!
Nie mam fioletowego pojęcia, czym jest to, co właśnie zaczynam pisać. Riposta? Polemika? Luźne przemyślenia? Cholera (prawdopodobnie) wie. Niemniej postanowiłem napisać poniższe coś, sprowokowany lekturą Twojego oświadczenia.
Przeczytałem pewien artykuł. Posłuchałem pewnego utworu. I doszedłem do wniosku, że w istocie rząd oficjalny jest totalitarny. Zawsze i wszędzie. Rząd nieoficjalny takoż. Tak, jesteśmy cholernymi niewolnikami. Bo musimy płacić podatki (chyba, że jesteśmy jeszcze mali i głupi). Bo prawo zabrania nam tego i tamtego. Bo nie możemy żyć w pustelni. Bo nie da się wyżyć z uprawy ziemi. Bo światem rządzi waluta. Czy jednak ta niepełna wolność jest aż tak zła? I co to w ogóle znaczy "pełna wolność"?
Zacznijmy od końca. Wolność - możliwość decydowania o wszystkim czyli taka, z jaką nas Pan Bóg stworzył. Każda decyzja nasza, idę tam, gdzie idę. Czy da się coś takiego wyczarować? Nie. Dlaczego, napiszę zaraz. Możemy natomiast zrezygnować z czarowania i po prostu wyrzec się otoczenia.. Ot, po prostu odcinać się od niego i nie myśleć o wydarzeniach związanych ze społeczeństwem i tymi, co nim rządzą. Fajno. Czas na pytania. Pierwsze - czy coś takiego się uda? Całkowicie nie odetniesz się nigdy. I, jeśli dobrze rozumiem oświadczenie, nie planujesz tego. Możesz jednak pozostać pozornie posłusznym niewolnikiem, a, że tak powiem, "udzielać się" w podziemiu. Stworzysz w ten sposób (lub dołączysz się do niej) społeczność. Społeczność niewolników-buntowników. I tu leży sobaka pogrzebana. Bo człowiek, niestety lub na szczęście, jest stworkiem stadnym. A w stadzie jest przywódca. Znajdzie się i przywódca takiej małej społeczności. I zacznie się powtórka z rozrywki. Prędzej, czy później, taka grupka ludzi stanie się odwzorowaniem molocha, od którego się oderwała. Pieniądze są złe? Zostanie wynaleziony odpowiednik, choć, rzecz jasna, nie będzie przypominał pierwowzoru ani nazwą, ani formą. Ustrój niedobry? Wynajdzie się inny! Niewiele lepszy. Lub gorszy. Rząd nieoficjalny TEŻ jest totalitarny i bardzo chętnie ogranicza wolność. Jak każdy rząd. A przywództwo znajdzie się zawsze tam, gdzie jest człowiek.
Drugie pytanie - po co? Po co odcinać się totalnie, skoro i tak zyskasz jedynie krótką, bardzo ulotną chwilę wolności? Po co tworzyć coś, o czym z góry wiadomo, iż zostanie wypaczone? Ja osobiście sądzę, że po nic.
Pozostają dwie opcje. Poddać się, lub wyrzec się otoczenia w mniejszym stopniu. O pierwszej nie ma co rozmawiać - niewolnik posłuszny niewiele może.
Co do drugiej - moim zdaniem to najrozsądniejszy wybór. Łagodzić wpływ władzy na siebie. Płacić podatki, żeby ta część rządu, która ma w miarę ludzką twarz, miała jak z tego korzystać. Głosować - na lepszych od tych, co są najgorsi. Bo nasz ustrój umożliwia nam wybór tego, który będzie trzymał bicz. I pośrednio również wybór bicza. Ale jednocześnie, jak sam, drogi Wydawco, napisałeś, możemy być wolni. "...bo ludzie chociażby nas zabić mieli i tak mamy prawo decydować o swoim życiu na miarę swoich możliwości." Pozostaje tylko walczyć o to, żeby tych możliwości było jak najwięcej. Na przykład zwalczając te części społeczeństwa, które nie tylko akceptują sukinsynów na stołkach, ale na dodatek chętnie im pomogą licząc na stołki. Ale nie, kurczę, wszystkie części. Bo gdyby to otoczenie było a ż t a k złe, via Appia ponownie zapełniłaby się krzyżami. Z tym, że tym razem na wisieliby na nich niewolnicy-buntownicy.
Na koniec napiszę tylko, że człowiek nie wynalazł jeszcze nie totalitarnego systemu władzy. A brak systemu powoduje wynalezienie w/w. Już tak niestety jest. Finito. Dziękuję za uwagę.
Jabol niewolnik, 23.XII.2001
od wydawcy:
Drogi Jabolu. Już po lekturze pierwszych dwóch akapitów (do słów I co to w ogóle znaczy "pełna wolność"?) Twojego listu stwierdzić musimy, że pozwoliłeś sobie na opisanie toku rozumowania nie powiązanego tematycznie z tekstem, co do którego masz być może jakieś wątpliwości, lub - co bardziej pewne - do którego się odnosisz. Wszystko jest w porządku dopóki piszesz, że rzeczywiście rząd - oficjalny czy nie - jest totalitarny. Gdybyś napisał, że nie jest, też byłoby w porządku, bo jak najbardziej byłobo to na temat, a tu przecież nie chodzi tu o to czy się zgadzasz z nami, czy wręcz przeciwnie. Problem raczej leży w tym, że podajesz w wątpliwość to, co napisaliśmy (o tym czy to dobrze, czy źle, że rząd jest totalitarny), podczas gdy my tego wcale nie zrobiliśmy. Otóż, drogi Jabolu, nie mieliśmy zamiaru (przynajmniej nie w tej chwili) zastanej sytuacji roztrząsać w kontekście dobra i zła. Dlatego też w naszej wypowiedzi nie było miejsca na ocenę. Bo jedyne, na co sobie pozwoliliśmy, to postawienie diagnozy - bez próby wymyślania na nią sposobu. Rząd jest totalitarny i już. A my jesteśmy wolni duchem, mimo zniewolenia fizcznego, oraz zniewoleni ciałem, mimo wolności duchowej. Proste to i widać, że chyba z nami się w tej kwestii zgadzasz.
No dobrze, może to prostu nie polemika, nie riposta, tylko, jak sam sugerujesz, luźne przemyślenia. W takim razie wypada nam chyba pozbyć się uczucia, że te przemyślenia mają jednak za zadanie swego rodzaju dyskusję z tą naszą diagnozą...
Uparcie i stanowczo powtarzamy sobie: Jabol z nami nie polemizuje, tylko zgadzając się z nami, idzie krok dalej i zastanawia się co w związku z tym, że rząd jest totalitarny, a my jesteśmy niewolnikami...
Jest to jednak typowa akademicka dyskusja, czy też próba jej rozpoczęcia. Akademicka pod względem formy, bo jeśli chodzi o poziom merytoryczny, argumentalny czy też historyczno-mitologiczny (chodzi tu o zestaw skrótów myślowych, których nie trzeba tłumaczyć adresatowi), nie znamy się na tym niestety. Zapytalibyśmy o to profesora Ziemowita Ukleję, ale on akurat nieobecny. A on akurat się zna. Bo akademicka czy uniwersytecka to prawie to samo raczej. Przynajmniej w porównaniu z politechniczną. Ta bowiem opiera się na konkretach, jako że myśl politechniczna jest ścisła, zwięzła i na temat (zgadzamy się ze stwierdzeniem, że rząd jest totalitarny, a my jesteśmy jego niewolnikami i tu się dyskusja kończy, bo temat został wyczerpany).
Piszesz Jabolu o swoich przemyśleniach dotyczących problemu i diagnozy. Wybór jest taki i taki, a Ty byłbyś skłonny do wybrania tego zamiast tamtego. I bardzo dobrze. Najważniejsze bowiem jest nie stać w miejscu, lecz szukać. Bo, jak zostało powiedziane, "bądźcie gorący lub lodowaci, ale nigdy letni".
Jeżeli sugestia wyboru dotyczy po prostu Twojej osoby, to nie pozostaje nam nic innego jak z szacunkiem się pokłonić. Jeżeli jednak miałyby być to tak zwane dobre rady dla nas, musielibyśmy stwierdzić, że nie bardzo trafione, bo oderwane od kontekstu naszego widzenia rzeczywistości. Choć szanujemy wnioski wypływającego z Twojego toku rozumowania będącego skutkiem naszej diagnozy, musimy stanowczo zaznaczyć, że my po postawieniu owej diagnozy rozumujemy jednak nieco inaczej. Więc automatycznie wnioski i rady jak sobie z owymi wnioskami radzić potrzebowałbyś tutaj inne sformułować.
No ale nie śmiemy uważać, że chciałbyś (nie znając naszych odczuć i przemyśleń idących dalej niż samo stwierdzenie faktu o niewolnictwie) coś nam doradzać i nas pouczać. Przecież nie jesteś z tych niewolników, co pilnują innych, żeby byli tacy jak oni. Przyjmujemy więc z pokorą wypowiedź Twoją o Twoim życiu i Twoim nań sposobem. Pozdrawiamy!
Tajniak S.A.
wydawca podziemnego pisma Tajniak
|